Witam,
Chciałam odświeżyć ten temat, ponieważ z moim krotonem dzieją się podobne cuda do tych opisanych przez założycielkę. Kupiłam swoją roślinkę w listopadzie, wyglądał na zdrowy okaz w pełni sił. Postawiłam go na biurku niedaleko zachodniego okna, jest to jedyne miejsce, gdzie może mieć w miarę optymalne warunki, jednak jak się okazuje, chyba mu się nie przysłużyło

Od momentu, gdy powitał mój dom, nie rozwinął się ani trochę. Pod koniec grudnia zrzucił pierwszy listek, który dopiero zaczynał się rozwijać, ale tą przypadłość zgoniłam na karb aklimatyzacji do nowych warunków. Od około trzech tygodni jednak widzę, że liście na czubku zaczynają jakby więdnąć i schnąć na końcówkach, wyglądają tam, jakby pękały. W ubiegłym tygodniu stracił pierwszy "wyrośnięty" liść. Jak mu pomóc, zanim ogołoci się ze wszystkich?
Kilka faktów:
1. Podlewam go odstałą, przegotowaną wodą. Raz w tygodniu. Nadmiar wody zawsze odlewam.
2. Od pierwszych dni nie zraszałam go, robię to dopiero od niedawna. Czy to mogło mieć wpływ na jego stan?
3. Nie przesadzałam go od chwili zakupu, doniczka raczej jeszcze nie jest za mała, jest dobrze przepuszczalna, więc chciałam z tym jeszcze poczekać do wiosny.
4. Nie jest narażony na wahania temperatur, przeciągi i inne sugerowane przez Was wyżej. Szkodniki również, przepatrzyłam całą roślinkę w poszukiwaniu jakichś objawów - na szczęście bezskutecznie.
Czekam na odpowiedzi, szkoda mi mojego krotona...
