Dzięki kochane za miłe słowo

Na razie vanda w takim stanie jak była, nie widzę dalszego postępu choroby (chyba?), ale być może to dlatego, że nie moczyłam jej dzisiaj poza tym krótkim zanurzeniem w Topsinie.
Jutro będę miała świeży Topsin, chyba opryskam profilaktycznie lekkim roztworem wszystkie trzy vandy- bo mam jeszcze dwie u siebie, tą dla
Asi też jeszcze trzymam (nie martw się Asiu, chorej Ci nie dam w razie czego ;) ). Na razie wyglądają ok, ale miały kontakt z tą "chorą".
Taka naczyniówka (tj. fuzarioza naczyniowa- gdyby to było to) jest niestety zaraźliwa... :/
Madzik, dzięki za podpowiedź, jest to jakiś pomysł, ale dla mnie do wykorzystania już w ostateczności, na razie nie mam odwagi, poczekam jeszcze, dam jej szansę... ;)
Mała refleksja:
Miałam już kiedyś podobną sytuację z falenopsisem: upatrzyłam śliczny okazik w świeżutkiej dostawie, ale był za drogi, po jakimś czasie znalazłam go przypadkiem w przecenionych na 5zł, dośc mocno podsuszonego, z jednym listkiem od spodu żółknącym, ale ogólnie wyglądał przyzwoicie. Ucieszyłam się, kupiłam, przyniosłam do domu i od razu namoczyłam na ok. godzinę (latem, upały, on przesuszony).
I jakoś po 2 dniach pojawiła się u niego na środku jednego z liści żółta plama, taka sucha- nie wyglądała źle, ale falek w ciągu tygodnia "zszedł" żółknąc liść po liściu. Topsin ani Biosept nie pomogły.
I tak się zastanawiam czy przypadkiem rośliny nie mają tak jak ludzie: kiedy są wychudzeni i zagłodzeni, nie można ich tak nagle porządnie nakarmić do syta, bo by nie przeżyli- może i zasuszone storczyki nie potrafią przyjąć nagłej większej dawki wilgoci..?