Właśnie zauważyłam kilka wełnowców na friczii...
na razie usunęłam je pensetą za każdym razem opalaną w ogniu i polałam wodą z odrobiną detergentu. (Kiedyś za pomocą detergentu uratowałam cereusa peruvians, ponad 10 letni egzemplarz, właśnie kąpielą w CAŁOŚCI

w detergencie, jakby co to mogę opisać dokładniej co po kolei robiłam).
Zastanawiam się nad tymi tabletkami Tarcznik, piszecie, że działają, a czy ktoś może wie czy ten Tarcznik działa systemowo? tzn czy roślina pobiera preparat z gleby i krąży on w jej sokach zapobiegając "czepianiu się" robali?
Ewentualnie czeka mnie wywalanie żwiru z misy i mycie korzeni po kolei każdemu...(w misie gdzie oprócz friczii mam jeszcze inne kamyki).
Tylko, że ta friczia taka delikatna i krucha, ciężko jest ją wymyć między liśćmi...ech....jak nie urok to ...

, dopiero co wygrałam z jakimś parchem kaktusowym czy innym dziadostwem, a tu już wełnowce...
EDIT
Chyba najlepiej będzie jak zrobię raz a porządnie. po kolei:
1. Wywalę wszystko z misy, przy okazji obejrzę korzenie innych kamyków, zobaczę czy nie ma wełnowców w korzeniach.
2. Wymienię podłoże, misę wymyję, również bryły korzeniowe postaram się wypłukać na ile to możliwe, zwłaszcza friczii
3. Opryskam i podleję actelic.