Galaxy

faktycznie te domowe winka potrafią być zdradliwe. Wydaje się, że to tylko smaczny soczek, a później nie wiadomo od czego goście tacy weseli

A moje eksperymentalne winko zimowe pyka przy grzejniku. Jest już po trzech porcjach cukru, zaliczyło małą próbę ucieczki na wolność, teraz tylko grzecznie bulgocze. Na razie pływają w nim jeszcze rozdrobnione winogrona - muszę przypomnieć sobie, kiedy powinnam je zlać po raz pierwszy. Pierwsza uwaga - wiśniowe wyglądało znacznie ładniej - to jest jakieś takie szarawo różowawe, mętnawe, bleee. No ale to w końcu eksperyment i liczyłam się z porażką. Nie zdobyłam się na odwagę, by tego posmakować - mam dziwne podejrzenie, że - jeśli smakuje tak, jak wygląda - zawartość baniaczka od razu spuściłabym w toalecie.