muminek pisze:
Hmmmmm i pomyśleć,że mi padły dwie palmy...

jak Wy to robicie,że one tak pięknie rosną

Moje najnormalniej w świecie wysychały chociaż codziennie je zraszałam wodą....
Daktylowce potrzebują dużo słońca, a gdy jest ciepło również dużo wody.
Mają bardzo szybki przyrost korzeni i potrafią przebić donicę zrobioną z desek lub podnieść całą roślinę w doniczce (korzenie rosną i palma wybija się z donicy ku górze).
Ktoś pisał o przycinaniu korzeni i to jest prawda. Tak się robi. Przycina korzenie nożem, piłą mechaniczną, co kto ma i znowu sadzi roślinę niżej.
Jak długo rośnie i nie jest przesadzana to dolna część doniczki wypełniona jest grubymi mięsistymi korzeniami i nie ma tam już ziemi.
Wlana woda przelatuje przez nie jak przez żwir i roślina nie może jej pobrać.
Dlatego ich przesadzanie co jakiś czas jest potrzebne.
Na francuskim forum tej zimy było z 15 tematów na temat usychających phoenix robellini. W znakomitej większości przypadków rośliny przesuszono.
Z tym zraszeniem to też różnie bywa.
Daktylowce rosną na obszarach pustynnych i nie ma tam zbyt dużej wilgoci.
Poza tym spryskiwanie roślin ma sens, gdy rośliny zdążą pobrać wodę z powietrza.
Zanim otworzą się im szparki w liściach woda wyparuje i gdy szparki się już się otworzą suche powietrze sprawi, że roślina zacznie szybciej transpirować, czyli zamiast pobierać wodę będzie ją wydalać. Czyli efekt jest odwrotny od zamierzonego.
Ważna jest stała wilgotność powietrza. Czyli lepiej mieć doniczkę na podstawku z kulkami wypełnionym wodą (lub podstawkę w podstawkę i tę zewnętrzną napełniamy wodą). Można też zraszać ziemię, woda będzie parować z ziemi, ale wtedy należy pamiętać ile roślinę należy podlać, bo zewnętrzna warstwa będzie wilgotna po zroszeniu, a pod spodem ziemia sucha.