Bluszcz (Hedera) - uprawa w mieszkaniu/na balkonie
Wisienko :P NIE MA POMYŁKI !!!!!! - tego winobluszczu na fotce nie ma - został w pierwszej kolejności zrzucony przed remontem.
Wtrąciłam zdanie o nim, pokazując różnicę w czepianiu sie do muru.I tylko to.
Ten na focie to hedera-wieloletni krzaczor-pędy były praktycznie pniakami grubości ręki na wysokości 1 metra -sprzyjało podcinanie ,był formowany tak aby nie zatarasował wyjazdu. A chciał. Też został usunięty.
A tak dodam, jeżeli myślisz o winobluszczach /3 lub 5 klapowych/ to pewnie wiesz ,że zimą będziesz miała jako ozdobę ....tylko badylki :P .Niestety ,sa piękne od wiosny do jesieni ,póżniej już mniej .Mam takie graniczne chyba 2x30 metrów na siatce (,pisałam o nich też )-tyle, że ani mnie , ani sąsiadowi nie przeszkadza łyse zimą.
Jeżeli masz murek zewnątrzny , to bym się zastanawiała, o co w tym pięknie chodzi?
Basiu , dzięki za wyjaśnienie to było pytanie laika-jestem amatorem w uprawach, mogę nie wiedzieć i zupełnie na opak używać określeń. Oj ,do tych opisowych szybko przyzwyczajam się i sama takich używam .Botaniczne kaleczę i nie umiem się zmusić do stosowania,nie rozróżniam .wielu.Za póżno na naukę
To są skróty myślowe dopuszczone w rozmowach na forach. Ja też piszę na pędy -badylki, w tamtym określeniu... nie pasowało mi wizualne zestawienie,stąd pytanie .I zadałam je, normalna sprawa dla lużnych rozmów.
pozdrawiam Jovanka :P
Wtrąciłam zdanie o nim, pokazując różnicę w czepianiu sie do muru.I tylko to.
Ten na focie to hedera-wieloletni krzaczor-pędy były praktycznie pniakami grubości ręki na wysokości 1 metra -sprzyjało podcinanie ,był formowany tak aby nie zatarasował wyjazdu. A chciał. Też został usunięty.
A tak dodam, jeżeli myślisz o winobluszczach /3 lub 5 klapowych/ to pewnie wiesz ,że zimą będziesz miała jako ozdobę ....tylko badylki :P .Niestety ,sa piękne od wiosny do jesieni ,póżniej już mniej .Mam takie graniczne chyba 2x30 metrów na siatce (,pisałam o nich też )-tyle, że ani mnie , ani sąsiadowi nie przeszkadza łyse zimą.
Jeżeli masz murek zewnątrzny , to bym się zastanawiała, o co w tym pięknie chodzi?
Basiu , dzięki za wyjaśnienie to było pytanie laika-jestem amatorem w uprawach, mogę nie wiedzieć i zupełnie na opak używać określeń. Oj ,do tych opisowych szybko przyzwyczajam się i sama takich używam .Botaniczne kaleczę i nie umiem się zmusić do stosowania,nie rozróżniam .wielu.Za póżno na naukę
To są skróty myślowe dopuszczone w rozmowach na forach. Ja też piszę na pędy -badylki, w tamtym określeniu... nie pasowało mi wizualne zestawienie,stąd pytanie .I zadałam je, normalna sprawa dla lużnych rozmów.
pozdrawiam Jovanka :P
Według mojego dziadzia - bluszcze wczepiają się w ściany budynku po którym rosną a następnie niszczą mur rozsadzając go od środka…
Czy to prawda?
Bardzo podobają mi się bluszcze i od jakiegoś czasu marzy mi się puszczenie bluszczyku po kolumience przy wejściu do domu... jednak brakuje mi argumentów w rozmowie z dziadziem i nie wiem jak go przekonać, że jeden bluszcz nie rozerwie nam domu na połowę ;-) Proszę odpowiedzcie mi zatem na pytanie czy to prawda, że bluszcze niszczą mury!!!
a może ktoś mi podpowie jakąś alternatywę? np. coś szybko rosnącego i nieinwazyjnego (fajnie gdyby to w zimie nie były same badylki ;-) )
Cieplutko pozdrawiam!
d
Czy to prawda?
Bardzo podobają mi się bluszcze i od jakiegoś czasu marzy mi się puszczenie bluszczyku po kolumience przy wejściu do domu... jednak brakuje mi argumentów w rozmowie z dziadziem i nie wiem jak go przekonać, że jeden bluszcz nie rozerwie nam domu na połowę ;-) Proszę odpowiedzcie mi zatem na pytanie czy to prawda, że bluszcze niszczą mury!!!
a może ktoś mi podpowie jakąś alternatywę? np. coś szybko rosnącego i nieinwazyjnego (fajnie gdyby to w zimie nie były same badylki ;-) )
Cieplutko pozdrawiam!
d
Dorko witaj :P
Tak krótko powiedzieć- to Tak, niszczy.
Ale niszczy , jeżeli mu się nie pomoże. Ja miałam domek nieotynkowany, stary .
Można sobie wyobrazić jak chętnie bluszcz korzystał z sytuacji - każda szczelina
w murze była jego. Mury mam grube więc nie przeszedł do mieszkania.Ale przy usuwaniu
widziałam ,że był :P całkiem blisko.
Proste, miał okazję
Ale jest rada - dać mu oparcie drewniane między mur a roślinę.Miałam kratkę,tam nie
było problemu owinął się o kratkę.Póżniej kratki ...sztukować,nadbudować,przedłużyć.
W rozważaniach o plusach i minusach - to jedynie nie zaleca się przy domach bez tynku.
Atrakcją jest, na atrakcję trzeba się przygotować
pozdrawiam Jovanka
...............................................
sorki off-topic
-Dorko e-maile
Tak krótko powiedzieć- to Tak, niszczy.
Ale niszczy , jeżeli mu się nie pomoże. Ja miałam domek nieotynkowany, stary .
Można sobie wyobrazić jak chętnie bluszcz korzystał z sytuacji - każda szczelina
w murze była jego. Mury mam grube więc nie przeszedł do mieszkania.Ale przy usuwaniu
widziałam ,że był :P całkiem blisko.
Proste, miał okazję
Ale jest rada - dać mu oparcie drewniane między mur a roślinę.Miałam kratkę,tam nie
było problemu owinął się o kratkę.Póżniej kratki ...sztukować,nadbudować,przedłużyć.
W rozważaniach o plusach i minusach - to jedynie nie zaleca się przy domach bez tynku.
Atrakcją jest, na atrakcję trzeba się przygotować
pozdrawiam Jovanka
...............................................
sorki off-topic
-Dorko e-maile
Jurku, to jest Twój winobluszcz?
PIĘKNY!!
a jak on TERAZ wygląda? cały czas jest zielony?
Wejście do domu (i tam myślę o bluszczu czy winobluszczu) mam od strony południowo-zachodniej (bardzo dużo słońca), ziemia taka sobie - raczej kiepska
Nie potrafię określić kwaśności i tym podobnych ale dobrze rozrastają się tam paprocie i konwalie (może na tej podstawie można ocenić warunki?).
PIĘKNY!!
a jak on TERAZ wygląda? cały czas jest zielony?
Wejście do domu (i tam myślę o bluszczu czy winobluszczu) mam od strony południowo-zachodniej (bardzo dużo słońca), ziemia taka sobie - raczej kiepska
Nie potrafię określić kwaśności i tym podobnych ale dobrze rozrastają się tam paprocie i konwalie (może na tej podstawie można ocenić warunki?).
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2073
- Od: 28 kwie 2006, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: z Nienacka
Tak,to mój winobluszcz Ta roślina na jesień przebarwia sie na piękny,czerwony kolor,po czym zrzuca liścię na zimę.Z moich obserwacji wynika,że najgorzej sobie radzi na południowej stronie,która praktycznie cały dzień wystawiona jest na działanie słońca.Na pozostałych ścianach rośnie wyśmienicie.Wymagania glebowe ma raczej przeciętne,nie wiem,jak będzie sobie radzić na glebach kwaśnych,bo chyba takie masz do dyspozycji.Jeśli masz na nią ochotę,to wczesnym latem mógłbym ukorzenić Ci kilka sadzonek.DorkaWD pisze:Jurku, to jest Twój winobluszcz?
PIĘKNY!!
a jak on TERAZ wygląda? cały czas jest zielony?
Wejście do domu (i tam myślę o bluszczu czy winobluszczu) mam od strony południowo-zachodniej (bardzo dużo słońca), ziemia taka sobie - raczej kiepska
Nie potrafię określić kwaśności i tym podobnych ale dobrze rozrastają się tam paprocie i konwalie (może na tej podstawie można ocenić warunki?).
Jurku,
to bardzo miłe z Twojej strony, że zaoferowałeś mi sadzonki Twojego pięknego winobluszczu - bardzo to doceniam!!
jednak odległość jest dość spora i nie chcę Cię narazić na koszta wysyłki! zatem proszę podpowiedz mi tylko jak można ukorzenić winobluszcz (pewnie masz jakiś dobry sposób) a ja poszukam na swoim "terenie" jakiegoś ładnego krzaczka i "podkradne" troszku ;-)
Dużo słońca i uśmiechu!!
d
to bardzo miłe z Twojej strony, że zaoferowałeś mi sadzonki Twojego pięknego winobluszczu - bardzo to doceniam!!
jednak odległość jest dość spora i nie chcę Cię narazić na koszta wysyłki! zatem proszę podpowiedz mi tylko jak można ukorzenić winobluszcz (pewnie masz jakiś dobry sposób) a ja poszukam na swoim "terenie" jakiegoś ładnego krzaczka i "podkradne" troszku ;-)
Dużo słońca i uśmiechu!!
d
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2073
- Od: 28 kwie 2006, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: z Nienacka
Wegetatywnie- z sadzonek zdrewniałych.Tniemy w pazdzierniku-listopadzie,każda sadzonka powina mieć 3 oczka i dołujemy je gdzieś w piwnicy w piasku.Wczesną wiosną wysadzamy na grządki tak,aby 1 oczko wystawało ponad powierzchnię.
Najłatwiej jednak rozmnażać przez odkłady powtarzane-wykorzystujemy do tego zeszłoroczne pędy.
Najłatwiej jednak rozmnażać przez odkłady powtarzane-wykorzystujemy do tego zeszłoroczne pędy.
Kawałki patyczków posiadających cechy jakie opisał Jurek możesz wziąć także teraz.
Możesz je posadzić do wyższego pojemnika z piaskiem w sposób jaki powiedział Jurek.
Całość zapakować w dziurkowany woreczek i do lodówki na niższą półkę. W marcu wystarczy wyjąć. Kiedy nowy pęd będzie miał około 10 cm poszczególne sadzonki przesadzić do osobnych doniczek.
Możesz je posadzić do wyższego pojemnika z piaskiem w sposób jaki powiedział Jurek.
Całość zapakować w dziurkowany woreczek i do lodówki na niższą półkę. W marcu wystarczy wyjąć. Kiedy nowy pęd będzie miał około 10 cm poszczególne sadzonki przesadzić do osobnych doniczek.
- mora1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 579
- Od: 31 mar 2006, o 17:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
- Kontakt:
Odświeżam temat. Dzisiaj zauważyłam żółknące liście na moich bluszczach. Rosną a juz ponad rok, ładnie przezimowały, miejsce lekko zacienione, podlewam i zraszam regularnie. Podłoże kwaśne nie jest . Co może być przyczyną? Jakiś grzyb czy....? Jeśli jest na forum już taki problem, proszę o podpowiedź , bo nie znalazłam .
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
moja skarpa
Może mu za duszno? Za ciepło. Może wystaw go na balkon.
Mój bluszcz wyglądał podobnie... Wystawiłam go "za okno" i ożył biedaczek. Po jednym dniu na powietrzu wyglądał o niebo lepiej. Codziennie spryskuję swój bluszcz wodą przegotowaną. To bardzo lubi.
Co do przelania.... on lubi wilgoć....ale wszystko można przelać . Dla spokoju możesz wyjąć go z doniczki i sprawdzić korzenie. Jak mocno mokre, to osusz ręcznikiem papierowym. Ja mam tendencję do przelewania wszystkich kwiatów, jak leci.... Więc zabiegi z papierowym ręcznikiem i suszeniem mam opanowane.... Przy okazji zobaczysz, czy coś go nie gryzie od spodu
Pozdrawiam
Mój bluszcz wyglądał podobnie... Wystawiłam go "za okno" i ożył biedaczek. Po jednym dniu na powietrzu wyglądał o niebo lepiej. Codziennie spryskuję swój bluszcz wodą przegotowaną. To bardzo lubi.
Co do przelania.... on lubi wilgoć....ale wszystko można przelać . Dla spokoju możesz wyjąć go z doniczki i sprawdzić korzenie. Jak mocno mokre, to osusz ręcznikiem papierowym. Ja mam tendencję do przelewania wszystkich kwiatów, jak leci.... Więc zabiegi z papierowym ręcznikiem i suszeniem mam opanowane.... Przy okazji zobaczysz, czy coś go nie gryzie od spodu
Pozdrawiam