Faza różana
Re: Faza różana
Hejka!
No tak, do świetności WC to raczej przekonana nie zostanę . Swego czasu moja mieszkająca wówczas w Niemczech kumpela zamówiła u Austina czyli źródła, parę angielek. Krzoczek i owszem wysoki był ( u mnie też nie ułomek ), kwitnienie pierwsze miał nawet porównywalne z Mary Rose, acz krócej się prezentował w stanie pełnokwitnącym a kwitnienie nr 2, w porównaniu z innymi zakupionymi przez nią angielkami, było nijakie. Chyba po dwóch latach WC wyleciało do jej mamy ( gdzie dokonało żywota z przyczyn bliżej mi nieznanych ) a w ogrodzie kumpeli miejsce zajął Glamis Castle. Z tego jej pierwszego zakupu najbardziej były chwalone żółto kwitnące odmiany angielek. Istne rozpływanie się było nad Golden Celebration. Pooglądałam sobie Pamelko twoje róże w czerwieniach i tak sobie pomyślałam czy oprócz lawendy nie dosadzić im jeszcze jakiegoś towarzystwa o jaśniejszych liściach. Mam na myśli szałwię lekarską, zwyczajną i w purpurowolistnej odmianie, stachysy bizntyjskie w odmianach, może miskanta Variegatusa. Coś co rozjaśniłoby rabatę i spowodowało że ciemne kwiaty róż będą się jeszcze piękniej prezentowały na tle. Z takim białym łuuup.... jak biało kwitnąca róża w "ciemnym" środowisku lepiej uważać. Zawsze to dobrze mieć bylinowe wsparcie. A w ogóle to posadziłabym tam coś co jest co prawda szalenie reprezentacyjne w okresie kwitnienia ale w naszych warunkach to jest tylko zabawa w czerwcu. Myślę o burbonce Variegata da Bologna, widziałam żywcem raz i od razu wiedziałam że chcę mieć tę różę. W zasadzie biała z ciemnoczerwono - fioletowymi paskami. W okresie kwitnienia widok niesamowity, niekiedy lekki problem z dojrzeniem liści. Sorry za szarogęszenie się w Twoim ogrodzie. Majko, Lady od Megginch też oglądałam jednak skusiło mnie magiczne słowo magenta w opisie Young Lycidas. Wszystko co różane co zwiera słowo magenta jest dla mnie chrum, chrum i mniam mniam. A tera popracuję trochę nad dodaniem fotek.
Pozdrówka
K.
No tak, do świetności WC to raczej przekonana nie zostanę . Swego czasu moja mieszkająca wówczas w Niemczech kumpela zamówiła u Austina czyli źródła, parę angielek. Krzoczek i owszem wysoki był ( u mnie też nie ułomek ), kwitnienie pierwsze miał nawet porównywalne z Mary Rose, acz krócej się prezentował w stanie pełnokwitnącym a kwitnienie nr 2, w porównaniu z innymi zakupionymi przez nią angielkami, było nijakie. Chyba po dwóch latach WC wyleciało do jej mamy ( gdzie dokonało żywota z przyczyn bliżej mi nieznanych ) a w ogrodzie kumpeli miejsce zajął Glamis Castle. Z tego jej pierwszego zakupu najbardziej były chwalone żółto kwitnące odmiany angielek. Istne rozpływanie się było nad Golden Celebration. Pooglądałam sobie Pamelko twoje róże w czerwieniach i tak sobie pomyślałam czy oprócz lawendy nie dosadzić im jeszcze jakiegoś towarzystwa o jaśniejszych liściach. Mam na myśli szałwię lekarską, zwyczajną i w purpurowolistnej odmianie, stachysy bizntyjskie w odmianach, może miskanta Variegatusa. Coś co rozjaśniłoby rabatę i spowodowało że ciemne kwiaty róż będą się jeszcze piękniej prezentowały na tle. Z takim białym łuuup.... jak biało kwitnąca róża w "ciemnym" środowisku lepiej uważać. Zawsze to dobrze mieć bylinowe wsparcie. A w ogóle to posadziłabym tam coś co jest co prawda szalenie reprezentacyjne w okresie kwitnienia ale w naszych warunkach to jest tylko zabawa w czerwcu. Myślę o burbonce Variegata da Bologna, widziałam żywcem raz i od razu wiedziałam że chcę mieć tę różę. W zasadzie biała z ciemnoczerwono - fioletowymi paskami. W okresie kwitnienia widok niesamowity, niekiedy lekki problem z dojrzeniem liści. Sorry za szarogęszenie się w Twoim ogrodzie. Majko, Lady od Megginch też oglądałam jednak skusiło mnie magiczne słowo magenta w opisie Young Lycidas. Wszystko co różane co zwiera słowo magenta jest dla mnie chrum, chrum i mniam mniam. A tera popracuję trochę nad dodaniem fotek.
Pozdrówka
K.
- pamelka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7281
- Od: 30 gru 2009, o 00:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Faza różana
A coś im dosadzę z pewnością, to początki rabaty.
Bylinki z wiosennych polowań będą systematyczne dosadzane.
Jednak żadna różyczka variegata. Te po prostu już nie popadają w mój gust.
Bylinki z wiosennych polowań będą systematyczne dosadzane.
Jednak żadna różyczka variegata. Te po prostu już nie popadają w mój gust.
Re: Faza różana
Hejka!
Sorrky za niedoróbki językowe w postach, jak piszę szybko to różne rzeczy mi się zdarzają. Dobra, teraz pojedziemy na różowo.
To jest różowiasta część podwórka, gdzie pod bzami ( lilakami ), za żywopłotem z formowanych berberysów, rosną sobie jasno różowe różyczki. Przepraszam też za jakość zdjątka ale hym... tego .... słonecznie było.
The Fairy
Nieznana mi z imienia róża historyczna - podejrzewam ją o piżmakowatość. Wygląda jak The Fairy chora na gigantyzm - wszystko ma dwa razy większe.
Astrid Lindgren
Swego czasu zastanawiałam sie dlaczego ta Heritage jest taka dziwna ( A-tce tez nie pasiła, nijak się miała do jej egzemplarza ). Podczas przeprowadzki na nowe stanowisko znalazłam zakopany znacznik - First Lady.
Staruszka Queen Elizabeth - chwalę ją sobie. Mimo wieku nadal mocna pozycja na mojej rabacie. Wytrzymuje u mnie dużo, czasem zapomnę nawieźć czy coś w tym guście.
Pozdrówka
K.
Sorrky za niedoróbki językowe w postach, jak piszę szybko to różne rzeczy mi się zdarzają. Dobra, teraz pojedziemy na różowo.
To jest różowiasta część podwórka, gdzie pod bzami ( lilakami ), za żywopłotem z formowanych berberysów, rosną sobie jasno różowe różyczki. Przepraszam też za jakość zdjątka ale hym... tego .... słonecznie było.
The Fairy
Nieznana mi z imienia róża historyczna - podejrzewam ją o piżmakowatość. Wygląda jak The Fairy chora na gigantyzm - wszystko ma dwa razy większe.
Astrid Lindgren
Swego czasu zastanawiałam sie dlaczego ta Heritage jest taka dziwna ( A-tce tez nie pasiła, nijak się miała do jej egzemplarza ). Podczas przeprowadzki na nowe stanowisko znalazłam zakopany znacznik - First Lady.
Staruszka Queen Elizabeth - chwalę ją sobie. Mimo wieku nadal mocna pozycja na mojej rabacie. Wytrzymuje u mnie dużo, czasem zapomnę nawieźć czy coś w tym guście.
Pozdrówka
K.
Re: Faza różana
Hejka!
A teraz błękit i inna magenta.
Mainzer Fastnacht
NN w kolorze magenta
Do teraz to niespecjalnie zażyte krzaczki. Zamierzam im w tym roku przydobrutkować w nadziei podniesienia ich jakości ( o nikczemność wzrostu mi chodzi, bo kwitną spoko - kwiaty MF focone bardzo późną jesienią ).
Pozdrówka
K.
A teraz błękit i inna magenta.
Mainzer Fastnacht
NN w kolorze magenta
Do teraz to niespecjalnie zażyte krzaczki. Zamierzam im w tym roku przydobrutkować w nadziei podniesienia ich jakości ( o nikczemność wzrostu mi chodzi, bo kwitną spoko - kwiaty MF focone bardzo późną jesienią ).
Pozdrówka
K.
- Aszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4040
- Od: 16 wrz 2008, o 15:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Pólnocna wielkopolska.Strefa 6B
Re: Faza różana
Queen Elizabeth-ile ja się nią nachwaliłam [siebie ganiąc za zaniedbania] i okazuje się,że zasługuje na pochwały.Moje też zaniedbywane rosną
- Alutka102
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1722
- Od: 29 sie 2011, o 09:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: północno wschodnie okolice Warszawy
Re: Faza różana
Queen Elizabeth to żelazna róża, u mnie też zaniedbywana i przesadzana dwa razy, a mimo to niezawodna każdego lata - kwitnie cały czas aż do mrozów.
Re: Faza różana
Hejka!
Widzę że nie jestem jakoś bardzo inna od różankowego towarzystwa. WC na dzień dobry, teraz zaniedbywanie królowej - no, no, no! A teraz do różyczek. Przyznam się że do błękitów różanych musiałam się długo przekonywać. Po pierwsze: różyczki mniej żywotne jakby, po drugie: nie miałam koncepcji na zdechły lila róż. Dopiero niedawno udało mi się jako tako dojść do ładu z nasadzeniami koło błękitnych róż, wymagało to ode mnie solidnego przećwiczenia terminu kwitnienia innych bylin. Mniej problematyczne są biele i żółcienie. Łącząc je z brzoskwinkami czy morelkami idę na totalną łatwiznę i robi mi się zestaw "słodyczasty". Cóż, lubię słodyczki! Teraz będą róże rosnące pod moim oknem. To jest najbardziej różankowa część mojej posesji, wszystko w mnimniuśnej palecie barwnej. Wstaję o letniej porze, zerkam za okno i natychmiast mam ochotę na małe co nie co.
Gloria Dei - w ilości paru sztuk, w sam raz tyle żeby zastanawiać się letnim rankiem czy kolorek jest taki kremowo - deserowy.
Nieznana pięknotka, kolorek jak creme brulle. Też rośnie w większej ilości.
Moja ulubienica, diabli wiedzą jak się nazywa ( mam różne podejrzenia ). Rośnie do 70-80 cm, kwitnie długo i wytrwale.
Sweet Julie - bardzo miła austinka, bezproblemowa.
Abraham Darby - z zachwytu nie padam!. Róża pięknie pachnąca ale nierówna, różnie to u niej bywa z jakością kwiatów.
Półdzikunek - Aischa. Krzaczek rosnący troszkę z boku ( znaczy wychylić się muszę jak chcę pooglądać ). Towarzystwo ma następujące: Nevada, Blanc Double de Courbet a w tym roku dosadziłam nowe koleżanki - Agnes ( no i mam dwie rugosy na froncie ), Pink Grootendorst ( rugosa flankująca ), z tyłu koło Nevady przesadziłam Ghilsaine de Feligonde, no i bach, dosadziłam Mm. Plantier. Bardzo krzaczasto mi sie zrobiło w tej części nasadzeń. Zastanawiam się czy i ewentualnie jakie wcisnąć tam byliny.
Pilgrim - róża biała co to jest żółta. Czasem drażni mnie ta jego początkowa zimna cytrynowatość wewnętrznych płatków, ale nie ma co narzekać - kwitnie niezawodnie, nie jest grymaśny, dobra z niego różyczka.
Graham Thomas - owocowy zapach i żelazne zdrowie. Kwiatek z tych co to je lubię ale nie podziwiam.
Charles Austin - mam parę krzaków tej gadziny, kocham go! Za kwitnienie długie i uporczywe, za zmieniającą się paletę barwną kwiatów, za zdrówko, za wytrzymałość na zimowe ekscesy pogodowe, za nie obrażanie się jak zapomnę o nawiezieniu - no, za całokształt! Jest the best!
Malutki Poulsen - Amazing. Kupiłam go dla towarzystwa Charlesowi, całkiem dobrze się dogadują na rabacie. Oczywiście maluch na froncie ze swoim powojniczkiem ( Arabella ) a Charles już tak poważniej, z lawendą pętającą się w parterze.
Pozdrówka
K.
Widzę że nie jestem jakoś bardzo inna od różankowego towarzystwa. WC na dzień dobry, teraz zaniedbywanie królowej - no, no, no! A teraz do różyczek. Przyznam się że do błękitów różanych musiałam się długo przekonywać. Po pierwsze: różyczki mniej żywotne jakby, po drugie: nie miałam koncepcji na zdechły lila róż. Dopiero niedawno udało mi się jako tako dojść do ładu z nasadzeniami koło błękitnych róż, wymagało to ode mnie solidnego przećwiczenia terminu kwitnienia innych bylin. Mniej problematyczne są biele i żółcienie. Łącząc je z brzoskwinkami czy morelkami idę na totalną łatwiznę i robi mi się zestaw "słodyczasty". Cóż, lubię słodyczki! Teraz będą róże rosnące pod moim oknem. To jest najbardziej różankowa część mojej posesji, wszystko w mnimniuśnej palecie barwnej. Wstaję o letniej porze, zerkam za okno i natychmiast mam ochotę na małe co nie co.
Gloria Dei - w ilości paru sztuk, w sam raz tyle żeby zastanawiać się letnim rankiem czy kolorek jest taki kremowo - deserowy.
Nieznana pięknotka, kolorek jak creme brulle. Też rośnie w większej ilości.
Moja ulubienica, diabli wiedzą jak się nazywa ( mam różne podejrzenia ). Rośnie do 70-80 cm, kwitnie długo i wytrwale.
Sweet Julie - bardzo miła austinka, bezproblemowa.
Abraham Darby - z zachwytu nie padam!. Róża pięknie pachnąca ale nierówna, różnie to u niej bywa z jakością kwiatów.
Półdzikunek - Aischa. Krzaczek rosnący troszkę z boku ( znaczy wychylić się muszę jak chcę pooglądać ). Towarzystwo ma następujące: Nevada, Blanc Double de Courbet a w tym roku dosadziłam nowe koleżanki - Agnes ( no i mam dwie rugosy na froncie ), Pink Grootendorst ( rugosa flankująca ), z tyłu koło Nevady przesadziłam Ghilsaine de Feligonde, no i bach, dosadziłam Mm. Plantier. Bardzo krzaczasto mi sie zrobiło w tej części nasadzeń. Zastanawiam się czy i ewentualnie jakie wcisnąć tam byliny.
Pilgrim - róża biała co to jest żółta. Czasem drażni mnie ta jego początkowa zimna cytrynowatość wewnętrznych płatków, ale nie ma co narzekać - kwitnie niezawodnie, nie jest grymaśny, dobra z niego różyczka.
Graham Thomas - owocowy zapach i żelazne zdrowie. Kwiatek z tych co to je lubię ale nie podziwiam.
Charles Austin - mam parę krzaków tej gadziny, kocham go! Za kwitnienie długie i uporczywe, za zmieniającą się paletę barwną kwiatów, za zdrówko, za wytrzymałość na zimowe ekscesy pogodowe, za nie obrażanie się jak zapomnę o nawiezieniu - no, za całokształt! Jest the best!
Malutki Poulsen - Amazing. Kupiłam go dla towarzystwa Charlesowi, całkiem dobrze się dogadują na rabacie. Oczywiście maluch na froncie ze swoim powojniczkiem ( Arabella ) a Charles już tak poważniej, z lawendą pętającą się w parterze.
Pozdrówka
K.
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13235
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Faza różana
Charles Austin - mam parę krzaków tej gadziny, kocham go! Za kwitnienie długie i uporczywe, za zmieniającą się paletę barwną kwiatów, za zdrówko, za wytrzymałość na zimowe ekscesy pogodowe, za nie obrażanie się jak zapomnę o nawiezieniu - no, za całokształt! Jest the best!
Zadziwiłaś mnie tą wypowiedzią. Miałam i tylko jednego sezonu dał popis. W następnych był już brzydki.
Re: Faza różana
Hejka!
Dobra, przyznam się! Mam sześć krzakorów Charlesa. Myślę że rozwiązaniem tej zagadki hodowlanej jest to że kochamy się z Charlesem z wzajemnością . Ja do niego ćwierkam, on mi kwitnie. Charles jest prawdziwym facetem, żadnej ciężkiej gleby pałętającej się w korzonkach i bez przesady z tymi witaminami - zjem troszkę nawozu ale bez przekarmiania mi tu proszę. Charlesowi nie wolno narzucać się z uczuciem, odrobina zdrowego zaniedbania i on czuje że musi kwitnieniem zapewnić sobie moje względy. On jest żelazny, nie do zdarcia, no, macho! Słoneczko tylko kocha i to właściwie wszystko czego Karolek od życia potrzebuje. Ja krzaczki tej odmiany stopniowo przenosiłam z różnych miejsc ogrodu pod moje okno. Im bliżej mnie tym bardziej Karolek piękniał. Myślę że utrafiłam ze stanowiskiem, więc coś tam jeszcze znowu dokupiłam i teraz mam poletko karolkowe. Postanowiłam dać mu w tym roku partnerkę do kwitnienia. Padło na Polkę.
Bukiet z ostatnich kwiatów Charlesa.
Pozdrówka
K.
Dobra, przyznam się! Mam sześć krzakorów Charlesa. Myślę że rozwiązaniem tej zagadki hodowlanej jest to że kochamy się z Charlesem z wzajemnością . Ja do niego ćwierkam, on mi kwitnie. Charles jest prawdziwym facetem, żadnej ciężkiej gleby pałętającej się w korzonkach i bez przesady z tymi witaminami - zjem troszkę nawozu ale bez przekarmiania mi tu proszę. Charlesowi nie wolno narzucać się z uczuciem, odrobina zdrowego zaniedbania i on czuje że musi kwitnieniem zapewnić sobie moje względy. On jest żelazny, nie do zdarcia, no, macho! Słoneczko tylko kocha i to właściwie wszystko czego Karolek od życia potrzebuje. Ja krzaczki tej odmiany stopniowo przenosiłam z różnych miejsc ogrodu pod moje okno. Im bliżej mnie tym bardziej Karolek piękniał. Myślę że utrafiłam ze stanowiskiem, więc coś tam jeszcze znowu dokupiłam i teraz mam poletko karolkowe. Postanowiłam dać mu w tym roku partnerkę do kwitnienia. Padło na Polkę.
Bukiet z ostatnich kwiatów Charlesa.
Pozdrówka
K.
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13235
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Faza różana
Miło czytać jak wasza wzajemna miłość przeradza się w piękne kwitnienie. On jest cudny, ale napisz mi proszę, czy tniesz go mocno na wiosnę. Jak prowadzisz te krzewy, bo może to jest tajemnica jego miłości
Re: Faza różana
chciałam się przywitać i pochwalić za piękne zdjęcia róż spodziewałam się, że będą tylko 'neonówki' ale jest co oglądać i w delikatnych barwach... lecę czytać dalej!
Re: Faza różana
Hejka!
Czarles lubi być cięty krótko i w ogóle krótko trzymany. Na wiosnę tnę go do trzeciego - piątego oczka, jak mieszańce herbatnie ( moja Mary Rose nie znosi takiego cięcia, zawsze tnę ją wyżej ). Bezczelnie tnę go też w czasie sezonu, on lubi ostre kobitki. Inne róże w sezonie przycinam a z Charlesem się nie patyczkuję. Nie wiem czy on ma tak tylko u mnie czy u innych też jest z niego taki hardcore, ale jestem zdziwiona tym że u Ciebie tylko rok się wysilał. Może zapieściłaś?
Pozdrówka
K.
P.S. Witam Aguniado, neonówki to pieśń przeszłości.
Czarles lubi być cięty krótko i w ogóle krótko trzymany. Na wiosnę tnę go do trzeciego - piątego oczka, jak mieszańce herbatnie ( moja Mary Rose nie znosi takiego cięcia, zawsze tnę ją wyżej ). Bezczelnie tnę go też w czasie sezonu, on lubi ostre kobitki. Inne róże w sezonie przycinam a z Charlesem się nie patyczkuję. Nie wiem czy on ma tak tylko u mnie czy u innych też jest z niego taki hardcore, ale jestem zdziwiona tym że u Ciebie tylko rok się wysilał. Może zapieściłaś?
Pozdrówka
K.
P.S. Witam Aguniado, neonówki to pieśń przeszłości.
- majka411
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13235
- Od: 12 sie 2009, o 18:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, ogród k/Wyszkowa
Re: Faza różana
Mówisz, że zapieściłam , wezmę to pod uwagę i pokażę następnemu jaka ze mnie ostra kobitka.
Jak mi odpowiesz na pw, to może się jeszcze raz skusze na niego. Wiesz, co nie tylko mnie on wysiadł, ale w innych ogrodach również. zakup z tego samego źródła.
Jak mi odpowiesz na pw, to może się jeszcze raz skusze na niego. Wiesz, co nie tylko mnie on wysiadł, ale w innych ogrodach również. zakup z tego samego źródła.