Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Mam pytanie dosyć oryginalne. Wielokrotnie natykałem się na ogrodniczki, które rozmawiają ze swoimi roślinami zachęcając je do rośnięcia, pocieszając. Nie wiem czy to daje jakiś sukces ? czy rośliny lepiej rosną ? nigdzie w internecie nie napotkałem się z takim aspektem. Co o tym sądzicie ?
-
- ---
- Posty: 1818
- Od: 5 sty 2009, o 10:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Mazowieckie
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Tylko nie mówcie nikomu ja czasem też rozmawiam z roślinami zazwyczaj straszę,że jak nie będą rosły to się pożegnamy. .
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
I chyba mi nie powiesz, że lepiej rosną ! ?
- nocny_drwal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 16 lip 2009, o 09:56
- Lokalizacja: Kłodzko / Wrocław
- Kontakt:
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Gadanie z zieleniną to nie jakiś wymysł, czy czarna magia. Każdy ogrodnik to potwierdzi Bo ten, kto spędza tyle czasu z roślinami, widzi na bieżąco, czy z którąś dzieje się coś niedobrego i od razu reaguje. Dla obserwatora z boku, wygląda to właśnie na rozmawianie z roślinami
mój ogród
pozdrawiam, Jakub
pozdrawiam, Jakub
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
ale ja sam widziałem, jak jedna gospodyni mówiła do rośliny: ,,Rośnij moja droga rośnij tak w ciebie wierzę. Jak urośniesz dam ci troszkę świeżego nawozu'' To dla mnie jest conajmniej odrobinę dziwne.
- nocny_drwal
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1186
- Od: 16 lip 2009, o 09:56
- Lokalizacja: Kłodzko / Wrocław
- Kontakt:
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Starych drzew się nie przesadza Jak ogrodnik rozmawia z rośliną, to tak ma być. To znaczy, że dba o nią i nie zapomni np. przez 2 tygodnie jej podlać
mój ogród
pozdrawiam, Jakub
pozdrawiam, Jakub
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3394
- Od: 5 wrz 2007, o 17:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lublin
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Trudno powiedzieć czy roślinie, ale jej właścicielce, czy właścicielowi , z pewnością daje sukces z takiej rozmowy.humanista pisze:Mam pytanie dosyć oryginalne. Wielokrotnie natykałem się na ogrodniczki, które rozmawiają ze swoimi roślinami zachęcając je do rośnięcia, pocieszając. Nie wiem czy to daje jakiś sukces ? czy rośliny lepiej rosną ? nigdzie w internecie nie napotkałem się z takim aspektem. Co o tym sądzicie ?
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Może lepiej rośnie bo mówiąc do niej wydychamy CO2
Pozwolę sobie zamieścić wg mnie ciekawy fragment książki "Egzotyczne rośliny lecznicze w naszym domu" Andrzej Sarwa, 1989
" Ważny osiągnięciem współczesnej nauki było odkrycie tak zwanego promieniowania biologicznego. (...) wszystkie organizmy żywe na ziemi, wzajemnie oddziaływują na siebie nie tylko fizycznie, ale również i w sposób niejako pozafizyczny. (...) Obydwaj fotografowali części bądź całe organizmy żywe (w tym i rośliny) w polu wysokiej częstotliwości , uzyskując przedziwne efekty. Oto bowiem na zdjęciach ujawniły się "aureole", świetliste otoczki, smugi, pęki promieni i rozbłysków emanujących z żywej materii. Martwa materia takiego promieniowania nie wysyłała. (...) Dowiódł on mianowicie, iż organizmy chore wysyłają pewne sygnały biologiczne emitowane przy pomocy promieni uv , na które znajdujące się w pobliżu osobniki zdrowe poczynają reagować tak, jakby same zostały zakażone i w końcu nawet obumierają. Wszelako odkryciem najbardziej sensacyjnym było to, którego zupełnie przypadkowo dokonał w 1966r Cleve Backster, amerykański naukowiec i szef ośrodka badawczego Akademii Kryminalistyki w NY.
Otóż, w sposób doświadczalny, dowiódł niezbicie, iż rośliny mogą okazywać..."uczucia". No, nie są to uczucia sensu stricto, niemniej przy pomocy elektronicznej aparatury pomiarowej da się u nich wykryć "reakcje lękowe", gdy są zagrożone, a co najdziwniejsze również wtedy, gdy w ich obecności zagrożone są inne organizmy żywe (w tym także zwierzęta).
Ale wykrywalne są nie tylko reakcje negatywne, lecz i pozytywne- rośliny umieją się "cieszyć". Backster w serii swych eksperymentów udowodnił, iż boją się one pewnych ludzi, zaś na obecność innych reagują "radością".
W świetle tego co przyniosły wszystkie te odkrycia naukowe chyba już nie powinno się uważać na przesąd poglądu, iż niektórzy posiadają wyjątkową rękę do uprawy roślin (chyba dzięki swemu pozytywnemu na nie wpływowi) i chociaż nie zawsze zapewniają im optymalne warunki wegetacji , ich podopieczne zawsze mają się doskonale. Inni zaś (ci o złym wpływie) mimo jak najtroskliwszej opieki, nigdy nie mogą doczekać się pięknych egzemplarzy- ich zieloni domownicy źle się czują i często marnieją. Oczywiście to o czym pisze wyżej nie jest żadnym naukowym pewnikiem, lecz tylko przypuszczeniem, na poparcie którego brak niezbitych dowodów. (...)"
Po tym fragmencie jeszcze bardziej kocham moich podopiecznych i traktuję ich jak własną rodzinę. Aż mnie serce boli jak pomyślę że 2 dni wcześniej wystawiłem na balkon paprotkę która mi się "znudziła" jak ona bidulka musiała cierpieć normalnie mam wyrzuty sumienia
Pozwolę sobie zamieścić wg mnie ciekawy fragment książki "Egzotyczne rośliny lecznicze w naszym domu" Andrzej Sarwa, 1989
" Ważny osiągnięciem współczesnej nauki było odkrycie tak zwanego promieniowania biologicznego. (...) wszystkie organizmy żywe na ziemi, wzajemnie oddziaływują na siebie nie tylko fizycznie, ale również i w sposób niejako pozafizyczny. (...) Obydwaj fotografowali części bądź całe organizmy żywe (w tym i rośliny) w polu wysokiej częstotliwości , uzyskując przedziwne efekty. Oto bowiem na zdjęciach ujawniły się "aureole", świetliste otoczki, smugi, pęki promieni i rozbłysków emanujących z żywej materii. Martwa materia takiego promieniowania nie wysyłała. (...) Dowiódł on mianowicie, iż organizmy chore wysyłają pewne sygnały biologiczne emitowane przy pomocy promieni uv , na które znajdujące się w pobliżu osobniki zdrowe poczynają reagować tak, jakby same zostały zakażone i w końcu nawet obumierają. Wszelako odkryciem najbardziej sensacyjnym było to, którego zupełnie przypadkowo dokonał w 1966r Cleve Backster, amerykański naukowiec i szef ośrodka badawczego Akademii Kryminalistyki w NY.
Otóż, w sposób doświadczalny, dowiódł niezbicie, iż rośliny mogą okazywać..."uczucia". No, nie są to uczucia sensu stricto, niemniej przy pomocy elektronicznej aparatury pomiarowej da się u nich wykryć "reakcje lękowe", gdy są zagrożone, a co najdziwniejsze również wtedy, gdy w ich obecności zagrożone są inne organizmy żywe (w tym także zwierzęta).
Ale wykrywalne są nie tylko reakcje negatywne, lecz i pozytywne- rośliny umieją się "cieszyć". Backster w serii swych eksperymentów udowodnił, iż boją się one pewnych ludzi, zaś na obecność innych reagują "radością".
W świetle tego co przyniosły wszystkie te odkrycia naukowe chyba już nie powinno się uważać na przesąd poglądu, iż niektórzy posiadają wyjątkową rękę do uprawy roślin (chyba dzięki swemu pozytywnemu na nie wpływowi) i chociaż nie zawsze zapewniają im optymalne warunki wegetacji , ich podopieczne zawsze mają się doskonale. Inni zaś (ci o złym wpływie) mimo jak najtroskliwszej opieki, nigdy nie mogą doczekać się pięknych egzemplarzy- ich zieloni domownicy źle się czują i często marnieją. Oczywiście to o czym pisze wyżej nie jest żadnym naukowym pewnikiem, lecz tylko przypuszczeniem, na poparcie którego brak niezbitych dowodów. (...)"
Po tym fragmencie jeszcze bardziej kocham moich podopiecznych i traktuję ich jak własną rodzinę. Aż mnie serce boli jak pomyślę że 2 dni wcześniej wystawiłem na balkon paprotkę która mi się "znudziła" jak ona bidulka musiała cierpieć normalnie mam wyrzuty sumienia
- Grandiflora
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 823
- Od: 21 paź 2008, o 15:02
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Za każdym razem,kiedy przesadzam jakąś rośline ,najpierw jej to uzasadniam i obiecuję,że w nowym miejscu będzie lepiej i będzie lepsze towarzystwo,to jest wielki stres dla rosliny i trzeba jej to złagodzić,a tak naprawdę,przeważnie pracuję sama w ogrodzie i w końcu do kogos trzeba zagadać
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Adrian wspomniał o fotografii kirlianowskiej.Kirlian robił zdjęcia w polu wysokiej częstotliwości,każdy żywy organizm ma aurę.
Wcześniej tego typu zdjącia robił Polak,Jodko-Narkiewicz,ale niewielu o tym słyszało.
Wcześniej tego typu zdjącia robił Polak,Jodko-Narkiewicz,ale niewielu o tym słyszało.
- Greta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 872
- Od: 4 mar 2007, o 20:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Hamburg/DE
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Też "gadam" z roślinami , a raczej do roślin , jak mnie zdenerwują to inne argumenty ida w ruch i z piłą też podejdę , albo z łopatą.
Wiecie co , daje efekty
Czyli coś w tym jest.
Wiecie co , daje efekty
Czyli coś w tym jest.
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
mirzan właśnie w książce pisze że "(...) eksperymentalne fotografie dra Jakuba Jodko-Narkiewicza (1848-1904). To on, a nie Siemion Kirlian (jak powszechnie dzisiaj uważa) był odkrywcą zjawiska."
Re: Rozmawianie z roślinami - czy daje efekty
Ja nie rozmawiam z roślinami, ale zauważyłam wpływ sympatii i antypatii.Nie lubię kaktusów i gdy parę miałam zmarnowały się.To chyba prawda, że rośliny też mają jakąś aurę, człowiek również, ale powodzenie w uprawie roślin moim zdaniem zależne jest od pewnego wczuwania się i zauważania pewnych rzeczy, również pierwszych symptomów czegoś niekorzystnego dla rośliny.
Gdy widzę roślinę w sprzedaży to nim dostrzegę jej walory to najpierw zauważę, że ma np. suchą ziemię.Gdy przyjeżdżam do domu po jakiejś nieobecności to wystarczy jeden krótki rzut okiem, nawet z daleka i już widzę, że z daną roślina jest coś nie tak i pierwsze co robię to do niej podchodzę Gdy przychodzę do kogoś z wizytą, to często zanim 'zauważę' ludzi to już zdążyłam zauważyć co rośnie
Mam zbyt emocjonalny stosunek do roślin i paradoksalnie chyba dlatego nie mogłabym pracować w jakimś markecie, czy ogrodnictwie, bo pewnie poszłabym z torbami, albo zapracowała się na śmierć
Gdy widzę roślinę w sprzedaży to nim dostrzegę jej walory to najpierw zauważę, że ma np. suchą ziemię.Gdy przyjeżdżam do domu po jakiejś nieobecności to wystarczy jeden krótki rzut okiem, nawet z daleka i już widzę, że z daną roślina jest coś nie tak i pierwsze co robię to do niej podchodzę Gdy przychodzę do kogoś z wizytą, to często zanim 'zauważę' ludzi to już zdążyłam zauważyć co rośnie
Mam zbyt emocjonalny stosunek do roślin i paradoksalnie chyba dlatego nie mogłabym pracować w jakimś markecie, czy ogrodnictwie, bo pewnie poszłabym z torbami, albo zapracowała się na śmierć