Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Nareszcie!
Powiało wiosną... i człowiekowi głupstwa w głowie
Witam zatem po stanowczo za długiej zimie... i po pierwszym, pracowitym dniu w ogrodzie...
Dokumentacja fotograficzna... no cóż dość powiedzieć, że jako osoba zaangażowana w pracę fizyczną, zleciłam wykonanie fotek z okna dziecięciu... które uparło się korzystać z zoomu...z efektem... noooo... mizernym
Więc... tylko tak dla uwiarygodnienia... że byłam... i pracowałam... te, które w ogóle nadają się do publikacji
No dobra była jeszcze jedna, najostrzejsza... ale ostrość ustawiła się na tyle moich jeansów, więc nie przeszła przez cenzurę
Nie ma zdjęć... będą zatem słowa...
Zaczęło się... zaczęło się wczoraj... kiedy dotarłam do Auchana... i trafiłam na świeżo otwarty dział ogrodowy...
Pustki jeszcze... ale i tak wyszłam z pięcioma różami (Red Gold, Margaret, Parade, Pernile i nn pnąca różowa), dwoma ciemiernikami białymi w pełni rozkwitu... i dwoma jałowcami płożącymi (muszę w stosownym momencie wykorzystać naszych igiełkowych ekspertów w celu identyfikacji)
Niestety... wczorajsza impreza rodzinna nie pozwoliła mi podziałać w ogrodzie... ograniczyłam się jedynie do krótkiego wypadu w celu wypakowania zakupów... który skończył się przycinaniem wierzb
Za to dziś... dziś z samego rana pojechaliśmy po ziemię... i nawóz... i korę... i huzia... do ogródka...
Jak wyszłam z domu o 10.30, wróciłam... o 18-tej
No dobra... w międzyczasie dostałam herbatkę i amciu na wynos
Ogród zaczął wyglądać... nareszcie!
Przycięłam krzewy i badylki, zagrabiłam pozostałe po zimie liście i resztki kory, wysypałam nową... trzeba było wozić na dwa razy, bo pierwsza porcja okazała się zbyt skromna...
Zdjęłam na razie okrycia zimowe... ale czekają w pogotowiu...
Róże obrane z liści... czekają w kopczykach...
Wyzamiatane... ogarnięte... aż serce rośnie
Oczywiście sto razy zgubiłam sekator... i o łańcuszku pomyślałam wcześniej niż Grześ to zasugerował
Uwędziliśmy się trochę dymem... ale całe mnóstwo badziewia zostało... sił brakło... a wielkiego ognicha w mieście nie można zrobić... więc dyskretnie... po trochu... w palenisku wędzarnika... niech się to krematorium na coś przyda, nim go rozbierzemy...
Dreszczyk na plecach za każdym razem, kiedy słychać było sygnał straży pożarnej... bezcenny
Stare cztery kąty czekają już w pełnej gotowości na wiosnę: tylko wokół róż jeszcze będzie robota, a poza tym... kosmetyka...
Kwitną przebiśniegi... ranniki... jedna cebulica się niebieści... bratki z Lidla... i wczorajsze ciemierniki... dobrze jest!
W nowych... duuużo pracy... ale już się rodzą koncepcje... gorzej z realizacją, bo czasu nie przybywa... wręcz przeciwnie... jeszcze czeka jeden pokój do pomalowania i wytapetowania, więc przyszły weekend z głowy...
Ale damy radę!
Na razie... kaloszki mlaskają w błocku...
Powiało wiosną... i człowiekowi głupstwa w głowie
Witam zatem po stanowczo za długiej zimie... i po pierwszym, pracowitym dniu w ogrodzie...
Dokumentacja fotograficzna... no cóż dość powiedzieć, że jako osoba zaangażowana w pracę fizyczną, zleciłam wykonanie fotek z okna dziecięciu... które uparło się korzystać z zoomu...z efektem... noooo... mizernym
Więc... tylko tak dla uwiarygodnienia... że byłam... i pracowałam... te, które w ogóle nadają się do publikacji
No dobra była jeszcze jedna, najostrzejsza... ale ostrość ustawiła się na tyle moich jeansów, więc nie przeszła przez cenzurę
Nie ma zdjęć... będą zatem słowa...
Zaczęło się... zaczęło się wczoraj... kiedy dotarłam do Auchana... i trafiłam na świeżo otwarty dział ogrodowy...
Pustki jeszcze... ale i tak wyszłam z pięcioma różami (Red Gold, Margaret, Parade, Pernile i nn pnąca różowa), dwoma ciemiernikami białymi w pełni rozkwitu... i dwoma jałowcami płożącymi (muszę w stosownym momencie wykorzystać naszych igiełkowych ekspertów w celu identyfikacji)
Niestety... wczorajsza impreza rodzinna nie pozwoliła mi podziałać w ogrodzie... ograniczyłam się jedynie do krótkiego wypadu w celu wypakowania zakupów... który skończył się przycinaniem wierzb
Za to dziś... dziś z samego rana pojechaliśmy po ziemię... i nawóz... i korę... i huzia... do ogródka...
Jak wyszłam z domu o 10.30, wróciłam... o 18-tej
No dobra... w międzyczasie dostałam herbatkę i amciu na wynos
Ogród zaczął wyglądać... nareszcie!
Przycięłam krzewy i badylki, zagrabiłam pozostałe po zimie liście i resztki kory, wysypałam nową... trzeba było wozić na dwa razy, bo pierwsza porcja okazała się zbyt skromna...
Zdjęłam na razie okrycia zimowe... ale czekają w pogotowiu...
Róże obrane z liści... czekają w kopczykach...
Wyzamiatane... ogarnięte... aż serce rośnie
Oczywiście sto razy zgubiłam sekator... i o łańcuszku pomyślałam wcześniej niż Grześ to zasugerował
Uwędziliśmy się trochę dymem... ale całe mnóstwo badziewia zostało... sił brakło... a wielkiego ognicha w mieście nie można zrobić... więc dyskretnie... po trochu... w palenisku wędzarnika... niech się to krematorium na coś przyda, nim go rozbierzemy...
Dreszczyk na plecach za każdym razem, kiedy słychać było sygnał straży pożarnej... bezcenny
Stare cztery kąty czekają już w pełnej gotowości na wiosnę: tylko wokół róż jeszcze będzie robota, a poza tym... kosmetyka...
Kwitną przebiśniegi... ranniki... jedna cebulica się niebieści... bratki z Lidla... i wczorajsze ciemierniki... dobrze jest!
W nowych... duuużo pracy... ale już się rodzą koncepcje... gorzej z realizacją, bo czasu nie przybywa... wręcz przeciwnie... jeszcze czeka jeden pokój do pomalowania i wytapetowania, więc przyszły weekend z głowy...
Ale damy radę!
Na razie... kaloszki mlaskają w błocku...
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Ojejej! Wreszcie! Chcę być pierwsza! Zdjęcia wcale nie takie najgorsze, dziecię pochwalam! Widać na nich, że pracowałaś, a o to chodziło przecież
Rozmach prac i zakupów imponujący! Skoro nawet ze sklepu, w którym pustki i nic nie ma, wynosisz pięć róż , to jest całkiem nieźle! Strach pomyśleć, ile będziesz wynosić zakupów, jak w sklepach coś więcej się pojawi
No w końcu konieczność zagospodarowania nowych kątów takie rzeczy usprawiedliwia!
Rozmach prac i zakupów imponujący! Skoro nawet ze sklepu, w którym pustki i nic nie ma, wynosisz pięć róż , to jest całkiem nieźle! Strach pomyśleć, ile będziesz wynosić zakupów, jak w sklepach coś więcej się pojawi
No w końcu konieczność zagospodarowania nowych kątów takie rzeczy usprawiedliwia!
- Grzesiu
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3679
- Od: 25 gru 2008, o 13:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
No dobra....obadałem fotki
teraz wracam czytać
teraz wracam czytać
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Co ja słyszę? Nowy sezon i od razu iglaki? Gosiu! Będą z Ciebie ludzie!
- pamelka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7281
- Od: 30 gru 2009, o 00:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
nareszcie
No przypomnialaś mi właśnie gdzie jest mój sekator pomimo, że tez był uwiązany, ale jak się okazuje do czasu Rano muszę po niego wyskoczyć.
Pięć roż ... na początek sezonu to co będzie potem
No przypomnialaś mi właśnie gdzie jest mój sekator pomimo, że tez był uwiązany, ale jak się okazuje do czasu Rano muszę po niego wyskoczyć.
Pięć roż ... na początek sezonu to co będzie potem
- Grzesiu
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3679
- Od: 25 gru 2008, o 13:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Dotarłem do połowy
ja swój sekator znalazłem z 5 razy na drzewie
3 razy we worku z habziami suchymi
do kieszeni nigdy nie ma czasu schować..bo potem trzeba wyciągnąć
za długo trwa
ja ledwo co zdążyłem się przebrać
Ale fajne to jest
ach jak mi tego brakowało
ja swój sekator znalazłem z 5 razy na drzewie
3 razy we worku z habziami suchymi
do kieszeni nigdy nie ma czasu schować..bo potem trzeba wyciągnąć
za długo trwa
ja ledwo co zdążyłem się przebrać
Ale fajne to jest
ach jak mi tego brakowało
- iwa27
- 1000p
- Posty: 2456
- Od: 19 maja 2009, o 07:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Nowy Las k. Głuchołaz
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Melduję się Gosiu Ja popracowałam wczoraj, ale tylko do 16-tej bo na imieniny potem szliśmy. Nie za bardzo pamiętam co ci dałam płożącego może to złote oregano
Życie jest jak bajka, nie ważne żeby było długie, ale ważne żeby było ciekawe
Mój kawałek świata.
część 3
Mój kawałek świata.
część 3
- Olusia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11021
- Od: 23 gru 2007, o 21:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kościan
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Gosiu , niech się tylko wykuruję to i ja ruszę z robotą.
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
O, jaki oryginalny tytuł wątku Moje gratulacje Na Ciebie zawsze można liczyć w tej kwestii
Zakupy różane przemyślane, czy będziemy niedługo płakać zbiorowo z powodu nieodporności na choroby i mrozy?
Zakupy różane przemyślane, czy będziemy niedługo płakać zbiorowo z powodu nieodporności na choroby i mrozy?
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Iwona... dzięki... ooo... oregano właśnie!
Planuję rabatkę ziołową... bez melisy i mięty starczy ich tam, gdzie są... i nawet nadto...
Będzie jak znalazł...
Tiaaa... rabatka ma mieć za obramowanie mój wiklinowy kosz na pieczywo... który służy nam... od 14 lat
Pora znaleźć mu następcę... bo się do koncepcji zapaliłam
Olu... choróbsko pogoń precz! Doniczki czekają
Marta... ja już nawet nie myślę... może lepiej nie jeździć? W związku z iglakmi na przykład, pojawiła się kwestia co zrobić z roślinami zajmującymi miejsce dla nich upatrzone
Oj... kątów zaczyna brakować...
Paweł... od... no... paru lat nie przestaję w to wątpić Iglaki obfocę, to je ochrzcicie chyba że już coś mają na doniczce... bo się nie przyglądałam jeszcze z nieufnością do nich podchodzę...
Pospolite... ale ładne...
Jola... to gdzie ten sekator?
Grześ... no jak to do połowy?
Cwaniaczku... fotki obadałeś... no co ja mogę, że mnie przez zimę przybyło? Parę takich dni... i spadnie... bo się croissantami nie wspomagam
W moim przypadku noszenie sekatora w kieszeniach spodni odpada, bo kieszenie za ciasne... w Twoim... bo byś gacie zgubił
Siberio mroźna zakupy przemyślane... bo wybrałam tylko pięć a dostępnych wielu
A tak serio... u mnie róże jakoś nie marzną... wyjątkiem ubiegłej zimy był, posadzony na jesieni, Kronenbourg...
No to sobie nabyłam znów... uparcie... w Tesco... już z listkami... więc powinien choć w tym roku podarować mi parę kwiatków...
A że w życiu się różnie składa... Red Gold... wczorajsza z Auchana... to chyba też Kronenbourg
Tak więc... płaczu nie będzie
Planuję rabatkę ziołową... bez melisy i mięty starczy ich tam, gdzie są... i nawet nadto...
Będzie jak znalazł...
Tiaaa... rabatka ma mieć za obramowanie mój wiklinowy kosz na pieczywo... który służy nam... od 14 lat
Pora znaleźć mu następcę... bo się do koncepcji zapaliłam
Olu... choróbsko pogoń precz! Doniczki czekają
Marta... ja już nawet nie myślę... może lepiej nie jeździć? W związku z iglakmi na przykład, pojawiła się kwestia co zrobić z roślinami zajmującymi miejsce dla nich upatrzone
Oj... kątów zaczyna brakować...
Paweł... od... no... paru lat nie przestaję w to wątpić Iglaki obfocę, to je ochrzcicie chyba że już coś mają na doniczce... bo się nie przyglądałam jeszcze z nieufnością do nich podchodzę...
Pospolite... ale ładne...
Jola... to gdzie ten sekator?
Grześ... no jak to do połowy?
Cwaniaczku... fotki obadałeś... no co ja mogę, że mnie przez zimę przybyło? Parę takich dni... i spadnie... bo się croissantami nie wspomagam
W moim przypadku noszenie sekatora w kieszeniach spodni odpada, bo kieszenie za ciasne... w Twoim... bo byś gacie zgubił
Siberio mroźna zakupy przemyślane... bo wybrałam tylko pięć a dostępnych wielu
A tak serio... u mnie róże jakoś nie marzną... wyjątkiem ubiegłej zimy był, posadzony na jesieni, Kronenbourg...
No to sobie nabyłam znów... uparcie... w Tesco... już z listkami... więc powinien choć w tym roku podarować mi parę kwiatków...
A że w życiu się różnie składa... Red Gold... wczorajsza z Auchana... to chyba też Kronenbourg
Tak więc... płaczu nie będzie
- pamelka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7281
- Od: 30 gru 2009, o 00:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Jak to gdzie przy żurawkach, za mokro sie okazało, żeby wejść Ale dobrze, że już wiem, thanks
No i dobrze, że w nocy nie będzie deszczu
No i dobrze, że w nocy nie będzie deszczu
- dodad
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5859
- Od: 21 cze 2009, o 18:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska Gorlice
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Jestem, jestem i ja
Też dziś wychynęłam do ogrodu, ale ja niestety w niedzielę pracować nie mogę, bo pewnie teściowa by mi walizki spakowała. Serce sie rwie do prac ogrodowych, ale muszę wziąć na wstrzymanie, najpierw obowiązki.
Zazdroszczę wysprzątanych kątów, miejmy nadzieje, że ta zima wreszcie poszła precz
Róże.... ach kiedy zakwitną, będzie pięknie.
Też dziś wychynęłam do ogrodu, ale ja niestety w niedzielę pracować nie mogę, bo pewnie teściowa by mi walizki spakowała. Serce sie rwie do prac ogrodowych, ale muszę wziąć na wstrzymanie, najpierw obowiązki.
Zazdroszczę wysprzątanych kątów, miejmy nadzieje, że ta zima wreszcie poszła precz
Róże.... ach kiedy zakwitną, będzie pięknie.
- AgaNet
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5200
- Od: 26 sie 2010, o 11:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szkocja
Re: Moje zielone... wielokąty ;-) 2011 cz.1
Gosia
i ja wskakuję do super rozpoczętego wątku
Fotorelacja extra
i ja wskakuję do super rozpoczętego wątku
Fotorelacja extra