Hoja,woskownica(hoja) - uprawa, pielęgnacja
Ja nie zrobiłam zdjęć, bo musiałam się zająć ratowaniem hoi od sąsiadów, gdzie stała przez rok w cieniu i w dymie papierosowym. (Nie wiem, czy dym ma jakieś znaczenie, ale moje hoje chyba się poprawiły jak rzuciłam.
W każdym razie hoja jest zabiedzona, trochę liści ma jakby martwych "papierowych" i nie wiadomo dlaczego. Została umyta, dosypałam jej od wierzchu nowej ziemi i postawiłam na słonecznym oknie.
Czy to prawda, że compacta potrzebuje bardzo dużo wilgoci?
W każdym razie hoja jest zabiedzona, trochę liści ma jakby martwych "papierowych" i nie wiadomo dlaczego. Została umyta, dosypałam jej od wierzchu nowej ziemi i postawiłam na słonecznym oknie.
Czy to prawda, że compacta potrzebuje bardzo dużo wilgoci?
Ja moja compacte podlewam raczej niewiele , przypuszczam ze jest we wloknie kokosowym (tak ja kupilam i nie mam pojecia co to za podloze ) .
mam ja od zeszlego roku , rosnie jak szalona . Podloze jest wiecznie twarde i zawsze sprawia wrazenie suchego. Mam ja w kuchni , grzejnik pod parapetem jest wylaczony wiec ma troche chlodu - a kuchnie mam duza . Byc moze potrzebuje odrobine wiecej wody niz carnosa ale nie wolno jej przelac. Podlewam gdy widze , ze podloze odstaje mocno od doniczki . U mnie reaguje dziwnie na spryskiwanie - niektore listki (2-3) sie marszcza .... a potem wracaja do normy .
Compacta wisi u mnie na oknie poludniowym , jednak oslaniam ja przed silnym sloncem .
Zobaczymy czy zakwitnie
ps. zrob zdjecia , ratowanej hoi sasiadow tez
mam ja od zeszlego roku , rosnie jak szalona . Podloze jest wiecznie twarde i zawsze sprawia wrazenie suchego. Mam ja w kuchni , grzejnik pod parapetem jest wylaczony wiec ma troche chlodu - a kuchnie mam duza . Byc moze potrzebuje odrobine wiecej wody niz carnosa ale nie wolno jej przelac. Podlewam gdy widze , ze podloze odstaje mocno od doniczki . U mnie reaguje dziwnie na spryskiwanie - niektore listki (2-3) sie marszcza .... a potem wracaja do normy .
Compacta wisi u mnie na oknie poludniowym , jednak oslaniam ja przed silnym sloncem .
Zobaczymy czy zakwitnie

ps. zrob zdjecia , ratowanej hoi sasiadow tez

(NL1)
Wydaje mi sie, ze carnose wystarczyloby od czasu do czasu zasilic niewielka dawka nawozu i wypieknieje .
Odnosnie australis - czy te listki sa z meszkiem ? Na zdjeciu wydaje mi sie, ze nie maja meszku , wiec to jest chyba hoja australis ssp. tenuipes. Moja australis ma gladkie listki o kolorze ciemnozielonym . Twoja na zdjeciu tez chyba ma ciemnozielona barwe.
Opisz tylko listki.
Odnosnie australis - czy te listki sa z meszkiem ? Na zdjeciu wydaje mi sie, ze nie maja meszku , wiec to jest chyba hoja australis ssp. tenuipes. Moja australis ma gladkie listki o kolorze ciemnozielonym . Twoja na zdjeciu tez chyba ma ciemnozielona barwe.
Opisz tylko listki.
(NL1)
Ten gatunek australis ma troche inne wymagania niz carnosa . Zima nie wymaga chlodniejszych temperatur i troche wiecej wody potrzebuje. Chron ja tez przed sloncem . Postaw gdzies w poblizu okna ale nie trzymaj na parapecie poludniowym.
Swoim carnosom daj raz po raz nawoz do roslin kwitnacych, moze brakuje im fosforu.
Hoje potrzebuja duzo swiatla ale nie slonca , w warunkach naturalnych hoje pna sie po drzewach w gore w kierunku swiatla. Gdy jest goraco lubia spryskiwanie , jezeli masz je jednak na oknie poludniowym musisz uwazac. Ja w zeszlym roku za pozno spryskalam swoja carnose i byla jeszcze mokra od wody, zajrzalo slonce i spalily sie 3 listki. Teraz gdy swieci mocno slonce wieszam cos na oknie aby je zupelnie oslonic. Ten gatunek australis najlepiej w ogole nie stawiac na oknie , zwlaszcza poludniowym , postaw w poblizu okna .
Ja 3 dni temu kupilam lacunose i wayetii - ukorzenione szczepki . Moze w przyszlym tygodniu je dostne. Doczekac sie nie moge :P . Mam kilka innych hoi ale sa jeszcze malutkie .
Swoim carnosom daj raz po raz nawoz do roslin kwitnacych, moze brakuje im fosforu.
Hoje potrzebuja duzo swiatla ale nie slonca , w warunkach naturalnych hoje pna sie po drzewach w gore w kierunku swiatla. Gdy jest goraco lubia spryskiwanie , jezeli masz je jednak na oknie poludniowym musisz uwazac. Ja w zeszlym roku za pozno spryskalam swoja carnose i byla jeszcze mokra od wody, zajrzalo slonce i spalily sie 3 listki. Teraz gdy swieci mocno slonce wieszam cos na oknie aby je zupelnie oslonic. Ten gatunek australis najlepiej w ogole nie stawiac na oknie , zwlaszcza poludniowym , postaw w poblizu okna .
Ja 3 dni temu kupilam lacunose i wayetii - ukorzenione szczepki . Moze w przyszlym tygodniu je dostne. Doczekac sie nie moge :P . Mam kilka innych hoi ale sa jeszcze malutkie .
(NL1)
- anczarn
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1121
- Od: 13 sie 2007, o 21:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Radzyń Chełmiński
- Kontakt:
Ja moją austarlis trzymam 50cm od okna południowego i rośnie jak szalona
Calycine trzymam 1m od południowego i rośnie jeszcze bardziej. Kiepsko rośnie mi thopshoni a wcale nie rośnie compacta... a zapomniałabym o linearis, ostatnio podcięłam ja dla forumowiczek na sadzonki i puszcza wszędzie już nowe listki
To były duże okazy... a sadzonki to różnie część rośnie lepiej część gorzej ale jakoś rosną 



Aniu - a jaka masz hoje australis? Ponoc wszystkie gatunki rosna doskonale ale nie wszystkie latwo zakwitaja .
Niektore gatunki australis sa sukulentowe a inne nie . Czy te hoje masz na oknie czy w poblizu okna ?
Selmun , - moim zdaniem mamy hoje australis ssp. tenuipes. Stuprocentowej pewnosci nie mam bo nie jestem ekspertem ale po ogledzinach lisci przypuszczam, ze mamy obydwie ta hoje .
Niektore gatunki australis sa sukulentowe a inne nie . Czy te hoje masz na oknie czy w poblizu okna ?
Selmun , - moim zdaniem mamy hoje australis ssp. tenuipes. Stuprocentowej pewnosci nie mam bo nie jestem ekspertem ale po ogledzinach lisci przypuszczam, ze mamy obydwie ta hoje .
(NL1)
hmmmmm
czy Wasza woda ma chlor ? Sama nie wiem , co Ci doradzic w kwestii wody . Moze podlewaj przegotowana woda i dokarmiaj kwiaty nawozami od czasu do czasu. Albo destylowana .
U nas woda jest bez chloru i kamienia .
Ale , ale ..... do tej pory podlewalas chyba normalna kranowka i masz piekne hoje , wiec woda im sluzy .


U nas woda jest bez chloru i kamienia .
Ale , ale ..... do tej pory podlewalas chyba normalna kranowka i masz piekne hoje , wiec woda im sluzy .

(NL1)
Są piękne, bo z nimi gadam
Woda chlorowana i w ogóle ble. Ale sąsiad też nią podlewa i mu kwitną na wschodnim oknie... Spróbuję z tym nawozem do kwitnących.
Mogę takim nawozem raz na jakiś czes na zmianę z uniwersalnym ekologicznym? Czy trzeba zmienić całkiem.
Ja je w sumie tak uwielbiam, że mogą nigdy nie zakwitnąć, byle były zdrowe i szczęśliwe tak jak teraz

Woda chlorowana i w ogóle ble. Ale sąsiad też nią podlewa i mu kwitną na wschodnim oknie... Spróbuję z tym nawozem do kwitnących.
Mogę takim nawozem raz na jakiś czes na zmianę z uniwersalnym ekologicznym? Czy trzeba zmienić całkiem.
Ja je w sumie tak uwielbiam, że mogą nigdy nie zakwitnąć, byle były zdrowe i szczęśliwe tak jak teraz

czytam tak sobie o Waszych hojach i chyba opowiem historię moich ...,
wynika z niej, że hoje to roślinki kapryśne i tak naprawdę nie wiadomo jakie maja wymagania i co im najbardziej potrzebne, by kwitły...
przynajmniej ja dotąd nie wiem , chociaż hodowałam je przez kilkanaście lat...
zaczęło sie tak, że dostałam maleńką zaszczepkę z kwitnącej hoi i postawiłam ją w pokoju z oknem na wschód...
nie dbałam o nią jakoś specjalnie, traktowałam tak jak inne kwiaty...
po krótkim czasie zakwitła...
i od tamtej pory kwitła co rok...
taką samą zaszczepkę , z tej samej hoi dostała moja znajoma, u niej nie miała kwiatów
rozmnażałam ją prawie co roku na wiosnę...
w ramach eksperymentu postawiłam kiedyś jedną w kuchni, też z oknem na wschód, drugą tam gdzie stała zawsze a trzecią w pokoju z oknem na zachód...
te co były na wschód miały kwiaty a ta co na zachód nie...
zauważyłam też różnicę ...
te kwitnące miały grubsze, jaśniejsze i krótsze liście...
ta na zachodnim oknie miała liście bardziej zielone, na niektórych jaśniejsze plamki ( takie pstrokate były) i bujniej rosła...
i w końcu po kilku latach doczekałam się i na niej kwiatów...
okazało się jednak, że jak przekwitła zaczęły w bardzo szybkim tempie usychać jej pędy...
z czterech, czy pięciu został jeden...
nie wiem co dalej bo musiałam ją oddać...
kiedyś nawet dałam komuś hoję w trakcie kwitnienia...
w nowym domu zmieniła liście i oczywiście ponownie nie zakwitła ...
dwa lata temu ja zmieniałam miejsce zamieszkania...
zabrałam ze sobą tylko jedną z tych kwitnących...
postawiłam na oknie na wschód...
miałam nadzieję, że nie zrobi mi takiej przykrości i nie zmieni się , ale nie...
pięknie rosnie, ale zmieniała wygląd liści i nie wygląda , żeby miała zamiar mieć kwiaty...
w tamtym domu o tej porze roku zaczynała już kwitnienie...
i naprawdę nie robiłam z nimi niczego nadzwyczajnego...
czasem nie zdążyłam ich nawet w porę przesadzić, bo pojawiały się już pączki...
dotykałam je, myłam w wannie, bo były dość duże a co roku w marcu wieczorem pięknie pachniało w całym mieszkaniu...
no i niech ktoś mi powie o co chodzi tym kapryśnicom...
pozdrawiam wszystkich miłośników roślin...
wynika z niej, że hoje to roślinki kapryśne i tak naprawdę nie wiadomo jakie maja wymagania i co im najbardziej potrzebne, by kwitły...
przynajmniej ja dotąd nie wiem , chociaż hodowałam je przez kilkanaście lat...
zaczęło sie tak, że dostałam maleńką zaszczepkę z kwitnącej hoi i postawiłam ją w pokoju z oknem na wschód...
nie dbałam o nią jakoś specjalnie, traktowałam tak jak inne kwiaty...
po krótkim czasie zakwitła...
i od tamtej pory kwitła co rok...
taką samą zaszczepkę , z tej samej hoi dostała moja znajoma, u niej nie miała kwiatów
rozmnażałam ją prawie co roku na wiosnę...
w ramach eksperymentu postawiłam kiedyś jedną w kuchni, też z oknem na wschód, drugą tam gdzie stała zawsze a trzecią w pokoju z oknem na zachód...
te co były na wschód miały kwiaty a ta co na zachód nie...
zauważyłam też różnicę ...
te kwitnące miały grubsze, jaśniejsze i krótsze liście...
ta na zachodnim oknie miała liście bardziej zielone, na niektórych jaśniejsze plamki ( takie pstrokate były) i bujniej rosła...
i w końcu po kilku latach doczekałam się i na niej kwiatów...
okazało się jednak, że jak przekwitła zaczęły w bardzo szybkim tempie usychać jej pędy...
z czterech, czy pięciu został jeden...
nie wiem co dalej bo musiałam ją oddać...
kiedyś nawet dałam komuś hoję w trakcie kwitnienia...
w nowym domu zmieniła liście i oczywiście ponownie nie zakwitła ...
dwa lata temu ja zmieniałam miejsce zamieszkania...
zabrałam ze sobą tylko jedną z tych kwitnących...
postawiłam na oknie na wschód...
miałam nadzieję, że nie zrobi mi takiej przykrości i nie zmieni się , ale nie...
pięknie rosnie, ale zmieniała wygląd liści i nie wygląda , żeby miała zamiar mieć kwiaty...
w tamtym domu o tej porze roku zaczynała już kwitnienie...
i naprawdę nie robiłam z nimi niczego nadzwyczajnego...
czasem nie zdążyłam ich nawet w porę przesadzić, bo pojawiały się już pączki...
dotykałam je, myłam w wannie, bo były dość duże a co roku w marcu wieczorem pięknie pachniało w całym mieszkaniu...
no i niech ktoś mi powie o co chodzi tym kapryśnicom...
pozdrawiam wszystkich miłośników roślin...