Mam malusieńką sadzonkę paulowni. Będzie zimować w domu na parapecie. Czy musi mieć jakieś specjalne warunki?
Szukałam informacji w internecie ale jakoś nie znalazłam Będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi
Paulownie zimują na dworze, jednak przez pierwsze lata są bardzo wrażliwe na mrozy. Myślę że na parapecie nie będzie jej źle Na wiosnę wystaw ja na dwór, tylo uważaj na majowe przymrozki.
Nie wie czy dobrym pomysłem jest zimowanie paulowni na parapecie w mieszkaniu. Uważam że będzie jej za ciepło i może zbyt wcześnie rozpocząć wegetacje. Jest to roślina gubiąca liście na zimę więc może zimować w chlodnym, mrocznym , a nawet ciemnym lecz suchym pomieszczeniu. Posadzona do ogrodu często paulownia przemarza do poziomu ziemi, szybko odbija i pięknie rośnie pod warunkiem że dobrze zabezpieczymy jej część podziemną.
Ja tez nie jestem zwolenniczką zimowania krzewów w mieszkaniu ,nawet mam opory przed ciąganiem donic do piwnicy czy garażu.
Wydaje mi się najlepszym pozostawienie rosliny na powietrzu i dokładne jej okrycie zebezpieczające przed przemarżnięciem .Niejednokrotnie zasypuję moje maleństwa trocinami tak ,że ich nie widać .
Mają wtedy wszystko co potrzeba,odpowiednią wilgotnośc i temperaturę ,światło itp,nie kiszą sie w pomieszczeniu ,które może je zniszczyć.
Tadeuszu co do pierwszej częsci się zgadzam, może i powina być w chłodnym i ciemnym pomieszczeniu, ale małe sadzonki można podpędzić troszkę, zapewniając im ciepło i składniki odżywcze całą zimę. Kiedy rozmnażam takie przemarzające 'egzotyczne' drzewka pierwsze zimy spędzają w domu na parapecie. Trzeba tylko pamiętać żeby nie miała za suchego powietrza.
Co do drugiej części, to nie powinno się dopuszczać do przemarzania paulowni, bo któegś roku nie odbije. Osłania się jej pień, co zapobiega przemarznięciu (chyba, że mieszka się w borealnej strefie Polski, tam nic nie pomoże) Ponad to po jakimś czasie roślina się hatrtuje i poza niebezpieczeństwem przemarznięcia pączków kwiatowych zima jej nie straszna, czego przykładem jest moja paulowania i wrocławskie paulownie ..
KaRo, to zależy jak wielka jest ta sadzonka.. troche mnie zbiła z tropu Twoja wypowiedź, wyobrażam sobie najwyżej 3letnią... czyli ledwo ją od ziemi widać, ta przemarznie na 100%.. ale jak już ma ten metr to powinna zostać na dworze dobrze zabezpieczona, pod warunkiem że siedziała w ziemi a nie była tylko zadołowana bo inaczej ma za słabe korzenie a nie zdąży już ich "rozprostować' przed zimą (w tedy do piwnicy, ale nie do mieszkania!)
Kochani moi! Dziękuję za odpowiedzi!
Prawdę mówiąc myślałam, że jak napiszę "maluteńka sadzoneczka" to dla wszystkich będzie jasne, że jest w doniczce i ma 4 listki . Przepraszam za nieprecyzyjne przedstawienie sprawy. Najlepiej byłoby zrobić zdjęcie, ale czasowo jestem bez aparatu.
Takiego maleństwa nie będę teraz wsadzać do ziemi, bo na pewno zginie. A w domu może jakoś się uchowa?
Może nie obudzić się ze snu zimowego. Można próbować wystawiać ją na dwór w cieplejsze zimowe dni (ja się bawiłem w takie symulowanie nowozelandzkej zimy z Hebe).
Lepiej chyba jednak dość głęboko zadołować.
po jakimś czasie roślina się hatrtuje i poza niebezpieczeństwem przemarznięcia pączków kwiatowych zima jej nie straszna, czego przykładem jest moja paulowania i wrocławskie paulownie
Chyba że przyjdzie zima syberyjska, taka jak w 2006, która załatwiła kilkumetrową, na oko dziesięcioletnią w warszawskim Powsinie (mojej okrytej młódki nie ścięła). Ale i tak powstanie z martwych.
No u mnie żadnych strat w paulowiach..nawet się po tej zimie 2006 rozmnożyła Teraz już są trzy.
Czemu by się miała nie obudzić? Przecież nie dopścimy do jej 'snu'. Jeśli stoi w ciepłym pomieszczeniu nie wejdzie w stan spoczynku. Tak jak eukaliptus. Poza tym z tego co wiem, paulownie (nie licząc paulowni puszystej, ktorą udaje się przezimować w ciepłych rejonach Polski) do zimowania potrzebują dodatniej temperatury. Sadzonki do 2 lat ależy chronić przed zimnem, później ten gatunek wytrzymuje nawet -23 stopnie... niestety w Polsce wykańczają ja majowe przymrozki a nie regularna zima.
Jeśli ma 4 listeczki to bym ją zostawiła w domu, na parapecie, z dala od grzejnika. Zacząć wynosić na wiosnę uważając na przymrozki. Bez względu na efekt na wiosnę kupiłabym jednak większą sadzonkę, taką która wystaje ponad trawę U mnie rośnie całkiem nieźle
Trudna sprawa przy tak zróżnicowanych poradach . Chyba zaryzykuję przetrzymanie sadzonki w domu. W mojej glinie, w terenie podgórskim chyba miałaby jeszcze mniejsze szanse niż na parapecie.
Zobaczymy, co z tego wyjdzie. O wyniku dam znać.
Dziękuję!
A ja mam taki 15 cm odrost po zmarzniętym ponad metrowym egzemplarzu matecznym z ubiegłej zimy, której prawie wcale nie było. Teraz mocno zastanawiam się, czy to w ogóle zabezpieczać na zimę, czy po prostu zostawić samej sobie, jak przeżyje to będzie, a jak nie to nie. Podobno dopiero sadzonki powyżej trzech lat mogą zimować w gruncie, a młodsze w folii lub inspekcie.
Grażynko - w garażu powiadasz? A jest tam ciemno czy jasno? Jak garaż to chyba całkiem nieogrzewany? No i w tym układzie czy będziesz podlewać tę swoją sadzonkę? Zaciekawił mnie ten pomysł i zastanawiam się nad podobną opcją.
XXX-etko! trochę mnie zmartwiłaś! W sumie to nie mieszkasz w jakiejś zimnej strefie Polski Ale może wystarczy jak się przykryje na zimę takie młode drzewko?
Mój garaż jest ogrzewany ale jest tam niska temperatura,
najniższa plusowa w mroźne zimy - nie mam piwnicy.
Światła mam mało ale zawsze trochę, bo ma małe dwa okienka.
Nie mam innego miejsca na niską plusową temperaturę.