No tak, oczywiście, jak mówiłam, zamierzam najpierw, gdy już się za te rododendrony zabiorę, zbadać odczyn gleby i ją odpowiednio zakwasić. Tak samo odczyn kompostu, chociaż "teściowa", robiąca ten kompost od lat zapewnia, że jest strasznie kwaśny i przestrzega przed nadmiernym jego używaniem, bo tak już zabiła przypadkowo kilka roślin. Te dwa krzewy były sadzone przez nią do ziemi bez jakiegokoliwk przygotowania, stąd zapewne brak wzrosu, dlatego ja zamierzam wprowadzić małe "poprawki" w oparciu o to, czego się tutaj dowiem. Ale na zakup pH metra to odczekam jeszcze 2 tygodnie.tadeusz48 pisze:By uprawiać rododendrony to muszą one rosnąc w kwaśnej ziemi, nie zakładać że rosną, tylko przed posadzeniem tych roślin dokonać badań gleby, by mieć pewność że posadziliśmy swoje krzewy w takiej glebie w jakiej powinny rosnąć.
Tak się składa, że mój ogród i okolice jest omijany przez gryzonie, więc nie muszę się martwić o kompost. Nikt mi go nie podbiera.tadeusz48 pisze: I jeszcze na koniec, rododendrony nie są żarłocznymi roślinami , zadowalając się minimalną dawką pokarmu, podejrzewam że z takiego kompostu jaki Ty przygotowujesz :bardzie zadowolone są gryzonie z Twojego ogrodu niż rododendrony.odpadków organicznych z kuchni, typu obierki ziemniaków i jabłek, cytrusów, wszelkie inne odpadki po owocach, dużych ilości liści herbaty i dość skąpych ilości skorupek od jajek,
Bardzo dziękuję za okazaną pomoc. Gdy już zabiorę się do pracy z nimi, będę brała pod uwagę wszystko, czego się tu dowiedziałam. Troszkę tylko nie przamawia do mnie fakt, że mam się do moich rododendronów dostosować. Może posiedzę z nimi trochę w ogrodzie, porozmawiam, bo w sumie to się nie znamy. Może którymś razem mi powiedzą, gdzie chciałyby rosnąć... Byle nie u sąsiada.
edit: Aha, no i oczywiscie kupię kwaśną ziemię i bedę starała się ten odczyn utrzymywać, skoro samo zakwaszanie obecnej nie jest wystarczające. Lubię zawsze wiedzieć, że podejmowane przeze mnie działania mają sens, bo po prostu staram się wystrzegać pewnych odruchów marketingowych, jak np. kupowanie osobno "specjalistycznej" ziemi pod każdy kwiatek, kiedy one w rzeczywistości niczym się nie różnią, a ten sam efekt można uzyskać prostszym i tańszym sposobem. Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź.