OPRYSKI warzyw. Dyskusje o opryskach -tak czy nie i jak?cz.1
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1349
- Od: 1 lis 2008, o 20:06
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie okolice Jasła
Re: Pomidory bez oprysków
W gruncie to ciężko wyhodować ekologicznie
Re: Pomidory bez oprysków
He, he. Marzenia czasem się spełniają.
U mnie statystycznie, raz na 9 lat. Centralna Polska.
W tym roku, jeśli pogoda utrzyma się do połowy sierpnia, na pewno się uda bez oprysków.
Toż to tylko 3 i pół miesiąca bez opadów
U mnie statystycznie, raz na 9 lat. Centralna Polska.
W tym roku, jeśli pogoda utrzyma się do połowy sierpnia, na pewno się uda bez oprysków.
Toż to tylko 3 i pół miesiąca bez opadów
- aska73
- 100p
- Posty: 194
- Od: 2 lip 2011, o 19:32
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Re: Pomidory bez oprysków
Z ilością tej pokrzywówki to bym uważała. Ja podlewałam co 10 dni i były przeazotowane a ziemia nie była niczym wcześniej nawieziona. Pryskałam też Bioseptem, pomidory dopadła szara pleśń we wrześniu, zaraza je ominęła. Pomidory rosły w folii.
Pozdrawiam
Asia
Asia
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1228
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Re: Pomidory bez oprysków
Rzeczywiscie klimat mamy taki "pod pomidory". Na dzialce gdzie rzadze ja, nie mamy biezacej wody i nie uzywamy chemii do pomidorow. Rosna tam tez ziemniaki, maz je prysnie raz w sezonie przeciw stonce, jeśli jest jej bardzo duzo. Wystepuje cos podobnego do zarazy ziemniaczanej, ale nie jestem pewna czy to ona. "Zjada" liscie ziemniakow, robia sie czarne i odpadaja. Upaly wstrzymuja rozwoj tej choroby, pomidory atakuje dopiero jesienia, jeśli sporo pada. Jeszcze nigdy nie zniszczyla mi uprawy. Nawet zaatakowane krzaki umieraly dopiero w listopadzie i to raczej zalatwil je przymrozek i lodowate wiatry. U mnie zabija susza.Rusalka pisze:Brzoskwinko.. u Tuli w górach.. to można sobie pozwolić na ekologiczną uprawę bez oprysków u nas chyba to nie przejdzie..a szkoda byłoby tracić swoją przydomową plantację..
Podlewamy pomidory kiedy wody nawieziemy do beczek / nazbieramy z opadow przed sezonem. W tej wodzie moczy sie papu dla roslinek - najpierw pokrzywy, potem owcze i konskie kupy. Wiaderko na beczke ok. 200 litrow, nie rozcienczamy potem tego. Podlewane sa rzadko, czasem tylko kilka razy w sezonie. Wiec cierpia glownie na sucha zgnilizne wierzcholkowa jeśli mamy pecha i przez dlugi czas nie pada. Na szczescie nie wszystkie odmiany sa wrazliwe. Prowadze selekcje pod katem wytrzymalosci na susze.
Nie radza sobie w tych warunkach polskie malinowki. Mialam rozne, ostatnio malinowy warszawski. Kozulowe krzyzowki 131 i 133 tez byly bardzo marne na tej dzialce, kompletnie sobie nie poradzil yellow stuffer. Kalman usechl jako pierwszy, choc zebralam troche pomidorow.
Za to zachwycona jestem Kozulkowa zielona zebra nr 139 w wersji czerwonej. Szla jak burza i nic jej nie ruszalo. Cherokee purple, black krim i amana orange ladnie obrodzily, choc krzaki nie byly tak piekne jak nr 139. Radzily sobie tez black cherry, snow white, yellow pear shaped. Koralik byl marny, male krzaczki i nie za duzo pomidorow.
Generalnie pomidorow sadze wiecej niz potrzebuje, zakladajac, ze beda straty z powodu nie wykonywania zadnych opryskow. Pewnie i zbieram z krzaka mniej niz bym mogla, ale i tak mam tyle, ze ciezko przejesc.
U mnie byly smaczne i dobrze sobie radzily.dorkasz1 pisze:Żółtych gruszeczek (żaróweczek) od tego roku nie sadzę. Chorują najszybciej, rzeczywiście są wskaźnikiem, że coś się zaczyna dziać, a w smaku są gorsze od Cytrynka (też żółtego).
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
- minia821
- 500p
- Posty: 660
- Od: 20 wrz 2010, o 13:48
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Pomidory bez oprysków
Ja mam to szczęście, że sąsiedzi nie mają ogródków warzywnych, tylko kwiatowe lub po prostu trawniki.
Więc w zeszłym roku - mimo że to był pierwszy raz z warzywniakiem, nie pryskałam niczym pomidorów i żadnych innych warzyw bo najzupełniej w świecie nie miałąm pojęcia o niczym. Ot ryzyk fizyk, się uda albo nie, doczekac jakichś plonów.
4 razy podlałam wodą z biohumusem i tyle. Reszta to podlewanie wodą.
Może nie były jakieś wielkie moje zbiory, ale pojedliśmy sobie. No i córa zadowolona, że prosto z krzaka może wcinać koktajlówki.
Wszystko rosło pod chmurką, bo mąż nie zdążył z foliakiem.
Ale nad pomidorami (rosły przy płocie) w deszczowe dni, rozciągałam takie płachty z plandeki, końce mocowane były do tyczek. Deszcz nie padał bezpośrednio na krzaki, a podlane były, bo boki były nieosłonięte.
coś takiego było:
Uploaded with ImageShack.us
Więc w zeszłym roku - mimo że to był pierwszy raz z warzywniakiem, nie pryskałam niczym pomidorów i żadnych innych warzyw bo najzupełniej w świecie nie miałąm pojęcia o niczym. Ot ryzyk fizyk, się uda albo nie, doczekac jakichś plonów.
4 razy podlałam wodą z biohumusem i tyle. Reszta to podlewanie wodą.
Może nie były jakieś wielkie moje zbiory, ale pojedliśmy sobie. No i córa zadowolona, że prosto z krzaka może wcinać koktajlówki.
Wszystko rosło pod chmurką, bo mąż nie zdążył z foliakiem.
Ale nad pomidorami (rosły przy płocie) w deszczowe dni, rozciągałam takie płachty z plandeki, końce mocowane były do tyczek. Deszcz nie padał bezpośrednio na krzaki, a podlane były, bo boki były nieosłonięte.
coś takiego było:
Uploaded with ImageShack.us
Pozdrawiam Kaśka
- GunnarSK
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1766
- Od: 1 paź 2009, o 17:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa (Chomiczówka)
Re: Pomidory bez oprysków
Widzę, że wszystko jest możliwe. Szara pleśń grasuje przede wszystkim pod osłonami, nie tak pod gołym niebem, ale tam jest zaraza ziemniaczana. Jak wiele innych chciałbym mieć pomidory ekologiczne/bez oprysków, ale na pewno będzie ciężko.
pozdrawiam, Gunnar
- RingoJelcz
- 200p
- Posty: 349
- Od: 1 mar 2012, o 19:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lesznowola
Re: Pomidory bez oprysków
Moja matka odkąd tylko pamiętam, a młody już nie jestem:), zawsze siała pomidory w ogródku, co rok w tym samym miejscu. Zawsze na wiosnę ogródek był skopany z obornikiem krowim, lub świńskim - jaki udało się załatwić, zawsze sadzonki kupowała na jarmarku, bez specjalnej znajomości odmian. Sadzone były po 15 maja do gruntu, uprzednio zahartowane. Przez całe lato podlewane tylko nagrzaną wodą, a jakieś 10 metrów dalej rosły ziemniaki. Oczywiście rosły też inne warzywa, drzewka owocowe na tym około 300 m2 ogródku.
Nigdy pomidory nie były podlewane żadnymi nawozami, nigdy niczym nie pryskane i zawsze na krzakach siedziały do września.
Dopiero we wrześniu, liście usychały i łodygi marniały, ale wtedy już trzy rodziny najadły się pomidorów.
Od razu wyjaśnię, że pomidory były wielkości pięści, więc nie za duże nie za małe. Część zrywa zielonych i dojrzewają w kartonie.
W tym roku sam sieję swoje pierwsze pomidory, więc popytałem trochę. Powiedziała, że tylko obrywa wilki i czasem czubek pod koniec, o pokrzywówce słyszała, ale nigdy nie stosowała. A jak zapytałem o opryski, to powiedziała, że gdyby chciała pryskane to kupiła by w sklepie.
Więc chyba można bez oprysków. Zreszta na tej działce, tylko śliwa była pryskana kiedyś przez ojca, więcej oprysków, jak tam mieszkałem nie pamiętam.
Nigdy pomidory nie były podlewane żadnymi nawozami, nigdy niczym nie pryskane i zawsze na krzakach siedziały do września.
Dopiero we wrześniu, liście usychały i łodygi marniały, ale wtedy już trzy rodziny najadły się pomidorów.
Od razu wyjaśnię, że pomidory były wielkości pięści, więc nie za duże nie za małe. Część zrywa zielonych i dojrzewają w kartonie.
W tym roku sam sieję swoje pierwsze pomidory, więc popytałem trochę. Powiedziała, że tylko obrywa wilki i czasem czubek pod koniec, o pokrzywówce słyszała, ale nigdy nie stosowała. A jak zapytałem o opryski, to powiedziała, że gdyby chciała pryskane to kupiła by w sklepie.
Więc chyba można bez oprysków. Zreszta na tej działce, tylko śliwa była pryskana kiedyś przez ojca, więcej oprysków, jak tam mieszkałem nie pamiętam.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7870
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Pomidory bez oprysków
Ringo , Twoja mama może się uważać za szczęsciarę, z jakiego rejonu Polski jestes? Uzupełnij w profilu.
Nie przeczę, można się obyć bez oprysków jeśli w pobliżu nie ma upraw warzywnych. Tu, gdzie teraz mieszkam, nikt nie ma ogródków warzywnych, najbliższe uprawy to kilkanascie mil od nas widziałam pszenicę (są stadniny). Na swoich pomidorach miałam w ub. roku tylko alternariozę (parę lisci- oberwane i wyrzucone przez płot do lasu), za to przywloklam sobie z sadzonka z marketu bakteryjna cetkowatosc, dobrze, ze mialam grevit z Polski.
Nie przeczę, można się obyć bez oprysków jeśli w pobliżu nie ma upraw warzywnych. Tu, gdzie teraz mieszkam, nikt nie ma ogródków warzywnych, najbliższe uprawy to kilkanascie mil od nas widziałam pszenicę (są stadniny). Na swoich pomidorach miałam w ub. roku tylko alternariozę (parę lisci- oberwane i wyrzucone przez płot do lasu), za to przywloklam sobie z sadzonka z marketu bakteryjna cetkowatosc, dobrze, ze mialam grevit z Polski.
Pozdrawiam! Gienia.
- darbo
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1389
- Od: 20 mar 2011, o 13:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia
Re: Pomidory bez oprysków
Masz rację. Tylko że tak było do lat 90 ubiegłego wieku. Moja babcia po trzech latach niepowodzeń wprowadziła opryski. Niestety. A wcześniej wszystko samo rosło. Pomidory obok ziemniaków i nic się złego nie działo. Będąc na wakacjach, wpadało się do ogrodu i jadło prosto z krzaka bez mycia. I zdrowo było. Tak czy siak te czasy się nie wrócą
Pozdrawiam
Dariusz
Dariusz
Re: Pomidory bez oprysków
Od 25 lat rodzice maja ogród zarówno warzywny jak i owocowy . I nigdy przenigdy nie stosowali chemii, nawet drzewek nie pryskają . Co roku mama obdziela 3 rodziny pomidorami z gruntu / folii, innymi warzywami i owocami różnej maści .
Jedynie czego uzywa to nawóz z pokrzyw i ziemia z kompostownika. Na szczęście okoliczni sąsiedzi są rownież ekologiczni. Jak ktoś twierdzi , ze bez chemii sie nie da to jest w błędzie.
Jedynie czego uzywa to nawóz z pokrzyw i ziemia z kompostownika. Na szczęście okoliczni sąsiedzi są rownież ekologiczni. Jak ktoś twierdzi , ze bez chemii sie nie da to jest w błędzie.
Aga
- RingoJelcz
- 200p
- Posty: 349
- Od: 1 mar 2012, o 19:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lesznowola
Re: Pomidory bez oprysków
Moi rodzice mieszkają na kurpiach, ludzie tam nie zarabiają na warzywach i owocach, gleby kiepskie. Głównie zboża i ziemniaki, ostatnio kukurydza. Więc i chemii mniej niż na przykład u mnie pod wawą, gdzie same sady owocowe i pola uprawne, czosnek, cebula, kapusta, dynie itd...
gienia1230 pisze:Ringo , Twoja mama może się uważać za szczęsciarę, z jakiego rejonu Polski jestes? Uzupełnij w profilu.
Nie przeczę, można się obyć bez oprysków jeśli w pobliżu nie ma upraw warzywnych. Tu, gdzie teraz mieszkam, nikt nie ma ogródków warzywnych, najbliższe uprawy to kilkanascie mil od nas widziałam pszenicę (są stadniny). Na swoich pomidorach miałam w ub. roku tylko alternariozę (parę lisci- oberwane i wyrzucone przez płot do lasu), za to przywloklam sobie z sadzonka z marketu bakteryjna cetkowatosc, dobrze, ze mialam grevit z Polski.
- Comcia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13420
- Od: 9 maja 2008, o 14:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pomidory bez oprysków
Każdy niech robi jak chce, albo jak mu na to warunki pozwalają.
Ja przez dwa lata upierałam się przy ekologicznych pomidorach bez oprysków.
W jednym roku pojadłam dosłownie kilka sztuk, w drugim roku już nawet tego nie miałam.
W zeszłym roku pryskałam dwa razy i pomidory likwidowałam dopiero przed przymrozkami.
U sąsiadki pomidory padły już w lipcu.
Nie da rady - u mnie zaraza zjawia się co roku.
Jeśli ktoś ma to szczęście, że zaraza nie grasuje to mogę tylko pozazdrościć.
Ja przez dwa lata upierałam się przy ekologicznych pomidorach bez oprysków.
W jednym roku pojadłam dosłownie kilka sztuk, w drugim roku już nawet tego nie miałam.
W zeszłym roku pryskałam dwa razy i pomidory likwidowałam dopiero przed przymrozkami.
U sąsiadki pomidory padły już w lipcu.
Nie da rady - u mnie zaraza zjawia się co roku.
Jeśli ktoś ma to szczęście, że zaraza nie grasuje to mogę tylko pozazdrościć.
Re: Pomidory bez oprysków
Właścicielka Działki przez pierwsze dwa/trzy lata sadziła pomidory do gruntu. Problem był taki, że to ja musiałem je podlewać. Po kolejnym sezonie, gdy naganiałem się z konewkami i nawet nie spróbowałem własnego pomidora, postanowiłem zbudować prostego foliaka. Od tego czasu, czyli od trzech lat poznałem smak pomidora z własnej działki. Aha- w foliaku absolutnie niczym nie pryskam pomidorów. Da się? Da się, ale tylko pod folią. Ojciec ma działkę na Brochowie- mówi, że już 6 lat temu zrezygnował z uprawy pomidorów w gruncie, bo mu padały. Znajomy ma działkę przy Gliniankach na Lotniczej- sytuacja podobna. Stąd mój wniosek- chcesz mieć pomidory bez oprysków we Wrocławiu- uda Ci się tylko pod osłoną.
Nie wiem, czy to wina naszego wrocławskiego klimatu, czy też jest to już choroba innych miast?
Wiem, że folia rozwiązała mój problem i mogę delektować się wreszcie smakiem własnego pomidora.
I nie mówcie mi, że nie da się uprawiać pomidorów bez oprysków. Da się i do tego namawiam wszystkich, którzy uprawiają pomidory tylko na własne potrzeby. Nawet kosztem ilości zbiorów, czy też wyglądem pojedynczych pomidorów.
Zaryzykujecie zdrowie swojej córeczki, która bez Waszej wiedzy zerwie pomidora z krzaka i go zje, a okres karencji po oprysku jeszcze nie minął? Pozdrawiam.
Nie wiem, czy to wina naszego wrocławskiego klimatu, czy też jest to już choroba innych miast?
Wiem, że folia rozwiązała mój problem i mogę delektować się wreszcie smakiem własnego pomidora.
I nie mówcie mi, że nie da się uprawiać pomidorów bez oprysków. Da się i do tego namawiam wszystkich, którzy uprawiają pomidory tylko na własne potrzeby. Nawet kosztem ilości zbiorów, czy też wyglądem pojedynczych pomidorów.
Zaryzykujecie zdrowie swojej córeczki, która bez Waszej wiedzy zerwie pomidora z krzaka i go zje, a okres karencji po oprysku jeszcze nie minął? Pozdrawiam.