Reniu, to prawdziwe utrapienie. Dobrze, że u mnie go nie ma

Taki niby sympatyczny w bajeczce....

a okazuje się, że psuje nerwy ogrodnikom
Zasiliłam moje lobelie, tak jak radziłaś. Mam wrażenie, że trochę "ruszyły". Dziękuję.
Pozdrawiam Reniu raz jeszcze.