Storczyki Agnieszki

[Storczykowa]

Citrosept jest podobny, więc też może być. Ja tego bioseptu daję kilka kropelek na pół litra wody, podlewam butelką, tak, by wyciekło na podstawkę i storczyk sobie to spija. Jak na razie moim storczykom z plamami to pomagało, ale może twoje to coś poważniejszego. Na razie spróbuj z tym citroseptem, nie zaszkodzi, a może pomóc. Można też go używać dla zdrowych storczyków na uodpornienie, ale wtedy daje się mniej. Plamy można też smarować wodą z bioseptem/citroseptem, ale uważam, że liść z plamami najlepiej obciąć i posypać miejsce cięcia węglem. Moje jak miały plamy, to zwykle takie żółte, pomarańczowy raz miał brązową, taką dużą i jakby zgnitą, ale jak ją ucięłam, to potem było już wszystko ok. Takie jak na twoim pierwszym to mogły powstać jak np. było zimno i wilgotno. Czy były miękkie i rozciapciane czy raczej suche?

[aogyy]

Dlatego właśnie postanowiłam je trochę przesuszyć, bo te plamy u pierwszego były właśnie mokre. Choć nie miałam raczej nigdy problemu z przelewaniem a na dodatek gdy przesadzałam storczyki, nawierciłam im dodatkowe dziurki na bokach doniczek i pilnuję by korzenie były srebrne, by móc je podlać. Jednak przypuszczam, że było tak jak mówisz, za zimno i wilgotno, bo niestety u mnie w domu jest raczej chłodno a wilgoci w Irlandii nie brakuje, a ta zima jest wyjatkowo, jak na te warunki po prostu zimna.

[Storczykowa]

Ja nie pisałam o wilgotności podłoża tylko powietrza. Jak jest wysoka wilgotność powietrza przy niskiej temp. to się mogą takie rzeczy robić, a przynajmniej tak czytałam w jakiejś książce o storczykach. Takie storczyki z plamami podlewa się normalnie, tylko trzeba co jakiś czas dawać biosept (albo citrosept). Dla tego, co ostatnio miał plamy dałam 5 kropelek na 100 czy 200 ml wody. To jest dość dużo, ale zależało mi, by odratować tego storczyka. Na temat ilości kropelek każdy mówi co innego, jedni, że nie więcej niż 3 kropelki na litr, inni, że np. 9 kropelek itp. Ja zwykle na uodpornienie daję 3 kropelki na pół litra, dla chorych trzeba więcej. Nie wiadomo, czy te plamy, co są, znikną, ale może przestaną pojawiać się nowe. Moim co miały plamy, te plamy zostały, ale nie pojawia się nic nowego. Po prostu rosną sobie dalej. jeden miniaturek kiedyś stracił liść sercowy, bo był cały żółty od plam, ale potem dalej puszczał normalne, zdrowe liście i nic się nie działo.

[aogyy]

A tu na pocieszenie znalazłam zeszłoroczne zdjęcia moich cymbidiów, które w tym roku nie chcą niestety zakwitnąć, ale rosną im nowe psb, więc może uda się w przyszłym roku?

[trzynastka]

Piękne cymbidia ale bordowe wspaniałe co do liście niestety się nie znam ja mam nieco inne palmy ale jak usunęłam liście nowe rosną zdrowe.

[Joane]

Takie bordowe niekwitnące dostałam w kwietniu i go zalałam a teraz się reanimuje. A biały też uroczy. Widziałam ostatnio u nas w praktikerze pełno pięknych cymbidium po przecenie, ale miały wełnowce. :x

[śnieżka]

Agnieszko, współczuję CI z powodu choroby storczyków. Niektóre z liści wyglądają trochę jakby były przemrożone-czy była taka możliwość? Z plamami mniejszymi to może być jakaś choroba grzybowa, przy dużej wilgotności powietrza, braku intensywnego przewietrzania. W takim przypadku preparaty z cytrusów mogą zadziałać, ale jeśli jest to coś innego, to pewnie profilaktycznie trzeba będzie zastosować jakiś mocniejszy środek. O plamach na liściach Phalaenopsis jest już wątek. Może się przyda.

Bordowe Cymbidium i mnie się bardzo spodobało, więc niech jak najszybciej wypszcza pędy kwiatowe, bo chciałabym pooglądać fotki z jego nowymi kwiatami.

[Storczykowa]

Piękne, bardzo mi się podoba to bordowe, też bym takie chciała, a mam 3 zielone :/ .

[aogyy]

Trzynastko, Joane, Śnieżko, Dusiu, wielkie dzięki
Bordowe cymbidium naprawdę kwitło zniewalająco, było po prostu cudone, seledynowe także, co nie zmienia faktu, że jestem na nie wściekła że nie chcą zakwitnąć.

Co do moich choruszków to walczę, dzisiaj musiałam je wreszcie podlać, dodałam około 90 kropli citroseptu do 5 litrów wody.
Śnieżko - czy mogły przemarznąć - możliwe, w tym roku w Irlandii jest zadziwiająco zimno, jet około -3 stopnie a dom, w którym mieszkamy ma stare okna, wiem, że byłoby im za zimno więc przestawiłam na stolik obok i w tym czasie nie otwierałam okien w tym pokoju, a poza tym gdyby przemarzły to chyba więcej niż ten jeden, bo plamy na innych są całkiem różne.
Poza tym muszę rozejrzeć się jakie środki mają tu w Irlandii bo ja mam tylko Topsin, asahi i citro przywiezione z Polski.

[Storczykowa]

-3 to jest zimno? U nas się czasem zdarza -20.

Co do Cymbidiów, podobno je trzeba latem wystawiać na podwórko. Będę musiała wystawić swoje, mam nadzieję, że zakwitną.

[aogyy]

No właśnie Dusiu, tutaj -3 to środek zimy , jak byłam w Polsce w lutym ur. było -30 i było super. Ale tutaj jest inna wilgotność -3, do tego nieprzyjeny wiatr, a ja na dodatek mieszkam nad morzem ale dookoła mnie są góry więc ten klimat jest taki bardzo pomieszany.
Co do cymbidiów to stały na dworze, teraz cały czas stoją jeszcze na werandzie i jak już myślałam, że będą kwiaty no to nic z teko, tylko kolejne psb.

[Storczykowa]

No właśnie Dusiu, tutaj -3 to środek zimy , jak byłam w Polsce w lutym ur. było -30 i było super. Ale tutaj jest inna wilgotność -3, do tego nieprzyjeny wiatr, a ja na dodatek mieszkam nad morzem ale dookoła mnie są góry więc ten klimat jest taki bardzo pomieszany.
Co do cymbidiów to stały na dworze, teraz cały czas stoją jeszcze na werandzie i jak już myślałam, że będą kwiaty no to nic z teko, tylko kolejne psb.

Aha... Myślałam, że u ciebie to jest dużo zimniej niż u nas. Ja ogólnie nienawidzę zimy, śniegu i mrozów i cieszyłabym się, gdyby tego nie było. U nas zawsze jest sporo śniegu i często jest zimno.

A te Cymbidia to na mrozie stoją na podwórku? Ja czytałam, że muszą być gdzieś od maja do października na zewnątrz, potem można brać do domu i czekać na kwiaty. Mam Cymbidia miniaturki, ale one pewnie mają podobnie.

[aogyy]

Nie Dusiu, nie stoją na podwórku, mam małą oszkloną werandę, temp nie spada tam poniżej 0 stop. więc dla nich jest ok.