W.o...Kotach - 2cz.(06.08-06.12)

Sekcja uporządkowana tematycznie. Wątki kwalifikuje tylko Administrator.
Awatar użytkownika
broniusz
---
Posty: 374
Od: 24 mar 2006, o 21:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post »

W sobotę o 13 odszedł od nas Maluch... Nie dał rady... Pocieszamy się, że musiało być Mu tak pisane, ale co to za pocieszenie?... Cały czas zadajemy sobie pytania, czy mogliśmy więcej dla Niego zrobić, czy może zaczęliśmy dokarmiać Go za późno, czy może dawaliśmy Mu z siebie za mało, czy opiekowaliśmy się Nim niewystarczająco?... Nie ma i nie znajdziemy już odpowiedzi na te, ani na żadne z tych wszystkich pytań, które cisną nam się w głowie... Nie sposób przejść obok tego obojętnie, nie sposób jakoś siebie nie obwiniać, choćby racjonalne myślenie inaczej wskazywało... Może był zbyt chory, może miał jakieś ukryte wady genetyczne, które i tak nie pozwoliłyby Mu żyć, może i tak żył dłużej niż miałoby to miejsce, gdybyśmy przed prawie 3 miesiącami nie przygarnęli pod nasz dach i do swoich serc Jego Mamy i nieświadomie także jej dzieci... Lekarz, który był przy Jego porodzie i uczestniczył w Jego maleńkim życiu stwierdził, że od samego początku wydawało mu się, że Maluch bardzo dziwnie oddychał - dużo szybciej niż rodzeństwo. Szybciej się też męczył, częściej było Mu zimno i dużo więcej spał. Podejrzewa więc, że to mogły być jakieś problemy z sercem. Albo z płucami. Ale czy to coś zmienia?...
Nasz Maluch żył 32 dni - może "aż", ale dla nas na pewno "tylko"... Nieco ponad misiąc...
Smutno.........
Broniusz
Awatar użytkownika
Onak
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 855
Od: 4 lip 2006, o 17:58
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Opolszczyzna
Kontakt:

Post »

:cry: :cry: :cry: smutno.... przykro mi Broniuszu..... :cry:
Pozdrawiam! Karina
Na moim balkonie ;:173
Awatar użytkownika
Eliza
---
Posty: 488
Od: 7 wrz 2005, o 14:19
Lokalizacja: Olsztyn

Post »

Strasznie mi przykro. Wiem jak to jest jak odchodzi ktoś kim tak bardzo opiekujemy się i którego baardzo lubimy. Być może że miał jakieś wady genetyczne, które nie pozwoliły mu żyć.
W takim przypadku wasze największe starania nie dałyby rezultatu.
Przede wszystkim nie wińcie się za to, bo wiem że opiekowaliście sie nim najlepiej.
Być wolnym to móc nie kłamać
(Albert Camus)
Timka

Post »

Jakie to przykre :(
Basia
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 654
Od: 28 maja 2006, o 15:43
Lokalizacja: Kędzierzyn (opolskie)

Post »

Pamiętasz ja kotka szukała ciasnego miejsca aby go wcisnąć. Ona szukała miejsca gzie mógłby umrzeć i nie był zjedzony na żywca. Kotka wiedziała, że nic nie da się zrobić. Nie pisałam o tym wcześniej choć miałam taki zamiar by nie zniechęcać. Skąd koty o tym wiedzą to nawet najtęższe głowy skazane są na gdybanie.
Awatar użytkownika
broniusz
---
Posty: 374
Od: 24 mar 2006, o 21:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post »

Nie Basiu ;:185 - kotka przenosiła wszystkie maluchy. Gdyby było inaczej, to zwrócilibyśmy na to uwagę.
Szukaliśmy, pytaliśmy i dowiedzieliśmy się wtedy, że takie przenoszenie małych jest normalne - matka chce zapewnić dzieciom bezpieczeństwo przenosząc je do nowego gniazda. Dlatego m.in. małe koty są widoczne na szerokim świecie dopiero wtedy, gdy potrafią już same o siebie zadbać. Wet powiedział nam wtedy, że jeżeli matka przenosi i myje wszystkie, to znaczy, że nie odrzuciła tego malucha (bo tak też się zdarza).
Broniusz
Basia
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 654
Od: 28 maja 2006, o 15:43
Lokalizacja: Kędzierzyn (opolskie)

Post »

No coż widocznie przeczytałam co chciałam, a nie to co było napisane.
Awatar użytkownika
broniusz
---
Posty: 374
Od: 24 mar 2006, o 21:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post »

Jeśli chodzi o kocią rodzinkę, to od kiedy małe zaczęły biegać po domu mamy istny sajgon... Pozostawiona u nas do oddania w dobre ręce dwumiesięczna czarna kotka zwana przez nas tymczasowo Ulicznicą (zbój jej z oczu patrzy :twisted: ) przewróciła nam mieszkanie i życie do góry nogami - mała iskra zdaje się, że nigdy nie śpi... :twisted: Kłębek niespożytej energii, która przeniosła się na pozostałe koty... ;:87 W związku z czym posiadamy teraz na stanie 4 większe koty, goniące się jak szalone po domu i 2 mniejsze, które nieporadnie próbują im dorównać... Zamieszanie nie z tej ziemi... :roll: A myślałem, że mam 2 dorosłe, stateczne koty... Ech!... :wink:
Uczymy małe jeść ze spodeczka i załatwiać się do kuwety... Z czego to ostatnie na razie bez większych sukcesów niestety... Ale za to jedzenie wychodzi im znakomicie ;:36 Głowiliśmy się i głowiliśmy jak tu przekonać maluchy do kociej karmy, podejmowaliśmy różne próby, w których jedynym sukcesem było to, że nr 3 zlizał ze spodeczka karmę w płynie (Convalescence Support Instant - cieszylismy się z sukcesu jak dzieci ;:49 ), ale nr 2 nie wykazywał żadnego zainteresowania jedzeniem innej proweniencji niż od własnej Mamy... Aż tu patrzymy, a mały rudogłowy nr 2 podjada Mamusi bezczelnie z miski :twisted: A ta grzecznie czeka obok aż maluch skończy :roll: Teraz więc Mamusia w miseczce dostaje swojego Royala Kitten 34, a rządkiem obok ustawione są 4 spodeczki dla maluszków - 2 na karmę w płynie i dwa na suchą dla maluszków od 4 tyg. do 4 miesiąca (Royal Canin Weaning), którą szczęśliwym trafem udało nam się ostatnio kupić u weta na promocji - firma wypuściła serię 400 g za 15 zł + drugie takie samo opakowanie gratis :D Wykupiliśmy od razu wszystko co mieli :twisted: Kluska nr 2 jednak ciągle czuje niezdrowe ciągoty do podjadania z miski Mamy... :wink:
Także jak widzicie - ogarnia nas błogi spokój, można by powiedzieć wręcz nuda i nie wiemy co z czasem robić, tak nam się dłuży :wink:
A oto nasze kociny:
___Mula____Lima____Mamusia_KluskaNr2_KluskaNr3_Ulicznica
Obrazek
Broniusz
Awatar użytkownika
SATI
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 311
Od: 26 maja 2006, o 15:50
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: SKIERNIEWICE

Post »

Pisałam ze przygarnełam dwa koty ktore odchowałam spędziły ze mną miesiąc na działce i już ich nie mam znalazły nowe rodziny ale ja szalona kobieta nie potrafię obojętnie patrzeć na porzucone zwierzaki wracając z wnusią z grzybów pod blokiem błakał sie mały kotek i cooooooooooo kazałam wnusi go złapać i zabrać do domu i tak mam ponownie kociaka w domu ale tego już nikomu nie oddam :D nazwaliśmy go ZGUBA
Awatar użytkownika
broniusz
---
Posty: 374
Od: 24 mar 2006, o 21:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post »

Żadamy zdjęcia Zguby :!: :!: Nie ustąpimy dopóki nie zostaną spełnione nasze postulaty :!: :!: :wink:
Broniusz
Awatar użytkownika
broniusz
---
Posty: 374
Od: 24 mar 2006, o 21:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post »

A tymczasem u nas... :wink:

Dzisiaj, dokładnie przed chwilą... Ha! ;:18 Sukces!! ;:172
Pierwsza kupa powędrowała do kuwety!!! ;:55
Z tej euforii nawet nie wiem która to z dwóch klusek taka inteligentna się okazała... :;230 No, oczywiście trzeba było ją ofiarnie nakłaniać -patrz: 15 min przestawiania kotówki z miejsca, w którym uparła się kopać - czyli z kanapy - do kuwety... Popisaliśmy się w końcu elastycznością i postawiliśmy po prostu kuwetę w miejscu zamierzanego przestępstwa - wzbudziło to nieco nieufności...ale zostało uwieńczone sukcesem wychowawczym :!: :!: :mrgreen: ...ciekawe swoję drogą kto tu kogo wychował... :wink: :wink:
Broniusz
Awatar użytkownika
Eliza
---
Posty: 488
Od: 7 wrz 2005, o 14:19
Lokalizacja: Olsztyn

Post »

Broniuszu, to są przejściowe kłopoty. Kotki za jakiś czas będą bardzo grzeczne i będą biegły same do kuwety. Oczywiście zdarzają sie koty niezbyt ułożone, ale zdecydowana większość ma wrodzony talent do korzystania z kuwety.
jeśli chodzi o spokój w domu to wiem co to znaczy. Większośc życia moje koty spędzały w mieszkaniu. Kot jest bardzo spokojnym zwierzakiem, lubi sobie pospać i poleżeć. Ale czasami w kota wstępuje "obcy" ;:214 kot zamienia się w wielką energię, która pędzi po mieszkaniu tupiąc jak konisko, ma przy tym dzikie oczy i rozszerzone źrenice jak po jakiejś amfie.
Kiedy atak mija kotek zamienia się w miłego, spokojnego, przytulnego mięciutkiego zwierzaczka który grzecznie zasypia. ;:51
Kiedy tak nasze dostawały "ataku" spokojnie patrzyliśmy jak szaleją. Jest to bardzo interesujące zachowanie. I bardzo sympatyczne.
Być wolnym to móc nie kłamać
(Albert Camus)
Awatar użytkownika
broniusz
---
Posty: 374
Od: 24 mar 2006, o 21:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post »

Z ta kocią toaletą to rzeczywiście nie ma zwykle większego problemu - Mulę przygarnęliśmy z krakowskiego schroniska jako niespełna 2-miesięczne kocię. Od razu upodobała sobie na robienie siusiu kątek za ubikacją - przynajmniej łatwo było sprzątnąć z kafelek :wink: Ustawiliśmy tam od razu kuwetę, czyhaliśmy tylko na moment jak się mała uda do łazienki i obserwowaliśmy co będzie 8) 1,5 dnia nie chciała skorzystać z takiego lususu jak kuweta - co my kuwetę w jeden kątek za ubikacją to ona siusiu w drugi katek za ubikacją, co my kuwete w ten drugi to ona z powrotem w ten pierwszy :twisted: Oczywiście za każdym razem jak już widzielismy, że siusia to przestawialiśmy malucha do kuwety, żeby tam zrobiła resztę i głaskalismy i chwaliliśmy i nagradzaliśmy czymś dobrym ;:36 Po 1,5 dnia zrozumiała o co nam chodzi i od tej pory już nie miała żadnych własnych pomysłów :D
Limę przygarnęliśmy jak miała około 4 miesięcy (Mulka miała wtedy 3 miesiące) i od razu wiedziała do czego służy kuweta, bo wcześniej mieszkała u kogoś innego. Zresztą to jest subtelna i nienagannie wychowana kocia elegantka, więc miała to zapewne we krwi :lol:
Mamusia przyniesiona prosto za śmietnika obejrzała mieszkanie i jak ją fizjologia przycisnęła pobiegła prościutko do kuwety i wiedzieliśmy, że to mądry kot i problemów z nią nie będzie... no może oprócz niespodziewanej ciąży ;:67 ;:67 ;:67
Za to mała czarna Ulicznica była trudnym zawodnikiem - jej pomysł na toaletę polegał na tym, że znajdowała sobie jakąkolwiek szmatkę (ubranie, koc, pościel) leżącą na czymkolwiek i tam się załatwiała. Co ciekawe - jeśli na łóżku czy na podłodze nic nie leżało to miejsce nie było dla niej interesujące. Jaki znaleźliśmy sposób? Chowaliśmy po prostu wszystko co szmaciane i co gdzieś leżało - z sypialni pościel na dzień, z kanap koce, z łazienki brudne rzeczy. I problem się skończył od razu :wink: Nawet nie trzeba jej było przekonywać do kuwety - sama stwierdziła, że jak nie ma gdzie to trzeba tam :D I teraz szmatki mogą sobie leżeć a jej to nie wzrusza :wink:
A maluchy- wiadomo - muszą się nauczyć kuwetowania tak jak wszystkiego innego :wink: I tak zajmie to mniej czasu niz nauczenie szczeniaka :wink: Przez bardzo długi czas jak jadły tylko mleko Mamy, to Mama po nich sprzątała i to tak dokładnie, że nawet nie wiedzieliśmy, czy one się w ogóle załatwiają (szczególnie było to widoczne w gnieździe, z którego przecież nie wychodziły). Teraz przeszły na konkretne jedzenie (oczywiście z Mamusinego mleka jeszcze nie zrezygnowały :wink: ), więc i załatwiają się bardziej "konkretnie" :wink: Więc przyszedł czas na naukę :wink:
Dorosłe koty z reguły nie mają z kuwetą żadnych problemów - nawet jak przyniesiemy z ulicy bezdomną dorosłą kocinę, to ona od pierwszego razu znajdzie sobie dogodne miejsce, w którym można elegancko zakopać co się zrobiło :wink: Byle kuweta stała w jakimś odosobnionym, spokojnym miejscu a nie na widoku - koty też lubią intymność :wink:
Broniusz
Zablokowany

Wróć do „WSZYSTKO o... Bazy wiedzy użytecznej”