Nie chcę się kłócić ani wymądrzać ale Saymon moim zdaniem wypisujesz głupoty Przede wszystkim czym się różni amator z kilkoma cebulami od potentata robiącego tysiąc doniczek zasady pędzenia bądź przyspieszania są w każdym przypadku takie same tak mi się wydawało do dziś oj muszę się podszkolić w nowych technologiach.
rapunzel pisze:To dziwne, bo we wszystkich praktycznie źródłach zetknęłam się z okresem przynajmniej 8-10 tygodni, a na tych biedronkowych wazonikach nawet sugerują 10-12 tygodni. No chyba, że jako ukorzenianie liczy się także wytworzenie pędu, bo w moich cebulach pędzonych w ziemi pędu nie było.
Ten termin to jest taki okres ukorzeniania razem z chłodzeniem. Jeśli hiacynt jest w temperaturze ok. 6-10 st. I to bardziejnawet potem mniej niż 6st. To on się ukorzenia i zarazem wychładza. I mogą to ukorzenianiem nazywać , ale tonie do końca tak powinno być.
Najprościej zobaczyć u tych co mają w tych szklanych pojemnikach . Po ilu dniach są już odpowiednie korzenie . Żaden problem , nieprawdaż ?
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
_fox_ pisze:Nie chcę się kłócić ani wymądrzać ale Saymon moim zdaniem wypisujesz głupoty
Więc proszę napisać co konkretnie jest głupota i jak powinno wyglądać aby głupotą nie było. W przeciwnym razie to tylko ignorancka paplanina.
Przede wszystkim czym się różni amator z kilkoma cebulami od potentata robiącego tysiąc doniczek zasady pędzenia bądź przyspieszania są w każdym przypadku takie same tak mi się wydawało do dziś oj muszę się podszkolić w nowych technologiach.
Różnica jest kolosalna ( zazwyczaj), choć nie zawsze . Choć zasady są mniej więcej takie jakie są.
Zazwyczaj producent posiada pomieszczenie w którym może utrzymywać optymalną temperaturę. Amator już niekoniecznie.
Producent jest świadomy ile to musi/powinno trwać. Amator chciałby już aby coś się działo , jak najszybciej.
Jak będzie jeszcze temat koło wiosny wstawię foty swoich hiacyntów. Aby potwierdzić na ile te ,,głupoty'' mogą być użyteczne.
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
saymon w takim razie będziemy wdzięczni jeśli nam pomożesz i sprostujesz błędy, które się w tym wątku pojawiły. Na pewno wielu chętnie z tego skorzysta i będzie to przydatniejsze dla tych co szukają wiedzy niż tylko negowanie tego co już jest.
Zapraszam do wypowiedzi merytorycznych.
Napisałem w drugim temacie o hiacyntach trochę w tej kwestii . Tu zasygnalizowałem temat i z braku czasu nie mogłem rozwinąć.
Teraz ma chwilę więc opiszę w/g stanu mojej wiedzy.
Tak jak większość postępowała w tym temacie z cebulami hiacynta , można tylko po fachowym preparowaniu wcześniej cebul.
Teoretycznie takie być powinny , ale zazwyczaj nie są. Preparowanie polega na trzymaniu cebul wpierw w dość wysokiej temperaturze , potem w zimnie . Zadanie w zasadzie dla fachowców. Dlatego te które kupujemy najlepiej posadźmy od razu do ziemi. Przepuszczalna będzie najlepszą. Mieszanka ziemi z żółtym piaskiem jest OK. Sadzimy tak by wystawała połowa cebuli w takiej ziemi , po czym posypujemy samym żółtym piaskiem na wierzchu .Tak by na powierzchni wystawało ok 1/3 cebuli. Po posadzeniu podlać . Postawić w dość ciepłym ale nie nasłonecznionym miejscu. Może być w zupełnie zaciemnionym.
Tak posadzone po około tygodniu przenosimy do zimna . Tydzień wystarczy na ukorzenienie. W zimnie ( optymalne temperatura 0-2 st.) potrzymać kilka tygodni. Jeśli to lodówka , przy zaglądaniu sprawdzać . Zazwyczaj w lodówce wyższa temperatura , więc i chłodzić powinien się dłużej. Wystawiać gdy pąk kwiatowy będzie już dość wysoki , kilka centymetrów. Wtedy będzie szansa na ładny kwiat.
pozdrawiam
Ciekawa teoria gdzie jedno drugiemu zaprzecza
Czyli jak dobrze zrozumiałem to cebulki ukorzeniamy normalnie w ziemi w ciemnym pomieszczeniu (np. szafa)
a potem na ok 1 miesiąc do lodówki ?
Czyli jak dobrze zrozumiałem to cebulki ukorzeniamy normalnie w ziemi w ciemnym pomieszczeniu (np. szafa)
a potem na ok 1 miesiąc do lodówki ?
Dokładnie. Dobrze aby to nie było zbyt ciepłe pomieszczenie do ukorzeniania.
Dobrą metodą na sprawdzenie czy hiacynty się ukorzeniły w przypadku doniczek z ziemią . Jest zerknięcie od dołu. Jeśli pokażą się korzenie od dołu znaczy czas na chłodzenie. Ta metoda sprawdza się oczywiście przy doniczkach porównywalnych wielkością ( zwłaszcza wysokością ) do tych w jakich są sprzedawane w sklepach.
Ps. Cebule wystarczy wcisnąć w podłoże tak do około połowy. Dobrze jest założyć gumkę recepturkę , tak by ,,przymocować'' cebule. Przy silnym ukorzenianiu się potrafi wysadzić cebule do góry. Zakopana cała natomiast jest o wiele bardziej narażona na choroby.
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
rapunzel pisze:To dziwne, bo we wszystkich praktycznie źródłach zetknęłam się z okresem przynajmniej 8-10 tygodni, a na tych biedronkowych wazonikach nawet sugerują 10-12 tygodni. No chyba, że jako ukorzenianie liczy się także wytworzenie pędu, bo w moich cebulach pędzonych w ziemi pędu nie było.
Ten termin to jest taki okres ukorzeniania razem z chłodzeniem. Jeśli hiacynt jest w temperaturze ok. 6-10 st. I to bardziejnawet potem mniej niż 6st. To on się ukorzenia i zarazem wychładza. I mogą to ukorzenianiem nazywać , ale tonie do końca tak powinno być.
Najprościej zobaczyć u tych co mają w tych szklanych pojemnikach . Po ilu dniach są już odpowiednie korzenie . Żaden problem , nieprawdaż ?
Jeśli "ukorzenianie" ma oznaczać i ukorzenianie i chłodzenie, to generalnie trzyma się to kupy, ale chyba najlepiej sobie to w głowie ułożyć w ten sposób, że odtwarza się poniekąd naturalny cykl w trakcie pędzenia. Ukorzenienie sensu stricte to jesień, a pobyt w lodówce to niby ma być zima. Jakiś sens to ma, ale ja i tak wolę zimny parapet przez te 10-12 tygodni.
No i doszło do tego że chcący cię napić piwa musi sobie browar kupić Każdy ma chyba jakąś chłodną piwnice w której kilka doniczek zmieści, ale terminu niestety nie skrócisz a bynajmniej do takiego okresu jak piszesz Saymon, A do wiosny to można uzyskać kwiaty normalną procedurą no i nie wciskaj cebul w podłoże bo to negatywnie wpływa na ukorzenianie bez wciskania = bez recepturki.
To tyle i baw się dobrze
rapunzel pisze:
Jeśli "ukorzenianie" ma oznaczać i ukorzenianie i chłodzenie, to generalnie trzyma się to kupy, ale chyba najlepiej sobie to w głowie ułożyć w ten sposób, że odtwarza się poniekąd naturalny cykl w trakcie pędzenia. Ukorzenienie sensu stricte to jesień, a pobyt w lodówce to niby ma być zima.
Dokładnie tak. Praw natury nie zmienisz . Można je trochę oszukać , ale tak zupłenie zmienić się nie da.
Jakiś sens to ma, ale ja i tak wolę zimny parapet przez te 10-12 tygodni.
Twoje prawo i sposoby. Nie wszyscy muszą robić jednakowo.
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
_fox_ pisze:No i doszło do tego że chcący cię napić piwa musi sobie browar kupić Każdy ma chyba jakąś chłodną piwnice w której kilka doniczek zmieści, ale terminu niestety nie skrócisz a bynajmniej do takiego okresu jak piszesz Saymon, A do wiosny to można uzyskać kwiaty normalną procedurą no i nie wciskaj cebul w podłoże bo to negatywnie wpływa na ukorzenianie bez wciskania = bez recepturki.
To tyle i baw się dobrze
Panie _lis_ , z przykrością stwierdzam , że pan posiada nie tyle wiedzę co wyobrażenia o temacie.
Wystarczy trochę pokory i nie wypisywanie inwektyw pod tym co inni napiszą. Nawet jeśli będą pisali też tylko o swoich wyobrażeniach. Ot tak ze zwykłej przyzwoitości.
Taka moja dobro_forumowa rada. ;:91
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
Ze względu na różne opinie , postanowiłem zrobić eksperyment . Sam jestem ciekaw wyniku , bo nigdy nie chłodziłem hiacyntów w lodówce.
Do testu potrzebujemy hiacynty , np. takie :
Wybrałem takie podrośnięte , jakie mogą być przy ukorzenianiu w pokojowej temperaturze. Moje korzeniły się w temp. 7-10 st. przez ok. 10 dni.
Oczywiście były wciśnięte a potem jeszcze potraktowane recepturkami. W/g teorii pana _lisa_ powinno im to zaszkodzić . Jakie to szczęście że hiacynty nie potrafią czytać .
Tak jak pisałem wyżej pokazały się korzenie od dołu doniczki. To dobry moment by zacząć schładzać.
W lodówce temperatura jest ok. 3,5-4 st. Będę chciał je trzymać min. 4 tyg. tak do połowy lutego.
Zobaczymy efekty.
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
saymon bardzo fajny i pouczający eksperyment. Będę obserwować różnicę w ich rozwoju.
Czy to cebule tej samej odmiany?
O tych gumkach, to nigdy nie słyszałam, wiem natomiast, ze korzenie wypychają roślinę do góry i to jest całkiem normalne, dlatego wg mojej starej książki każą je sadzić tak, żeby były równo z ziemią. Na to centymetr piasku.
Ja sadzę mixy , więc kolor jest niespodzianką. Acz z doświadczenia mogę powiedzieć, że ten po lewej to prawdopodobnie róż a po prawej niebieski.
Co do sadzenia i gumek są różne szkoły. Wsadzone głębiej są mniej narażone na wypchnięcie cebuli nad doniczkę, ale bardziej na choroby. Ja uważam że lepszym rozwiązaniem w tak małej doniczce jest podniesienie cebuli do góry.
1.korzenie mają wygodniej się rozrastać.
2.roślina mniej narażona na infekcję grzybów.
3. a i wygląda jakoś tak ciekawiej.
Po kilku dniach wstawię aktualne fotki .
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
saymon, dlatego zapytałam o odmiany cebul, bo moje posadzone w jednej doniczce jesienią wcale nie kwitną jednocześnie. Różowy w pełnym rozkwicie, biały własnie zaczął, a niebieski to chyba jeszcze trochę. Uznałam, że należy z góry założyć jakiś margines błędu, co najmniej tydzień lub nawet dwa, bo ewentualne opóźnienie może wcale nie być spowodowane sposobem pędzenia, a raczej temperaturą, tylko właśnie specyfiką danej odmiany.
Oczywiście uznałabym taki sprawiedliwy margines błędu dla obu sposobów uprawy.
Dokładnie , różne odmiany/kolory mają trochę różne terminy kwitnienia .Widzę po swoich. Posadzone w tym samym czasie obok siebie kwitły kolorami . Oczywiście mogą być takie które zakwitną w tym samym czasie pomimo różnych kolorów. Ale ogólnie wysyp kolorów był w jakichś odstępach.
Piszę na ile stan wiedzy pozwala. Masz prawo mieć inne zdanie.
Robert i Szymon (junior lat 9 )
Obserwuję tą dyskusję i od jakiegoś czasu nie ma ona prawie nic wspólnego z "hiacyntem w szkle" jak mówi tytuł wątku. Za to dość sporo ciekawych informacji o pędzeniu hiacyntów.
Może powinniśmy to jakoś wydzielić albo zmodyfikować temat wątku?