capek pisze: Czy Wy Działkowcy powariowaliście. Odnoszę wrażenie, że Wasze ogródki to laboratoria chemiczne i biochemiczne. Stosowanie tak wielu środków i to prawdopodobnie z przedawkowaniem (bo szkoda resztki środka wylewać) i przy użyciu niewłaściwego aparatu z całą pewnością nie prowadzi do pozyskania "zdrowej żywności"..
Capku dziękujemy za życzenia! Prawdopodobnie nie uprawiasz własnego warzywniaka, nooo, może jakieś kwiatki a warzywka kupujesz w sklepie - nie zazdroszczę (nie myśl, że są przywożone z innej planety, gdzie nie ma żadnych chorób i nie stosują żadnych oprysków). Nawet nie wiesz jak się mylisz, a piszę to na podstawie własnych obserwacji w naszych ogródkach działkowych! Nikt, kto ma jakiekolwiek inne wyjście nie stosuje chemii, to średnia przyjemność mieszać, łazić z opryskiwaczem (profesjonalnym) i pocić się wyubieranym po czubek nosa. A co do sałaty w pomidorach, dawno już jej nie ma, grubo wcześniej została zjedzona nim pojawiła się konieczność oprysku.
W ub. roku po trzykrotnym oprysku, póżniejsze miesiące odpuściłam sobie, no co? A no, początkiem października uzbierałam parę wiader zgniłków.
Pozdrawiam! Gienia.