Judyto, ano karmienie na żądanie. Koty wściekle miauczą i włóczą się pod nogami. Nie raz prawie bym się przez nie zabiła. Wiedzą, że zganiam je z blatu więc wyciągają łapy do góry i czasami uda się któremuś zahaczyć jakąś miskę z jedzeniem i ściągnąć z blatu. Wtedy to bywam zła, ale cóż, mogę jedynie sobie pogadać do ściany.
Judytko, mam dwie pięknotki, każda jest chyba inną odmianą. Ta ze zdjęcia jest już duża ma 150 cm wysokości i jest ładnie rozkrzewiona. Kiedy była sama nie zawiązywała mi owoców więc dostała koleżankę do pomocy i teraz obie są zasypane jesienią fioletowymi kulkami. Fotki całego krzewu nie mam, ale ma pokrój wyprostowany i tego się trzyma. Teraz można kupić odmiany, które nie potrzebują zapylacza. KaRo ma np. pięknotkę, która ładnie owocuje bez towarzyszki do pary.
Matemax, ani trochę nie pamiętam czy one pachną. Myślę już od paru godzin i nic, a nic nie pamiętam. Wiem, że wsadzałam nos w kwiaty, ale nic ponadto

. W każdym razie kolkwitzja to przepiękny krzew i na oglądanie dużego i pięknego okazu zapraszam do KaRo.
Witaj
renim w naszym ogrodzie. U mnie też jest w pewnym sensie przechowalnia. Mam dużo roślin zalegających, które staram się sprzedać. Rośliny rozmnaża mój M bo ja nie lubię się bawić w ucinanie gałązek i sadzenie ich.
Lubimy rośliny liściaste i szukamy w szkółkach różności rzadko spotykanych. W tym roku chciałabym jednak kupić trochę iglaków, ale takich niepospolitych. Zobaczymy jak będzie z kasą

.