Czyli jednak spekulacja...
Ktoś hoduje odmiany, nie mnoży ich komercyjnie tylko na niewielką skalę i potem sprzedaje za krocie. Może to i sprytna taktyka...
Zastanowiło mnie to zwłaszcza w kontekście np trójlistów, które wcale nie rosną szybciej a wyhodowanie ich z nasion to prawdziwe wyzwanie. A jednak można je śmiało kupić za 20-50zł, a ciekawsze odmiany w okolicach 100zł - czyli jakoś racjonalniej cenowo, przynajmniej jak dla mnie.
Bo chyba niewielu ludzi tak naprawdę stać na przylaszczki za 800 czy nawet 4000?
