Aga, mam nadzieję, że wracasz do zdrowia, bo ostatnio co wątek - to złe wiadomości

.
Gratuluję zwycięstwa nad kretem

. Pamiętam, że pierwszy, którego złapałam by ogrooomny. Normalnie bałam się go wyjąć z pułapki, bo strasznie na mnie fukał i syczał

. Musiała pomóc mi moja mama, która akurat była z wizytą

.
Z zadziwieniem przyglądam się działce sąsiada, gdzie kretowisko na kretowisku a u mnie cisza

. Mąż mówi, że zwiedziały się, co czeka je po przekroczeniu granicy i trzymają się na dystans

. Ja jednak myślę, że kiedy wiosną robiliśmy drogę wewnętrzną, to w czasie utwardzania podłoża zniszczyliśmy im tunele, którymi przechodziły pomiędzy działkami

. Zobaczymy co będzie dalej

.