Alionuszko, Andrzeju, dziękuję

ale jeszcze Was pomęczę
dużo dziś czytałam, nie wiem czy dobrze wszystko sobie poukładałam, a więc: róża taka jak moja kwitnie na krótkich pędach wyrastających z takich pionowych "patyków", które im bardziej będą "pokrzywione" tym więcej krótkopędów i więcej kwiatów, tak? czyli jak mojej nie "połamię-pozakrzywiam" to zakwitnie, ale słabo albo wcale, prawda?
jeżeli wszystko zrozumiałam, to lipa, bo te pędy są strasznie sztywne, bez szans na zmianę położenia

i do tego strasznie wąsko, nie ma gdzie zakrzywić...
a co by się stało gdybym ją chlasnęła, powiedzmy na 1/3 - wypuści znowu same długaśne pędy? i raczej z marną szanse na kwitnienie, tak?
i jeszcze jedno pytanie, mam również róże które przytargałam od Mamy, ja na to mówię róża poniemiecka, bo rośnie od wieków na tym samym miejscu, i już zastaliśmy je jak rodzice zaadoptowali ogród - właśnie po niemcach, bo tu mieli swoje ogrody.
róża jest strasznie ekspansywna, zagarnia teren przez rozłogi, ma pojedyńcze, blado-różowe kwiatki, kwitnie tylko raz i pięknie pachnie, u Mamy sięga do ud/pasa, u mnie jest młoda, ale ma dość duży przyrost w lato i dziś sięga mi lekko powyżej kolan.
czy powinnam ją jakoś ciąć, żeby ponowiła kwitnienie, albo zwiększyła liczbę kwiatów? obcinam przekwitłe kwiaty, ale nie ponawia kwitnięcia, nie cięta pięknie owocuje
poniżej zdjęcie, ale trochę fatalne, bo kadrowane z jakiegoś innego, a róża była w tle
widać w miarę wyraźnie dwa krzaki, jeszcze jeden jest z tyłu, posadzone są na "czubkach trójkąta", w kole z szerokiej, plastikowej taśmy, aby nie przełaziła...
