Jovanko, Małgosiu, dziękuję serdecznie za słowa otuchy i za rady
Jeśli chodzi o
odizolowanie, to tak zrobiłam od początku choroby!
Szczerze mówiąc, to mam już tylko naprawdę maleńką iskierkę nadziei, ale
nawet jeśli się nie uda, to zawsze to jakaś nauka, no i lekcja pokory
Olu, witam wśród miłośników tych pięknych i tajemniczych kwiatów
Co do walki z przędziorkami:
1. Ponieważ mam nawyk prawie codziennego oglądania swoich roślin, atak przędziorków zauważyłam
dość wcześnie, tzn. gdy pojawiły się pierwsze pajęczynki.
2. Naprzód delikatnie przetarłam liście i tworzące się łodygi miękkim, zwilżonym wodą wacikiem, aby pozbyć się pajęczyn.
3.Do spryskania użyłam środka KARATE ZEON 050 CS firmy Target. Gdyby były kwiaty, potraktowałabym je
najwyżej mgiełką i to z "kilometra" odległości. Skrapiałam zielone części i (obficiej) podłoże od góry.
4.Zabieg powtórzyłam jeszcze dwukrotnie, co 7 dni
5.W Twoim przypadku, przesadziłabym go dopiero po zakończeniu kwitnienia.
Olu, Życzę powodzenia

Pozdrawiam :P