Zuza, ja nie mam gliny
Mówię o przymrozkach kwietniowych i wczesnomajowych. Moje obserwacje są takie, że te okryte porządnie (nie kilkoma cm ziemi - takie też mam i jednak są bardziej zaawansowane), śpią jeszcze, albo delikatnie ruszają. Muszę niestety to kontrolować, bo też się boję szparagów. Jest to więc trochę upierdliwe, ale wolę się przemęczyć, niż walczyć z okrywaniem (wczoraj musiałam już kilka przysypać trawą - co prawda te łozy są do wycięcia, znaczy miały być, dlatego zostały nad ziemią, ale mi szkoda). jeśli ruszą na początku maja nawet, to do Zośki powinna mi wystarczyć sucha trawa (mam tego cały kompostownik, trochę jeszcze skoszę, bo świeża też się nadaje). Natomiast jeśli latorośle są już większe (tak jak moje w zeszłym roku), to okrywanie jest koszmarem. Zajmuje dużo więcej czasu (albo ja jestem mało sprawna
![Wink :wink:](./images/smiles/icon_wink.gif)
), no i jeszcze ten strach, że jednak agrowłóknina nie wystarczy. Wydaje mi się, że krzewy bardzo szybko nadrabiają straty (późniejszy start), bo jest cieplej, i szybciej się rozwijają, niż teraz. Także ewentualnie opóźnienie w owocowaniu nie powinno być znaczące. Jak będzie, to się okaże
O póżniejszym starcie dzięki okrywaniu pisali koledzy na FW, ale nie chciało mi sie w to wierzyć (bo takie róże pod kopczykami ruszają szybciej, no ale róże generalnie wcześniej, i w niższej temperaturze rozpoczynają wegetację). W tym roku już mogę potwierdzić, że to prawda.
Polecam eksperyment w przyszłym roku
Aha - jak poprawi się pogoda, odkopię drugą łozę Kodrianki i pokażę ci jakie są różnice (ten sam krzew).