ZIOŁA - domowa apteka
- LilaRose
- 200p
- Posty: 384
- Od: 22 paź 2009, o 23:02
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Jestem mało poważna, w związku z tym napiszę, że najlepiej pić wszelakie mniej smaczne herbatki ziołowe wówczas jak ma się katar i smak nam wtedy wysiada? To oczywiście na żarty. W sprawie przyjmowania czystych preparatów z nagietka mamy szach i mat- ? łyżki kwiatów na szklankę wody(gotować 3 min. przecedzić), pić ? szklanki 1-3 razy dziennie. No, ale to nie jest smaczne, jak Halina zauważyła, więc proponuję- sproszkowane płatki dosłownie na czubeczku łyżeczki(do 0,4 g) wraz z łyżką dżemu lub miodu(2 razy między posiłkami)- i po sprawie . I to w dodatku zgodnie z prawidłami zielarskimi
Absolutnie pół serio: nie wiem czy wiecie, ale zielarstwo można podzielić na:
1. Zielarstwo Poważnych Receptur
2. Zielarstwo Oswojone
3. Zielarstwo Zglobalizowane
4. Zielarstwo Orientalne
Punkt pierwszy jest już zrealizowany, punkt drugi w trakcie, pora więc na recepturę zglobalizowaną, i to na przykładzie ?maści nagietkowej?, która trafiła na wokandę. Marigold, Souci officinal, Ringelblume, ostatecznie nagotki aptecznyje, czyli nagietek lekarski. Skoro lanolina nieco skomplikowała nam życie, więc swojski, potencjalnie podhalański produkt zastąpimy produktem światowym? masłem shea= masło karate= afrykańskie drzewo masłowe= masło galam= Butyrospermum parkii, no masłosz Parka.
Z masłem karate z całą pewnością wszyscy się zetknęliśmy. Obok masła kakaowego jest składnikiem kremów do twarzy, balsamów i mydeł. Rafinowane(oczyszczone) jest bezzapachową, o barwie kremowej, dosyć twardą masą, która staje się płynna pod wpływem temperatury ciała(nie rafinowane pachnie dość specyficznie, coś jak oliwa z oliwek. Nie każdemu ten zapach odpowiada, choć mnie zdecydowanie tak) . Jego trwałość wynosi około dwóch lat.
Zawiera nasycone kwasy tłuszczowe, nienasycony kwas oleinowy, trójglicerydy, woski, alkohole trójterpenowe, witaminy E i F, prowitaminę witaminy A, allantoinę. Masło karite działa nawilżająco i natłuszczająco. Dzięki niemu skóra jest gładka i miękka. Oprócz tego chroni skórę przed wysuszaniem, opóźnia starzenie się jej i powstawanie zmarszczek. Wykazuje działanie regenerujące, powoduje pogrubienie skóry poprzez wspomaganie magazynowania wody przez komórki skóry. Szczególnie korzystnie działa na skórę suchą, ubogą w tłuszcz i słabo nawilżoną, łuszczącą się, pękającą, spierzchniętą i starzejącą się. Chroni skórę przed wiatrem i promieniami słonecznymi, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym o faktorze 3-4.
Allantoina zawarta w maśle karite przyspiesza gojenie się ran, podrażnień i stanów zapalnych. Jest używane do wygładzania blizn, normalizuje rogowacenie się naskórka. Znajduje zastosowanie również w przypadkach alergii, łuszczycy i dermatoz. Zmniejsza świąd i natłuszcza chorą skórę.
Do tego wszystkiego masła karite można używać również do pielęgnacji łap zwierząt, zwłaszcza zimą, kiedy chodzą po wysypanym solą śniegu. Ufff...
Tak więc, bierzemy masło karate w stosunku do świeżych płatków z nagietka w proporcji ok. 1- płatki nagietka do 4- masło(może nawet 1 do 3). Szykujemy łaźnię wodną(garnek z wodą stawiamy na gazie, do niego wkładamy naczynie emaliowane lub żaroodporne z naszym masłem). Masło topimy(zrobi się takie żółtawe), wrzucamy płatki nagietka, chwilę gotujemy i odstawiamy do zastygnięcia. Czynność powtarzamy. Płatki przecedzamy, masło przelewamy do słoiczka i zakręcamy po zastygnięciu. Otrzymujemy dość tłusty balsam, który możemy śmiało przechowywać w łazience, czy w szafce nocnej. Lodówki nie trzeba(chyba, że mamy dużo balsamu i będziemy brali go porcjami)- krem nie zawiera frakcji wodnej(która w większości powoduje znaczne obniżenie trwałości- do 2 tyg.). Masło jest niezwykle wydajne- 50 g masła starcza na baaaaardzo długo. Hmmm? Rok?
W wersji maksymalnej globalizacji możemy balsam udoskonalić. Do bazy masło + nagietek dodajemy:
- z myślą o dzieciach i skórze wrażliwej: olej morelowy(zmiękcza skórę), olej ze słodkich migdałów(zmiękcza, nawilża), olej jojoba- do wyboru, ale nie więcej niż 5%
- dla skóry suchej: olej kokosowy, arachidowy, kokosowy, sezamowy, palmowy, neem- ten dodatkowo ma działanie antybakteryjne(do 5%).
- z myślą o poprawieniu stanu skóry, hmmm no, z myślą o skórze dojrzałej: olej babassu, macadamia, kokosowy, sezamowy, palmowy(do 5 %)
oraz glicerynę(5- 10 %). Wszystko miksujemy, zwyczajnym robotem kuchennym lub takim mieszadełkiem na baterie do spieniania mleka, tak długo, aż cała masa będzie sprawiała wrażenie bitej śmietany(w kolorystyce i konsystencji- ok. 5 min?). Powstaje dość tłusty balsam i jeżeli komuś to przeszkadza można w trakcie ubijania dodać nieco skrobi(kukurydzianej, ryżowej, lub i ziemniaczanej)- na 50 g balsamu ok. pół łyżeczki skrobi.
Absolutnie pół serio: nie wiem czy wiecie, ale zielarstwo można podzielić na:
1. Zielarstwo Poważnych Receptur
2. Zielarstwo Oswojone
3. Zielarstwo Zglobalizowane
4. Zielarstwo Orientalne
Punkt pierwszy jest już zrealizowany, punkt drugi w trakcie, pora więc na recepturę zglobalizowaną, i to na przykładzie ?maści nagietkowej?, która trafiła na wokandę. Marigold, Souci officinal, Ringelblume, ostatecznie nagotki aptecznyje, czyli nagietek lekarski. Skoro lanolina nieco skomplikowała nam życie, więc swojski, potencjalnie podhalański produkt zastąpimy produktem światowym? masłem shea= masło karate= afrykańskie drzewo masłowe= masło galam= Butyrospermum parkii, no masłosz Parka.
Z masłem karate z całą pewnością wszyscy się zetknęliśmy. Obok masła kakaowego jest składnikiem kremów do twarzy, balsamów i mydeł. Rafinowane(oczyszczone) jest bezzapachową, o barwie kremowej, dosyć twardą masą, która staje się płynna pod wpływem temperatury ciała(nie rafinowane pachnie dość specyficznie, coś jak oliwa z oliwek. Nie każdemu ten zapach odpowiada, choć mnie zdecydowanie tak) . Jego trwałość wynosi około dwóch lat.
Zawiera nasycone kwasy tłuszczowe, nienasycony kwas oleinowy, trójglicerydy, woski, alkohole trójterpenowe, witaminy E i F, prowitaminę witaminy A, allantoinę. Masło karite działa nawilżająco i natłuszczająco. Dzięki niemu skóra jest gładka i miękka. Oprócz tego chroni skórę przed wysuszaniem, opóźnia starzenie się jej i powstawanie zmarszczek. Wykazuje działanie regenerujące, powoduje pogrubienie skóry poprzez wspomaganie magazynowania wody przez komórki skóry. Szczególnie korzystnie działa na skórę suchą, ubogą w tłuszcz i słabo nawilżoną, łuszczącą się, pękającą, spierzchniętą i starzejącą się. Chroni skórę przed wiatrem i promieniami słonecznymi, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym o faktorze 3-4.
Allantoina zawarta w maśle karite przyspiesza gojenie się ran, podrażnień i stanów zapalnych. Jest używane do wygładzania blizn, normalizuje rogowacenie się naskórka. Znajduje zastosowanie również w przypadkach alergii, łuszczycy i dermatoz. Zmniejsza świąd i natłuszcza chorą skórę.
Do tego wszystkiego masła karite można używać również do pielęgnacji łap zwierząt, zwłaszcza zimą, kiedy chodzą po wysypanym solą śniegu. Ufff...
Tak więc, bierzemy masło karate w stosunku do świeżych płatków z nagietka w proporcji ok. 1- płatki nagietka do 4- masło(może nawet 1 do 3). Szykujemy łaźnię wodną(garnek z wodą stawiamy na gazie, do niego wkładamy naczynie emaliowane lub żaroodporne z naszym masłem). Masło topimy(zrobi się takie żółtawe), wrzucamy płatki nagietka, chwilę gotujemy i odstawiamy do zastygnięcia. Czynność powtarzamy. Płatki przecedzamy, masło przelewamy do słoiczka i zakręcamy po zastygnięciu. Otrzymujemy dość tłusty balsam, który możemy śmiało przechowywać w łazience, czy w szafce nocnej. Lodówki nie trzeba(chyba, że mamy dużo balsamu i będziemy brali go porcjami)- krem nie zawiera frakcji wodnej(która w większości powoduje znaczne obniżenie trwałości- do 2 tyg.). Masło jest niezwykle wydajne- 50 g masła starcza na baaaaardzo długo. Hmmm? Rok?
W wersji maksymalnej globalizacji możemy balsam udoskonalić. Do bazy masło + nagietek dodajemy:
- z myślą o dzieciach i skórze wrażliwej: olej morelowy(zmiękcza skórę), olej ze słodkich migdałów(zmiękcza, nawilża), olej jojoba- do wyboru, ale nie więcej niż 5%
- dla skóry suchej: olej kokosowy, arachidowy, kokosowy, sezamowy, palmowy, neem- ten dodatkowo ma działanie antybakteryjne(do 5%).
- z myślą o poprawieniu stanu skóry, hmmm no, z myślą o skórze dojrzałej: olej babassu, macadamia, kokosowy, sezamowy, palmowy(do 5 %)
oraz glicerynę(5- 10 %). Wszystko miksujemy, zwyczajnym robotem kuchennym lub takim mieszadełkiem na baterie do spieniania mleka, tak długo, aż cała masa będzie sprawiała wrażenie bitej śmietany(w kolorystyce i konsystencji- ok. 5 min?). Powstaje dość tłusty balsam i jeżeli komuś to przeszkadza można w trakcie ubijania dodać nieco skrobi(kukurydzianej, ryżowej, lub i ziemniaczanej)- na 50 g balsamu ok. pół łyżeczki skrobi.
Pozdrawiam- Liliana
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Liliano, czy znasz jakieś łatwe przepisy na sporządzenie domowego mydełka. W sklepach naturalne drogie...
Bardzo proszę
Bardzo proszę
Kasia
- LilaRose
- 200p
- Posty: 384
- Od: 22 paź 2009, o 23:02
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Kasiu- żeby nas nie zmoderowano . Na swoje usprawiedliwienie napiszę, że tematem tego działu są zioła w domowej aptece. Wg słownika słowo "zioło" jest min. przyprawą aromatyczną,, oraz rośliną leczniczą, czyli są to liczne gatunki roślin, zaliczane do różnych grup systematycznych i występujące we wszystkich szerokościach geograficznych i od prawieków stosowane w lecznictwie. Czyli potencjalnie wszelkie masła i egzotyczne oleje również pasują do tego działu( w dodatku sporządzali je też zielarze, tyle, że nazywali się np. szamanami... ). Oczywiście nie będę robiła dywersji i wypaczała założeń tego działu, ale jednorazowo wpuszczę nieco egzotyki- może przegoni mrozy. Proszę, więc Izę o wyrozumiałość.
Kasiu, będzie znowu pół serio. Mydło domowej roboty możemy otrzymać na trzy sposoby:
1.metodą"natychmiast"- dla niecierpliwych i wprawiających się- udajemy się do sklepu, w którym sprzedają mydła. Kupujemy to"bardziej firmowe", lub ulubione, które nam służy. W domu przygotowujemy łaźnię wodną , w której rozpuszczamy naszą kostkę mydła wcześniej startą na tarce o dużych oczkach- przyśpieszy to topnienie. Gdy mydło przejdzie w fazę płynną zestawiamy z ognia i dodajemy, w zależności "co chcemy od tego mydła"- 30% oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia, jeśli chcemy mieć mydło nawilżająco- odżywczo- natłuszczające. Czubatą łyżkę płatków owsianych i nieco oliwy z oliwek- jeśli mydło peelingujące. To wszystko dokładnie mieszamy i przelewamy w formę do zastygnięcia i stwardnienia(formą mogą być foremki do ciasta, babeczek, a nawet pudełko po margarynie, No cokolwiek, z czego łatwo będzie później mydło wydostać. Formę możemy natłuścić oliwą z oliwek).
Możemy też sporządzić napar z ulubionego zioła(na bazie wody zdemineralizowanej) i ok. 1,5 szklanki tego naparu(odcedzonego) dodać do roztopionego mydła. Wszystko zmiksować i ... cieszyć się mydłem w płynie. Trzeba je jednak zużyć w ciągu 2 tygodni.
Do sporządzenia własnego mydła nadaje się również świetnie mydło szare, ale ma ono specyficzny zapach, którego "nie zgubimy" podczas przeróbek.
2. metodą "częściowo własnej produkcji"- w tym celu musimy zaopatrzyć się w różne produkty. Proponuję zakup mydła naturalnego marsylskiego - 300 g. (Może też być naturalnie wzbogacone w jakieś masło lub olej). Lub tez mydła z Aleppo, choć to dużo większy wydatek, maseł do wyboru, lub dwóch- masła karite, masła kakaowego, gliceryny, i 2, 3 olejów do wyboru.
Mydło ścieramy na tarce o dużych oczkach, topimy. Przygotowujemy"fazę tłuszczową"(np. 15 % wagi mydła masło karite, 6 % masło kakaowe, gliceryna 5 %, oleje 5- 10 % wagi mydła każdy, ale nie więcej niż 40 % w sumie wszystkich tłuszczy-maseł i olejów)- w drugiej łaźni wodnej rozpuszczamy masła, do nich dodajemy glicerynę i oleje, miksujemy. Roztopione mydło zestawiamy z ognia, łączymy z fazą olejową, wszystko bardzo dokładnie miksujemy żeby wszystkie składniki połączyły się i nie nastąpiło rozdzielenie warstw. Przelewamy stygnące do foremek, lub foremki, odstawiamy do stwardnienia (3- 4 dni).
3. metodą całkowicie własnej produkcji, czyli Wyższa Szkoła Jazdy . W tym celu musimy zaopatrzyć się w wodorotlenek sodowy- sodę kaustyczną(środek silnie żrący!), oraz szereg czynników sprzętowo- zabezpieczających, o których nie będę pisała, chyba, że Iza wyrazi zgodę (nie ten dział, nie ten dział ) Tą metodą wszystko będzie naszym dziełem. Skład, kolor, zapach, kształt. Własnoręcznie zrobione mydło musi leżakować- do 6 tygodni.
Mydło możemy też zrobić z naszego rodzimego zioła- z korzeni mydlnicy lekarskiej(o tym wieczorem, bo mnie zaraz z roboty wywalą )
Kasiu, będzie znowu pół serio. Mydło domowej roboty możemy otrzymać na trzy sposoby:
1.metodą"natychmiast"- dla niecierpliwych i wprawiających się- udajemy się do sklepu, w którym sprzedają mydła. Kupujemy to"bardziej firmowe", lub ulubione, które nam służy. W domu przygotowujemy łaźnię wodną , w której rozpuszczamy naszą kostkę mydła wcześniej startą na tarce o dużych oczkach- przyśpieszy to topnienie. Gdy mydło przejdzie w fazę płynną zestawiamy z ognia i dodajemy, w zależności "co chcemy od tego mydła"- 30% oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia, jeśli chcemy mieć mydło nawilżająco- odżywczo- natłuszczające. Czubatą łyżkę płatków owsianych i nieco oliwy z oliwek- jeśli mydło peelingujące. To wszystko dokładnie mieszamy i przelewamy w formę do zastygnięcia i stwardnienia(formą mogą być foremki do ciasta, babeczek, a nawet pudełko po margarynie, No cokolwiek, z czego łatwo będzie później mydło wydostać. Formę możemy natłuścić oliwą z oliwek).
Możemy też sporządzić napar z ulubionego zioła(na bazie wody zdemineralizowanej) i ok. 1,5 szklanki tego naparu(odcedzonego) dodać do roztopionego mydła. Wszystko zmiksować i ... cieszyć się mydłem w płynie. Trzeba je jednak zużyć w ciągu 2 tygodni.
Do sporządzenia własnego mydła nadaje się również świetnie mydło szare, ale ma ono specyficzny zapach, którego "nie zgubimy" podczas przeróbek.
2. metodą "częściowo własnej produkcji"- w tym celu musimy zaopatrzyć się w różne produkty. Proponuję zakup mydła naturalnego marsylskiego - 300 g. (Może też być naturalnie wzbogacone w jakieś masło lub olej). Lub tez mydła z Aleppo, choć to dużo większy wydatek, maseł do wyboru, lub dwóch- masła karite, masła kakaowego, gliceryny, i 2, 3 olejów do wyboru.
Mydło ścieramy na tarce o dużych oczkach, topimy. Przygotowujemy"fazę tłuszczową"(np. 15 % wagi mydła masło karite, 6 % masło kakaowe, gliceryna 5 %, oleje 5- 10 % wagi mydła każdy, ale nie więcej niż 40 % w sumie wszystkich tłuszczy-maseł i olejów)- w drugiej łaźni wodnej rozpuszczamy masła, do nich dodajemy glicerynę i oleje, miksujemy. Roztopione mydło zestawiamy z ognia, łączymy z fazą olejową, wszystko bardzo dokładnie miksujemy żeby wszystkie składniki połączyły się i nie nastąpiło rozdzielenie warstw. Przelewamy stygnące do foremek, lub foremki, odstawiamy do stwardnienia (3- 4 dni).
3. metodą całkowicie własnej produkcji, czyli Wyższa Szkoła Jazdy . W tym celu musimy zaopatrzyć się w wodorotlenek sodowy- sodę kaustyczną(środek silnie żrący!), oraz szereg czynników sprzętowo- zabezpieczających, o których nie będę pisała, chyba, że Iza wyrazi zgodę (nie ten dział, nie ten dział ) Tą metodą wszystko będzie naszym dziełem. Skład, kolor, zapach, kształt. Własnoręcznie zrobione mydło musi leżakować- do 6 tygodni.
Mydło możemy też zrobić z naszego rodzimego zioła- z korzeni mydlnicy lekarskiej(o tym wieczorem, bo mnie zaraz z roboty wywalą )
Pozdrawiam- Liliana
- chatte
- Przyjaciel Forum
- Posty: 15074
- Od: 19 paź 2006, o 08:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Lili, wprawdzie celem stworzenia tego wątku było zebranie w jednym miejscu wszelkich domowych przepisów na ziołowe leki, ale nie trzymam się tak bardzo rygorystycznie tych ram Zresztą przepis na mydełko ziołowe prawie się w nich miesci ;)
Trochę się jednak wątek zaczął "rozjeżdżać", zatem w najbliższym czasie postaram się przejść do kolejnych ziół
Trochę się jednak wątek zaczął "rozjeżdżać", zatem w najbliższym czasie postaram się przejść do kolejnych ziół
- christinkrysia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8379
- Od: 26 maja 2006, o 18:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Ostróda
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Izo życie to nie wzór matematyczny i nie da się go tak przeżyć.
Podobnie jest z wątkiem gdy go zakładamy ... w myślach jest opracowana linia ale w trakcie "linia faluje" lub dostaje " boczne odnogi ".
Trudno nie odpowiedzieć na pytanie gdy ktoś je zadaje.
Wątek uważam za dobry i wszystko mieści się w "założonych ramach"
Pozdrawiam
Podobnie jest z wątkiem gdy go zakładamy ... w myślach jest opracowana linia ale w trakcie "linia faluje" lub dostaje " boczne odnogi ".
Trudno nie odpowiedzieć na pytanie gdy ktoś je zadaje.
Wątek uważam za dobry i wszystko mieści się w "założonych ramach"
Pozdrawiam
- chatte
- Przyjaciel Forum
- Posty: 15074
- Od: 19 paź 2006, o 08:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Dlatego tez Krysiu nie ograniczam nikogo w zadawaniu pytań, ani udzielaniu odpowiedzi ;) Dopóki miesci sie w tematyce ziół, jest ok
Zaniedbałam się tylko w opisywaniu kolejnych ziółek, do których można dodawać ciekawe przepisy.
Podaję je w kolejnosci alfabetycznej, zeby forumowicze zainteresowani tym tematem mogli łatwo znaleźć to, czego szukają. Jeżeli się wszystko wymiesza, znalezienie konkretnej nazwy może nastręczyc poważnych problemów, a tego bym chciała uniknąć.
Zaniedbałam się tylko w opisywaniu kolejnych ziółek, do których można dodawać ciekawe przepisy.
Podaję je w kolejnosci alfabetycznej, zeby forumowicze zainteresowani tym tematem mogli łatwo znaleźć to, czego szukają. Jeżeli się wszystko wymiesza, znalezienie konkretnej nazwy może nastręczyc poważnych problemów, a tego bym chciała uniknąć.
- LilaRose
- 200p
- Posty: 384
- Od: 22 paź 2009, o 23:02
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Witam serdecznie !
Sezon melisowy w pełni, więc zaproponuję nam wszystkim na początek likier z melisą o działaniu uspokajającym - do czystej butelki wkładamy dwie, trzy garście płatków pachnących kwiatów róż, kwiatów bzu czarnego, liści melisy, kwitnących pędów nostrzyka, razem z dwoma, trzema owocami anyżu gwiazdkowego i kilkoma ziarenkami kardamonu. Następnie dodajemy 100 ml miodu i 3/4 litra czystej wódki. Zioła w butelce stawiamy na jasnym, ale nie wystawionym na bezpośrednie działanie promieni słonecznym parapecie. W tym czasie kilka razy dziennie potrząsamy butelką, aby jej zawartość dobrze się wymieszała a składniki połączyły. Po około trzech tygodniach ziołowy likier przecedzamy i odstawiamy na dwa, trzy tygodnie, aby jeszcze dojrzewał. Nalewka działa tonizująco na organizm i wzmacnia serce.
Sezon melisowy w pełni, więc zaproponuję nam wszystkim na początek likier z melisą o działaniu uspokajającym - do czystej butelki wkładamy dwie, trzy garście płatków pachnących kwiatów róż, kwiatów bzu czarnego, liści melisy, kwitnących pędów nostrzyka, razem z dwoma, trzema owocami anyżu gwiazdkowego i kilkoma ziarenkami kardamonu. Następnie dodajemy 100 ml miodu i 3/4 litra czystej wódki. Zioła w butelce stawiamy na jasnym, ale nie wystawionym na bezpośrednie działanie promieni słonecznym parapecie. W tym czasie kilka razy dziennie potrząsamy butelką, aby jej zawartość dobrze się wymieszała a składniki połączyły. Po około trzech tygodniach ziołowy likier przecedzamy i odstawiamy na dwa, trzy tygodnie, aby jeszcze dojrzewał. Nalewka działa tonizująco na organizm i wzmacnia serce.
Pozdrawiam- Liliana
- stasia109
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4312
- Od: 7 lip 2008, o 10:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. opolskie
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Lila, musi być pyszne. Tylko skąd ja mam wziąć tyle ziół???
Adresy do moich wątków
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
- LilaRose
- 200p
- Posty: 384
- Od: 22 paź 2009, o 23:02
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Och, Stasiu , bo ja taki rozpasany miejscem zamieszkania- tuż przy puszczy- człowiek jestem i zapominam, że moja oczywistość wcale nie musi być taka oczywista... . Poprawiam się: po kardamon i anyż gwiazdkowy udajemy się do sklepu i w dziale przypraw nabywamy je(ja zawsze szykuję sobie dłuuuuugą listę- i... duży nominał banknotu - i zaopatruję się w cudeńka podczas miejscowych giełd ogrodniczych, bo przyjeżdża "moja" pani z ziołami a ja taka wybredna, że mi tylko od niej smakują...). Melisę, co każdemu życzę pozyskujemy z ogrodu(najlepiej dużego i pięknego , czego nam również życzę). Płatki róż(np. 'Luis Odier' lub nasza swojska róża pomarszczona- ta, która kwitnie wspaniałą purpurą i cudnie pachnie) wraz z kwiatem bzu czarnego zbieramy np. na spacerku pod miastem. Tam też, na łące wypatrujemy nostrzyka, ale tylko nostrzyka żółtego i ścinamy- tylko górne, ukwiecone fragmenty pędów z młodziutkimi listkami. I... już
Na deser proponuję łatwiejszy przepis z serii zielarstwo oswojone- pasta ziołowa - 100g świeżych ziół, 10g soli, 100ml oliwy z oliwek lub dobrego oleju słonecznikowego. Zioła(np. czosnek niedźwiedzi- lub czosnek, bazylię, trybulę, majeranek, oregano, pietruszkę, tymianek) opłukać, delikatnie osuszyć papierowym ręcznikiem, a następnie drobno posiekać lub utłuc w moździerzu. Zioła wymieszać z olejem i solą, przełożyć do słoików. Dolać oleju, słoiki szczelnie zamknąć i przechowywać w chłodnym miejscu. Pasta może być bejcą do mięs(te letnie grille...) lub dodatkiem do chleba.
Kontynuując oswajanie proponuję również niezwykle efektowną konsumpcję szałwii- ścinamy 15 do 20 cm długości pędy szałwii, szykujemy gęste, nawet bardzo gęste ciasto naleśnikowe. W cieście maczamy pędy i smażymy je w głębokim, bardzo gorącym oleju. Podajemy z mięsem(co za szyk na rodzinnym czy przyjacielskim grillu ) i konsumujemy z nim. Ach!
A jak już przy cieście naleśnikowym jesteśmy( i w porze obiadowej lub kawowej)- to koniecznie namawiam Was do innej... hmm...aplikacji świeżych ziół- kwiatostanów bzu czarnego i robinii akacjowej= akacji. Szykujemy ciasto naleśnikowe(dla bzu dodajemy cukier waniliowy), w którym maczamy baldachy bzu czy wiechy akacji. Kwiatostany smażymy na oleju słonecznikowym jak normalne naleśniki z obu stron(zbyt długie łodyżki skracamy nożyczkami już na patelni w trakcie smażenia). Pyszne, aromatyczne, odświeżające i oryginalne.
Zapytam ponownie- czy robicie same(sami?) ocet winny? Pytanie, ku zgrozie w oczach Chatte , której wątek całkiem rozjechałam, i to buldożerem jest na miejscu. Dawniej- Polska dworska- domowymi apteczkami zarządzały >panny apteczne< i do dziś w zachowanych spisach ziołowych specyfików możemy odszukać oleje i octy ziołowe, które to panny, ze smykałką lekarską wydzielały cierpiącym oraz... kuchni.
Na deser proponuję łatwiejszy przepis z serii zielarstwo oswojone- pasta ziołowa - 100g świeżych ziół, 10g soli, 100ml oliwy z oliwek lub dobrego oleju słonecznikowego. Zioła(np. czosnek niedźwiedzi- lub czosnek, bazylię, trybulę, majeranek, oregano, pietruszkę, tymianek) opłukać, delikatnie osuszyć papierowym ręcznikiem, a następnie drobno posiekać lub utłuc w moździerzu. Zioła wymieszać z olejem i solą, przełożyć do słoików. Dolać oleju, słoiki szczelnie zamknąć i przechowywać w chłodnym miejscu. Pasta może być bejcą do mięs(te letnie grille...) lub dodatkiem do chleba.
Kontynuując oswajanie proponuję również niezwykle efektowną konsumpcję szałwii- ścinamy 15 do 20 cm długości pędy szałwii, szykujemy gęste, nawet bardzo gęste ciasto naleśnikowe. W cieście maczamy pędy i smażymy je w głębokim, bardzo gorącym oleju. Podajemy z mięsem(co za szyk na rodzinnym czy przyjacielskim grillu ) i konsumujemy z nim. Ach!
A jak już przy cieście naleśnikowym jesteśmy( i w porze obiadowej lub kawowej)- to koniecznie namawiam Was do innej... hmm...aplikacji świeżych ziół- kwiatostanów bzu czarnego i robinii akacjowej= akacji. Szykujemy ciasto naleśnikowe(dla bzu dodajemy cukier waniliowy), w którym maczamy baldachy bzu czy wiechy akacji. Kwiatostany smażymy na oleju słonecznikowym jak normalne naleśniki z obu stron(zbyt długie łodyżki skracamy nożyczkami już na patelni w trakcie smażenia). Pyszne, aromatyczne, odświeżające i oryginalne.
Zapytam ponownie- czy robicie same(sami?) ocet winny? Pytanie, ku zgrozie w oczach Chatte , której wątek całkiem rozjechałam, i to buldożerem jest na miejscu. Dawniej- Polska dworska- domowymi apteczkami zarządzały >panny apteczne< i do dziś w zachowanych spisach ziołowych specyfików możemy odszukać oleje i octy ziołowe, które to panny, ze smykałką lekarską wydzielały cierpiącym oraz... kuchni.
Pozdrawiam- Liliana
- christinkrysia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8379
- Od: 26 maja 2006, o 18:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Ostróda
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Jesienią jest tyle jabłek niekoniecznie nadających sie do przechowywania a ... na ocet winny i owszem.
Robię sporo bo rozdaję rodzince i koleżankom jako rarytasik do kuchni.
Bawię sie także z octem spirytusowym dodając do niego rożne gałązki z roślin przyprawowych lub mieszanka kilku do ogólnego stosowania.
Przy takim traktowaniu staje się delikatniejszy i traci ten specyficzny dla siebie zapach.
Dodaje sałatkom czy tez potrawom świeżego aromatu bo w occie wyjątkowo się zachowuje i nie ulatnia.
Robię sporo bo rozdaję rodzince i koleżankom jako rarytasik do kuchni.
Bawię sie także z octem spirytusowym dodając do niego rożne gałązki z roślin przyprawowych lub mieszanka kilku do ogólnego stosowania.
Przy takim traktowaniu staje się delikatniejszy i traci ten specyficzny dla siebie zapach.
Dodaje sałatkom czy tez potrawom świeżego aromatu bo w occie wyjątkowo się zachowuje i nie ulatnia.
- EwkaEs
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 9775
- Od: 9 lip 2008, o 20:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południe kraju
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Lila- czy likier ziołowy melisowy może być bez nostrzyka?Bo nie mam?
- LilaRose
- 200p
- Posty: 384
- Od: 22 paź 2009, o 23:02
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: ZIOŁA - domowa apteka
Lepiej byłoby z nostrzykiem- on dodaje takiego charakterystycznego ziołowego aromatu w "drugim dnie" likieru, choć jeśli nie znajdziesz, to trudno.
Jeśli dobrze kojarzę Twoje miejsce zamieszkania - na pewniaka po nostrzyk można się udać na skałki za kościołem Redemptorystów, tam gdzie w grocie jest figurka Matki Bożej(i do góry trzeba kawalątek zajść w stronę TV), albo przy k. Kraka albo na łąkach przy kamieniołomie na Zakrz. z dojściem przy Tesco. To są takie tereny, że nostrzyk po prostu musi tam rosnąć.
I przy okazji warto więcej nostrzyku narwać- po wysuszeniu i zapakowaniu w malutkie bawełniane woreczki można w szafie do odstraszania moli zawiesić- zamiast tych strasznie hmmm... aromatycznych, sklepowych zawieszek.
A wiecie, że dobrze zasuszony w bukiecie nostrzyk pachnie jeszcze po pół roku?
No tak, czyli tylko ja z Christinkrysią robię ocet winny, a chciałam właśnie namawiać do aromatyzowania go...
Jeśli dobrze kojarzę Twoje miejsce zamieszkania - na pewniaka po nostrzyk można się udać na skałki za kościołem Redemptorystów, tam gdzie w grocie jest figurka Matki Bożej(i do góry trzeba kawalątek zajść w stronę TV), albo przy k. Kraka albo na łąkach przy kamieniołomie na Zakrz. z dojściem przy Tesco. To są takie tereny, że nostrzyk po prostu musi tam rosnąć.
I przy okazji warto więcej nostrzyku narwać- po wysuszeniu i zapakowaniu w malutkie bawełniane woreczki można w szafie do odstraszania moli zawiesić- zamiast tych strasznie hmmm... aromatycznych, sklepowych zawieszek.
A wiecie, że dobrze zasuszony w bukiecie nostrzyk pachnie jeszcze po pół roku?
No tak, czyli tylko ja z Christinkrysią robię ocet winny, a chciałam właśnie namawiać do aromatyzowania go...
Pozdrawiam- Liliana