Od pewnego czasu śledzę to forum i skrzętnie notuję wszystkie ważne informacje.Widzę, że wiele tu mądrych, doświadczonych głów.
Może od początku.
W ubiegłym roku rozpoczęłam przygodę z działeczką.
Zagospodarowałam niewielki kawałeczek:folia, a pod nią pomidorki, ogóreczki, papryczka (sadzonki kupione na ryneczku, wiedziałam tyle,że sadzę pomidora ale jaka odmiana już nie) . Obok niewielki warzywniaczek w gruncie.
Wszystko wyrosło pięknie, warzywka super, z wyjątkiem pomidorów. Piękne krzaczki, dość dużo owocu, aż tu nagle prawie wszystkie padły, w ciągu trzech dni
.Miało być ekologicznie: woda, powietrze, odcinanie wilków, bez chemii
Efekt : nie zjadłam ani jednego czerwonego pomidorka, za to sałatek z zielonych starczy mi jeszcze na bardzo długo.No i tu dopiero włączyło się myślenie
W poszukiwaniu odpowiedzi co się stało, trafiłam na to wspaniałe forum. Tu dowiedziałam się, że była to chyba zaraza ziemniaka i jakie popełniłam błędy.DZIĘKI WAM, wiem, że nie na tym polega ekologia.
Więc zaczynam od początku. Oczywiście w ubiegłym sezonie zdążyłam uzależnić się od działeczki,( nad pomidorkami prawie płakałam, jak po stracie kogoś bliskiego
) jesienią przekopałam już większy teren, chociaż po zakupach nasion stwierdziłam ,że jednak zbyt mało. Wysiałam pierwsze nasionka. No i już mam pierwszą wpadkę.
Jedną z doniczek podzieliłam na pół i zasiałam kalafior i brokuł. Zanim zdążyłam opisać gdzie co jest, moje dziecko obracało sobie doniczkę i zagadka gdzie mamy, które warzywko. Po 3 dniach jedna połówka kiełkuje, ale co?
Obawiam się, że długo jeszcze nie będę wiedziała kto jest kto. W jakim momencie da się to rozszyfrować. Mam nadzieję, że z Wasza pomocą
uda mi się wyhodować o wiele więcej warzywek niż w ub. roku.To forum to skarbnica wiedzy.
Pozdrawiam
Edyta
.
