Ja próbowalam robić laur z sadzonki ,ale mi nie wyszło, za to z nasion udaje się świetnie, kazde nasionko wyrasta
Ja mój laur mam już parę ładnych lat i nic się z nim nie dzieje, latem stoi na dworze:)
2 sprawy:) pokaż na fotce jak się prezentuje, i po cichu kupię chyba u CIebie te nasionka
dwa to to, ze z sentymntu, by cora była dumna zależy mi na ocaleniu tych sadzonek
Witam
Swojego laura uprawiam już 9 lat i jest to roslina pozyskana z nasionka przywiezionego z Toskanii . Roslina spędza cały sezon wegetacyjny na wolnym powietrzu czyli od początku marca do prawie końca listopada. Laur prowadzony w ten sposób jest odporny na wiosenne i jesienne przymrozki . Radzi sobie nawet z lekkim mrozem rzędu minus 7 do 10 stopni pod warunkiem , że będzie to mróz krótkotrwały, kilkugodzinny . Uważam go za roślinę niezwykle wytrzymałą i mało podatną na choroby i insekty . W naturze widziałem na niektórych inwazję mszyc , ale na swoim tych insektów nie spotkałem . Laura mam posadzonego w kastrze budowlanej o pojemności 90 litrów . Zimę roślina spedza w garażu gospodarczym w temperaturze od plus 4 do minus 4 stopni Celsjusza. Podczas dłuższych mrozów dochodzących do minus 20 i więcej stopni temperatura może spadać wewnątrz do minus 6 stopni i też nic mu nie jest ( wtedy ziemia w donicy zamarza na kość ) . Mam na taką okoliczność przygotowany piecyk gazowy typu fen którego załączam na I stopień i to wystarcza na podniesienie temperatury po jednej dobie grzania do około plus 3 stopni Celsjusza . Moja roślina od 2 sezonów wytwarza kwiaty , których jest ogromna masa . Mają łagodny zapach trochę podobny do zapachu kwiatów goździka .
Nie wiem czy da radę przeżyć, nie mam takich doświadczeń- u nas klimat jakby bardziej ostry, nie odważyłabym się próbować. U Ciebie może ma szanse. Moje drzewko laurowe rośnie w domu (okno południowo-zachodnie, zimą uchylone więc temp. przy szybie niewiele powyżej 5-8 stopni) i ma się nieźle.Wyczytana gdzieś wcześniej opinia że jest odporne na szkodniki budzi moją zazdrość- ja przynajmniej raz w roku mam najazd wełnowców właśnie na laurze i nie wiem skąd to paskudztwo się bierze. Zwalczam tradycyjnie, ścierając wilgotną ściereczką. Spokój na parę miesięcy i znowu to samo. Powodzenia w uprawie!
Gdy ci coś wpada do oka pamiętaj ze to odrobina kosmosu /Tuwim/
U mnie młody granatowiec (występujący chyba w cieplejszym klimacie) przeżył -15 (w doniczce owiniętej folią bąbelkową, na balkonie)
więc myślę że liść laurowy też da sobie radę ;) Choć nie wiadomo jak korzenie, wcale bez ochrony... Lepiej byłoby dodatkowo okryć roślinę trocinami, workami...
Daj znać na wiosnę jak tam z rośliną, ciekaw jestem czy przeżyła
Ojj wygląda jakby zmarzł :/
Mojego pierwszego wawrzyna dostałam kilka miesięcy razem z niespodzianką w postaci miseczników. Wygraliśmy ten bój i wawrzyn wypuścił mnóstwo nowych listków ale o zgrozo zaczęły brązowieć. Nie wiem jakie błedy popełniłam . Wawrzyn stoi w domu i nie wiem czy takiego osłabionego w ogóle przenosić na taras, czy lepiej nie ruszać?
Mój laur stoi całe lato na tarasie w donicy,a na zimę chowam go do piwnicy.Podlewam tak jak wszystkie kwiaty balkonowe,ale z tą różnica ,że pozwalam ziemi porządnie przeschnąć.To roślinki ciepłolubne i żyją w klimatach suchych.Podstawowa zasada w podlewaniu przelać-przesuszyć.Mojego laura przywiozłam z Francji gdzie krzewy rosną jako żywopłoty.Zupełnie nieproblemowy cudak.
Mam laura, chyba już 5 lat, a na pewno 4. I dziś zauważyłam coś dziwnego na liściach - zdjęcie z fleszem, więc przebarwione, ale widać dokładnie. Zaczyna się ta choroba od środkowej części w kierunku brzegów. Na początku nic pod spodem nie widać, na bardziej zniszczonych liściach pod spodem jakby jajeczka? takie przyczepione drobniutkie. Co to jest i co z tym zrobić? Od 3 miesięcy stoi obok nolina, od 2 miesięcy go mocniej podlewałam, nie wiem, zaraził się czymś od sąsiadki (na niej nic nie ma)? Ratunku, przywiązałam się do niego i nie chciałabym stracić
Pestka dzięki za odpowiedź. W takim razie brązowienie liści mojego wawrzynu może wynikać z przelania, ponieważ znajoma od której go dostałam kazała podlewać często i nie dopuścić do przesuszenia :/. Wystawię go na taras, zobaczymy jak będzie sobie radził.
Laur doskonale czuje się na zewnątrz, wywal i pozwalaj mu trochę przeschnąć, nie przelewaj tak.
One są odporne, nie tak w końcu daleko od nas są bardzo stare gaje oliwne.
Nie widać zbyt dobrze na zdjęciach, ale wygląda mi to na mączlika szklarniowego. Wymyj go mydłem czosnkowym, a jak nie pomoże, opryskaj preparatem Nomolt 150SC z kilkoma kroplami płynu do naczyń. Ale dopiero, gdy z jaj wylęgną się larwy.
No więc jednak wywaliłam... Jak obejrzałam za dnia, było tyle zniszczonych liści, że nic z niego prawie nie zostało Tylko skąd się to w mieszkaniu wzięło, nic innego tego nie ma, na balkonie również, tam tylko mszyce, normalne. Teraz bym skądś zdobyła laur, ale skąd? Pomyślę po urlopie.
Fabiola