Faza różana
Faza różana
Hejka!
Trafiłam tu za A-tką, Tralaluszym i Oliwką. Biorę udział w ściepce różanej i postanowiłam się przedstawić współściepującym. Róże to nie jest bardzo mocna strona mojego ogrodowania, tak że nie będę dręczyła was moim wypocinkami często. Ja po prostu mam teraz fazę na róże. Różanki jako takiej nie mam ale róże rozłażą się po całym ogrodzie. Na pierwszy rzut moje dziadunie o kolorkach okrutnych, trudne do zestawiania z innymi bylinami bo żarówiastość to ich drugie imię.
Bicoletta
Dame de Coeur
Kronenbourg
NN - podejrzewam że Venrosa
Rosarium Uetersen
Troika
Chicago Peace
Po pewnym czasie upodobanie do neonkowych kolorów róż jakoś u mnie zaniknęło. Nigdy nie zdobyłam się jednak na wywalenie tych krzewów. Zaczęłam je po prostu przesadzać i zestawiać z bylinami możliwie najbardziej tonującymi ten kolorowy jarmark. Niektóre osobniki zmieniały już miejsce parę razy. Na szczęście to twarde odmiany, znoszą moje bezwzględne panowanie z godnością.
Dobranocki
K.
Trafiłam tu za A-tką, Tralaluszym i Oliwką. Biorę udział w ściepce różanej i postanowiłam się przedstawić współściepującym. Róże to nie jest bardzo mocna strona mojego ogrodowania, tak że nie będę dręczyła was moim wypocinkami często. Ja po prostu mam teraz fazę na róże. Różanki jako takiej nie mam ale róże rozłażą się po całym ogrodzie. Na pierwszy rzut moje dziadunie o kolorkach okrutnych, trudne do zestawiania z innymi bylinami bo żarówiastość to ich drugie imię.
Bicoletta
Dame de Coeur
Kronenbourg
NN - podejrzewam że Venrosa
Rosarium Uetersen
Troika
Chicago Peace
Po pewnym czasie upodobanie do neonkowych kolorów róż jakoś u mnie zaniknęło. Nigdy nie zdobyłam się jednak na wywalenie tych krzewów. Zaczęłam je po prostu przesadzać i zestawiać z bylinami możliwie najbardziej tonującymi ten kolorowy jarmark. Niektóre osobniki zmieniały już miejsce parę razy. Na szczęście to twarde odmiany, znoszą moje bezwzględne panowanie z godnością.
Dobranocki
K.
- camellia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4512
- Od: 21 mar 2010, o 16:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Faza różana
Witaj Ciekawie się ten wątek zapowiada. Zwłaszcza Bicolette przypadła mi do gustu. Jak długo zajmujesz się różami? Ile ich masz? Skoro piszesz, że rozłażą się po całym ogrodzie, to pewnie sporo. Pokazuj nam jak najwięcej zdjęć I niech Ci więcej nie przychodzi do głowy pomysł wywalenia czegokolwiek, one wszystkie są piękne!
- Alutka102
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1722
- Od: 29 sie 2011, o 09:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: północno wschodnie okolice Warszawy
Re: Faza różana
- oliwka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5839
- Od: 24 mar 2008, o 13:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj. śląskie
Re: Faza różana
Kogo ja tu widzę?
Witaj
Tym bardziej serdecznie, że jak piszesz, trafiłaś tu m.in. za mną.
Też posiadam kilka żarówiastych, które nijak nie komponują się z otoczeniem, ale nawet już przesdzaać mi się ich nie chce. Niech sobie rosną...czekam na Twoje angielki i dzikuski, bo niczego nie ujmując wielkokwiatowym, to nie moja bajka, zupełnie moja...Nejchętniej oglądam je u innych.
A teraz trochę prywaty, jak tam Splendens?
Witaj
Tym bardziej serdecznie, że jak piszesz, trafiłaś tu m.in. za mną.
Też posiadam kilka żarówiastych, które nijak nie komponują się z otoczeniem, ale nawet już przesdzaać mi się ich nie chce. Niech sobie rosną...czekam na Twoje angielki i dzikuski, bo niczego nie ujmując wielkokwiatowym, to nie moja bajka, zupełnie moja...Nejchętniej oglądam je u innych.
A teraz trochę prywaty, jak tam Splendens?
Re: Faza różana
Hejka!
Róże w moim ogrodzie były od zawsze. Pamiętam krzaki które "eksperymentalnie" hodował Stryj Mieczysław. Ogród wtedy wyglądał trochę inaczej, inne to czasy były i potrzeby. Kiedy w ogrodzie nastało moje panowanie ( może powinnam napisać Nasze, w końcu panuący piszą i mówią o sobie w liczbie mnogiej ) trochę niedobitków stryjowo - mieczysławowych jeszcze w ogrodzie wegetowało. Stryj z uporem sadził mieszańce herbatnie, które były dla niego kwintesencją piękna różanego. Najbardziej do serca przypadła mu odmian Gloria Dei czy też Peace, krzaków tej odmiany było zdecydowanie najwięcej. Stryj przeżywał też zauroczenie różą Super Star, którego to przyczyny na zawsze pozostaną dla mnie tajemnicą. Jaskrawy pomarańcz, zero zapachu i nieciekawe zachowania w gruncie. Kiedy ostatni, wiekowy egzemplarz Super Star odszedł do Wiecznej Różanki nie odczuwłam potrzeby natychmiastowego zastąpienia odeszłego krzakiem tej samej odmiany. Pokochałam Glorię ale Superki jakoś pokochać mi się nie udało. Po Stryju Mieczysławie zostało mi sadzenie róż w grupach, uważam że mieszańce herbatnie najlepiej wyglądają w ilości paru krzaków jednej odmiany. Jakieś dwanaście lat temu zaczęłam się poważniej zajmować ogrodem i wystartowałam natychmiast z różami. Jednak to nie one są głównymi gwiazdami mojego ogrodu. Były jednak na tyle ważnym elementem składowym rabat że nie odczuwało się ich braku w ogrodzie. W przeciwieństwie do Stryja Mieczysława uważam że mieszańce herbatnie to nie jedyne "godne" róże i sadzę różne typy krzaczków - od dzikunów zacząwszy na bajkowo - nostalgicznych skończywszy. Zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie solidnie obsypane kwiatami krzaczory róż historycznych i to nawet tych kwitnących jeden raz, niż patykowate mieszance herbatnie. Ostatnio doliczyłam się 65 odmian róż. Myślę że jak na sporawy ogród to jest takie średnie nasycenie różami.
Pozdrówka
K.
P.S. Splendens godnie zajmuje miejsce przy Violaceii. Przed nie dałam Tuscany.
Róże w moim ogrodzie były od zawsze. Pamiętam krzaki które "eksperymentalnie" hodował Stryj Mieczysław. Ogród wtedy wyglądał trochę inaczej, inne to czasy były i potrzeby. Kiedy w ogrodzie nastało moje panowanie ( może powinnam napisać Nasze, w końcu panuący piszą i mówią o sobie w liczbie mnogiej ) trochę niedobitków stryjowo - mieczysławowych jeszcze w ogrodzie wegetowało. Stryj z uporem sadził mieszańce herbatnie, które były dla niego kwintesencją piękna różanego. Najbardziej do serca przypadła mu odmian Gloria Dei czy też Peace, krzaków tej odmiany było zdecydowanie najwięcej. Stryj przeżywał też zauroczenie różą Super Star, którego to przyczyny na zawsze pozostaną dla mnie tajemnicą. Jaskrawy pomarańcz, zero zapachu i nieciekawe zachowania w gruncie. Kiedy ostatni, wiekowy egzemplarz Super Star odszedł do Wiecznej Różanki nie odczuwłam potrzeby natychmiastowego zastąpienia odeszłego krzakiem tej samej odmiany. Pokochałam Glorię ale Superki jakoś pokochać mi się nie udało. Po Stryju Mieczysławie zostało mi sadzenie róż w grupach, uważam że mieszańce herbatnie najlepiej wyglądają w ilości paru krzaków jednej odmiany. Jakieś dwanaście lat temu zaczęłam się poważniej zajmować ogrodem i wystartowałam natychmiast z różami. Jednak to nie one są głównymi gwiazdami mojego ogrodu. Były jednak na tyle ważnym elementem składowym rabat że nie odczuwało się ich braku w ogrodzie. W przeciwieństwie do Stryja Mieczysława uważam że mieszańce herbatnie to nie jedyne "godne" róże i sadzę różne typy krzaczków - od dzikunów zacząwszy na bajkowo - nostalgicznych skończywszy. Zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie solidnie obsypane kwiatami krzaczory róż historycznych i to nawet tych kwitnących jeden raz, niż patykowate mieszance herbatnie. Ostatnio doliczyłam się 65 odmian róż. Myślę że jak na sporawy ogród to jest takie średnie nasycenie różami.
Pozdrówka
K.
P.S. Splendens godnie zajmuje miejsce przy Violaceii. Przed nie dałam Tuscany.
- oliwka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5839
- Od: 24 mar 2008, o 13:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj. śląskie
Re: Faza różana
Wiesz, u mnie ogród też był od zawsze, a w nim od zawsze róże....wielkokwiatowe, a jakże. No i kilka pnących, które mgliście pamiętam z dzieciństwa, z których przetrwała tylko Exelca, a właściwie jej dzieci.
No i tak przez wiele lat żyłam w nieświadomości, myśląc, że właśnie w ten sposób wyglądają te rośliny
Potem mroki mojej głupoty zostały rozjaśnione, bo zobaczyłam prawdziwe róże (czyt. historyczne ) . I było po mnie!
Żeby nie przynudzać w Twoim wątku, to powiem jeszcze, że Glorię lubię , ale jak padnie, to drugiej na pewno nie kupię.
Teraz się rzuciłam na geschwindowe ramblery. No i piżmowce.
Z ostatniego zdania wnioskuję, że S. żyje
No i tak przez wiele lat żyłam w nieświadomości, myśląc, że właśnie w ten sposób wyglądają te rośliny
Potem mroki mojej głupoty zostały rozjaśnione, bo zobaczyłam prawdziwe róże (czyt. historyczne ) . I było po mnie!
Żeby nie przynudzać w Twoim wątku, to powiem jeszcze, że Glorię lubię , ale jak padnie, to drugiej na pewno nie kupię.
Teraz się rzuciłam na geschwindowe ramblery. No i piżmowce.
Z ostatniego zdania wnioskuję, że S. żyje
Re: Faza różana
Hejka!
Wyglądał jakby mu się wyraźnie miało na życie. Mam nadzieję że teraz nie będzie bardzo ostrego spadku temperatur, bo może mu przejść z tym życiem ( trochę za wyrywne są te jesienią sadzone różyczki ). Ja mam bardzo miłe wspomnienia związane z New Dawn. To jest róża mojego dzieciństwa, subtelny zapach, żadne tam odurzenia , piękny kształt w pąku, no i barwa. Co do miłości do historycznych to u mnie wiąże się ona ze wspomnieniem słuchowiska pt "Trędowata". Irena Kwiatkowska czytała powieść w radiowej trójce ( ta ramotka w ustach Kociubińskiej brzmiała genialnie! ) i tam padały takie nazwy jak róża La France, Marechal Niel czy Paul Neyron. Kiedyś zobaczyłam sztych z przedstawieniem Marszałka i stwierdziłam że ta róża od Trędowatej jest przepiękna. No, a potem zobaczyłam wszystkie trzy wymienione róże żywcem! Od razu poczułam głęboką niesprawiedliwość losu, jaką jest życie w "przejściowym" klimacie. Marszałek nie ma szans! Paul i La France zniosą klimatyczne ekscesy ale ten najpiękniejszy i najbardziej woniejący nie. No cóż, nie można mieć wszystkiego. A teraz do posiadanych. Zaczniemy od czerwonych.
Burgund
Shakespeare ( nieostry ) z wrażym koleżką
Sympathie
Fisherman's Friend
Róże inaczej czerwone
Pozdrówka czerwone
K.
Wyglądał jakby mu się wyraźnie miało na życie. Mam nadzieję że teraz nie będzie bardzo ostrego spadku temperatur, bo może mu przejść z tym życiem ( trochę za wyrywne są te jesienią sadzone różyczki ). Ja mam bardzo miłe wspomnienia związane z New Dawn. To jest róża mojego dzieciństwa, subtelny zapach, żadne tam odurzenia , piękny kształt w pąku, no i barwa. Co do miłości do historycznych to u mnie wiąże się ona ze wspomnieniem słuchowiska pt "Trędowata". Irena Kwiatkowska czytała powieść w radiowej trójce ( ta ramotka w ustach Kociubińskiej brzmiała genialnie! ) i tam padały takie nazwy jak róża La France, Marechal Niel czy Paul Neyron. Kiedyś zobaczyłam sztych z przedstawieniem Marszałka i stwierdziłam że ta róża od Trędowatej jest przepiękna. No, a potem zobaczyłam wszystkie trzy wymienione róże żywcem! Od razu poczułam głęboką niesprawiedliwość losu, jaką jest życie w "przejściowym" klimacie. Marszałek nie ma szans! Paul i La France zniosą klimatyczne ekscesy ale ten najpiękniejszy i najbardziej woniejący nie. No cóż, nie można mieć wszystkiego. A teraz do posiadanych. Zaczniemy od czerwonych.
Burgund
Shakespeare ( nieostry ) z wrażym koleżką
Sympathie
Fisherman's Friend
Róże inaczej czerwone
Pozdrówka czerwone
K.
Re: Faza różana
Hejka!
Jak się zorientowaliście część z moich staruszków RH lepiej wygląda w wazonach niż na rabacie. Moim zdaniem Bicoletta i Burgund są bardzo mało ogrodowe. Jeśli chodzi o czerwone angielki to też udało mi się wdepnąć. Fisherman's Friend to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej, a Shakespeare ( oryginał, żadne 2000 ) nader słusznie nazywany jest Will Rotten. Kolorek ma świetny, wydaje mi się że mocniej karminowy niż jego nowsza wersja ale ta jego miłość do wszelkiego grzybostwa. Co roku przechodzę z nim prawdziwą gehennę. Sympathie jest sympatyczna i tylko sympatyczna - olśnień w związku z nią nie mam. Posiadam jeszcze czerwone Lincolny ale nie wiem dlaczego nie mam ich zdjęć i to w zasadzie jest cała czerwień ze starej gwardii. Dosadziłam Isabell Renaissance i Nadie Renaissance, poprzetykałam ciemnymi szałwiami i "czarnymi" liliowcami i mam "Rabatę ponurą". Teraz odczuwam chęć rozszerzenia onej i połączenia ze stanowiskiem "historycznym". Duuuużo różyczek wejdzie na to nowe nasadzenie! A teraz fotki - z lekka uspokajające po czerwieniach i żarówach.
Cardinal de Richelieu
Rhapsody in Blue
Moim zdaniem jedna z najbardziej przereklamowanych róż Austina - Winchester Cathedral
Widok na New Dawn i Bonice
Bonica
New Dawn
Mary Rose - w tym wypadku nie ma mowy o przesadzonej reklamie
Mój ukochany dzikunek - rosa glauca
Pozdrówka noworoczne
K.
Jak się zorientowaliście część z moich staruszków RH lepiej wygląda w wazonach niż na rabacie. Moim zdaniem Bicoletta i Burgund są bardzo mało ogrodowe. Jeśli chodzi o czerwone angielki to też udało mi się wdepnąć. Fisherman's Friend to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej, a Shakespeare ( oryginał, żadne 2000 ) nader słusznie nazywany jest Will Rotten. Kolorek ma świetny, wydaje mi się że mocniej karminowy niż jego nowsza wersja ale ta jego miłość do wszelkiego grzybostwa. Co roku przechodzę z nim prawdziwą gehennę. Sympathie jest sympatyczna i tylko sympatyczna - olśnień w związku z nią nie mam. Posiadam jeszcze czerwone Lincolny ale nie wiem dlaczego nie mam ich zdjęć i to w zasadzie jest cała czerwień ze starej gwardii. Dosadziłam Isabell Renaissance i Nadie Renaissance, poprzetykałam ciemnymi szałwiami i "czarnymi" liliowcami i mam "Rabatę ponurą". Teraz odczuwam chęć rozszerzenia onej i połączenia ze stanowiskiem "historycznym". Duuuużo różyczek wejdzie na to nowe nasadzenie! A teraz fotki - z lekka uspokajające po czerwieniach i żarówach.
Cardinal de Richelieu
Rhapsody in Blue
Moim zdaniem jedna z najbardziej przereklamowanych róż Austina - Winchester Cathedral
Widok na New Dawn i Bonice
Bonica
New Dawn
Mary Rose - w tym wypadku nie ma mowy o przesadzonej reklamie
Mój ukochany dzikunek - rosa glauca
Pozdrówka noworoczne
K.
- oliwka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5839
- Od: 24 mar 2008, o 13:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj. śląskie
Re: Faza różana
Marszałka podobno kiedyś u nas arystokracja uprawiała w szklarniach, było to bardzo modne (gdzieś natknęłam się na tę ciekawostkę).
Z absolutnie niewytrzymujących naszych zim, to mi się jeszcze noisetty śnią....
Uwielbiam glaucę, bo nawet jak nie kwitnie, to jest dekoracyjna. Moja niestety, coś ostatnio choruje. Zresztą w tym sezonie grzybska zaatakowały prawie wszystko, prędzej czy później. Nawet bardziej wypasioną wersję Szekspira - 2000.
Kardynał R. choruje u mnie regularnie od kilku sezonów, ale i tak go kocham.
A błękitna rapsodia to na razie lekkie rozczarowanie: drapakowaty krzak z małą ilością kwiatów.
Z absolutnie niewytrzymujących naszych zim, to mi się jeszcze noisetty śnią....
Uwielbiam glaucę, bo nawet jak nie kwitnie, to jest dekoracyjna. Moja niestety, coś ostatnio choruje. Zresztą w tym sezonie grzybska zaatakowały prawie wszystko, prędzej czy później. Nawet bardziej wypasioną wersję Szekspira - 2000.
Kardynał R. choruje u mnie regularnie od kilku sezonów, ale i tak go kocham.
A błękitna rapsodia to na razie lekkie rozczarowanie: drapakowaty krzak z małą ilością kwiatów.
Re: Faza różana
Hejka!
Myślę Toniu że nie ma specjalne sensu pokazywanie tzw. tła ( szczególnie przy mieszańcach herbatnich ) bo róże u mnie są dokładnie zabylinowane. Jak pisałam wcześniej, to nie są główni gracze w moim ogrodzie i ciężko byłoby je wyłowić wzrokiem z morza bylin. Zrobiłby się wątek nie o różach tylko o zupełnie innych roślinach.
Fotka ilustrująca zabylinowanie - znajdź tu różę.
Walentyno, moje coroczne walki z grzybiarstwem i mszycami powinny zostać uhonorowane jakimś medalem ( za bohaterstwo, obronę albo cóś! ). Grzybki atakują zewsząd bo moje ulubione stare odmiany grzybolubne są Zresztą grzybki chyba jakąś ewolucje ostatnio przeszły bo zaczynają się rzucać nawet na "pancerne" odmiany. Co do Kardynała to był dwukrotnie przesadzany zanim trafił na miejsce docelowe. Przeżył moje zmieniające się koncepcje ogrodowe, zadając kłam wszelkim posądzeniom o bycie delikatesem. Galijki są zdaje się najodporniejsze z historycznych róż. Jeżeli chodzi o Rhapsody in Blue, to myślę że ona musi po prostu posiedzieć trochę w gruncie. W Wisley widziałam kwitnący egzeplarz i to naprawdę było coś. Rosła sobie w rozproszonym półcieniu ( natychmiast wszystkie moje "prawie fiolety" przeniosłam na takie stanowisko ), kwiatami była obsypana i wcale nie mizerna była z niej różyczka, krzaczorek raczej solidny.
A teraz następna przebieżka fotkowa po moich różach.
Rosa gallica Versicolor
A to róża którą kiedyś podejrzewałam o bycie Ferdinandem P., niesłusznie jak się okazało. Pozostaje mi się w tym wypadku zastanowić albo nad ciężką ślepotą albo też nad ciężką głupotą.
Róże pasiaste sprawiają kłopoty przy zestawianiu ich z innymi roślinami, może dlatego nie są aż tak często wykorzystywane w nasadzeniach. Ja jednak bardzo je lubię, po prostu sadzę koło nich "spokojniej".
Moja Louise Odier ciężko atakowana przez mszyce.
Pozdrówka
K.
P.S. O tych szklarniach z noissetkami też gdzieś czytałam, przyznam się że przez chwilę rozważałam koncepcję pt. " Róża w domu ".
Myślę Toniu że nie ma specjalne sensu pokazywanie tzw. tła ( szczególnie przy mieszańcach herbatnich ) bo róże u mnie są dokładnie zabylinowane. Jak pisałam wcześniej, to nie są główni gracze w moim ogrodzie i ciężko byłoby je wyłowić wzrokiem z morza bylin. Zrobiłby się wątek nie o różach tylko o zupełnie innych roślinach.
Fotka ilustrująca zabylinowanie - znajdź tu różę.
Walentyno, moje coroczne walki z grzybiarstwem i mszycami powinny zostać uhonorowane jakimś medalem ( za bohaterstwo, obronę albo cóś! ). Grzybki atakują zewsząd bo moje ulubione stare odmiany grzybolubne są Zresztą grzybki chyba jakąś ewolucje ostatnio przeszły bo zaczynają się rzucać nawet na "pancerne" odmiany. Co do Kardynała to był dwukrotnie przesadzany zanim trafił na miejsce docelowe. Przeżył moje zmieniające się koncepcje ogrodowe, zadając kłam wszelkim posądzeniom o bycie delikatesem. Galijki są zdaje się najodporniejsze z historycznych róż. Jeżeli chodzi o Rhapsody in Blue, to myślę że ona musi po prostu posiedzieć trochę w gruncie. W Wisley widziałam kwitnący egzeplarz i to naprawdę było coś. Rosła sobie w rozproszonym półcieniu ( natychmiast wszystkie moje "prawie fiolety" przeniosłam na takie stanowisko ), kwiatami była obsypana i wcale nie mizerna była z niej różyczka, krzaczorek raczej solidny.
A teraz następna przebieżka fotkowa po moich różach.
Rosa gallica Versicolor
A to róża którą kiedyś podejrzewałam o bycie Ferdinandem P., niesłusznie jak się okazało. Pozostaje mi się w tym wypadku zastanowić albo nad ciężką ślepotą albo też nad ciężką głupotą.
Róże pasiaste sprawiają kłopoty przy zestawianiu ich z innymi roślinami, może dlatego nie są aż tak często wykorzystywane w nasadzeniach. Ja jednak bardzo je lubię, po prostu sadzę koło nich "spokojniej".
Moja Louise Odier ciężko atakowana przez mszyce.
Pozdrówka
K.
P.S. O tych szklarniach z noissetkami też gdzieś czytałam, przyznam się że przez chwilę rozważałam koncepcję pt. " Róża w domu ".
- Aszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4040
- Od: 16 wrz 2008, o 15:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Pólnocna wielkopolska.Strefa 6B
Re: Faza różana
Wow,lubię takie opowieści ,lubię takie zdjęcia
- pamelka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7281
- Od: 30 gru 2009, o 00:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Faza różana
[quote="Tabaaza"]
Moim zdaniem jedna z najbardziej przereklamowanych róż Austina - Winchester Cathedral
No i naczytałam się niepochlebnych opinii o Winchester Ty też przeciwko niej
Moim zdaniem jedna z najbardziej przereklamowanych róż Austina - Winchester Cathedral
No i naczytałam się niepochlebnych opinii o Winchester Ty też przeciwko niej