

Witamprzemek-g pisze:mogę dorzucić swoje trzy grosze?![]()
Maliny jesienne mam od lat - nic przy nich nie robię, nie pryskam, nie zbieram szkodników ręcznie, nie przyglądam im się. Po prostu nawożę obornikiem, podlewam, ścinam po zbiorach równo z gruntem i mam piękne ogromne owoce, które zbieram wiadrami.
Jakbym miał pryskać to wolę ich nie jeść w ogóle... albo w ostateczności kupić na targu...
Nie twierdzę, że nic malin nie podgryza bo jeśli nawet to nie zauważyłem żeby to miało jakikolwiek wpływ na plonowanie.
pozdrawiam
Jeśli dobrze zrozumiałam sens tej wypowiedzi, powątpiewasz w prawdziwość słów Przemka. Znam wiele osób które mogą się podpisać obiema rękami pod tą wypowiedzią - ja też.nec21 pisze:...
Wątek jest o malinach i żartobliwie zauważam, że troszeczkę komentatorzy wpuszczają czytelnika w "maliny"![]()
Pozdrawiam
Dziękujęprzemek-g pisze:
Żeby nie było, że nie na temat to MENA515, wyrzuć te letnie maliny i posadź jesienne. Raz, że zdrowiej bo bez chemii a z drugiej strony to więcej wydasz na chemię niż te maliny warte (patrząc na ceny ŚOR w tych mikroskopijnych opakowaniach czasami się zastanawiam dlaczego te kilka kropel tyle kosztuje?). Mogę Cię nawet poczęstować sadzonkami na jesieni...
Z maliną owocującą na pędach dwuletnich bardzo często pojawia się problem robali w owocach. Proponuję zakupić kilka sadzonek maliny powtarzającej i prowadzić je na jeden zbiór, wtedy żadnych robali mieć nie będziesz. Co do ratowania owoców na twojej malinie to teraz już trochę za późno na opryski, choć pewnie by się coś znalazło ale musiało by być systemiczne albo minimum wgłębne i trzeba by tego prysnąć w zwiększonym stężeniu i kilka razy, ja jednak spożywania owoców po takiej dawce oprysków bym odradzał, do tego robak w malinie dalej by był tyle że martwy. Ten robal w twoich malinach to zapewne Kistnik malinowiec, jeśli nigdy nie był zwalczany a jego populacja jest faktycznie tak liczna że każdy owoc ma w sobie larwę, to na przyszły rok przeprowadź 3 opryski. Pierwszy oprysk 2 tygodnie przed kwitnieniem, drugi oprysk dzień przed kwitnieniem (wcelować mniej więcej) a trzeci oprysk w pierwszej fazie kwitnienia (jak wiekszość kiatów zacznie kwitnąć, pierwszy wysyp że tak powiem). Środków jest sporo i dobrze każdy oprysk przeprowadzić innym, do wyboru masz np. Karate Zeon, Talstar, Owadofos, Mospilan, Nurelle D, LambdaCe Z, Fastac, Spruzit, Basudin, Sumithion Super, Trebon, Decis i wiele innych insektycydów, pytaj w ogrodniczym na pewno coś Ci dobiorą, staraj się wybrać te najmniej szkodliwe dla Ciebie i owadów zapylających. Pryskaj późnym wieczorem po oblocie pszczół w odpowiednim stężeniu, tak żebyś sobie tymi opryskami głównych zapylaczy nie potruła. Jeśli opryski zadziałają i okaże się że owoców bez wkładki w przyszłym roku będzie zdecydowana większość, to za dwa lata zastosuj już tylko dwa opryski, pierwszy na dzień przed kwitnieniem i potem drugi oprysk w pierwszej fazie kwitnienia, ewentualnie nawet jeden oprysk w pierwszej fazie kwitnienia.MENA515 pisze:Pewnie ktoś mnie zaraz objedzie, że nie czytałam wątku, ale mam dużo pracy,zatem w przerwie pytam ...Mam maliny , które owocują na zeszłorocznych pędach. Dostałam je od mamy, mama od kogoś, nazwy nie znam. By się rozkrzewiały, powinnam przycinać pędy które owocowały po plonowaniu. Co roku w owocach są robaki, całe mnóstwo. Zawsze było mi szkoda pryskać, ale doszło do tego, że nie mogę zebrać owoców bez robala. Czym i kiedy prysnąć malinę by tych robaków w środku nie było? Pewnie już za późno, bo owoce już się pojawiły, ale zapiszę sobie na przyszły rok.
A co to za odmiana, pierwsze słyszę o białej malinie. A może masz na myśli żółtą malinę taką jak odmiany 'Poranna Rosa' czy 'Golden Queen'?MENA515 pisze:Na razie jestem w posiadaniu białej malinki.
Teraz jeszcze można nawozić więc nic złego się niestało, jeśli malinki miały braki azotu to jak najbardziej będą z tego oprysku zadowolone. Jeśli maliny dwuletnie to trzeba uważać z nawożeniem azotem późnym latem, bo może to spowodować że pędy przemarzną zima i nie doczekamy się owoców.Rusalka pisze:Mam pytanie..
tylko nie rzucajcie kamieniami..![]()
Dziś zaszalałam.. rozrobiłam saletrzak i mnie coś podkusiło.. i popryskałam nim też maliny.
Dobry uczynek to był czy nie koniecznie..
A cóż poradzić innego jak człowiek chce mieć własne zdrowe i smaczne owoce, a że na piasku mieszka to jak przed wsadzeniem rośliny dobrze stanowiska nie przygotuje, to mu nic rosnąć nie chce. A w tym roku to i tak ledwo na maliny stanowisko przygotuje i może pod trzy wiśnie bo czasu coraz mniej ma człowiek, a i jeszcze pod jeżyny bo od życzliwego forumowicza dostałem taką co ma mi nie przemarzać.Rossynant pisze:Pracowitość Twą podziwiając nieodmiennie zapytam jednakoż...
No nie tak - rosną dokładnie na odwrót, to znaczy rzędy drzewek mają wystawę południową (żeby światła miały jak najwięcej) i rzędy idą od wschodu do zachodu, następnie jest 5m przerwy (międzyrzędzie) i następny rząd drzew. W tych 5-cio metrowych międzyrzędziach będą wsadzone maliny również na wystawę południową, tak więc te rowy pod maliny idą od wschodu do zachodu tak samo jak rzędy drzew. I jak drzewka od słonecznej strony (południe) zarosną tworząc gęstą ścianę, to wydaje mi się że maliny mogą mieć deficyt światła. Dlatego zastanawiam się który typ maliny (powtarzająca czy zwykła) potrzebuje mniej światła by wydać "jadalny" owoc. Rossynant a czy wyczuwasz jakąś różnicę w smaku tych ocienionych malin między powtarzającą i zwykłą maliną, chodzi mi o to czy da się wyczuć że rosnąc w cieniu jeden z typów (powtarzająca lub zwykła) jest zdecydowanie mniej smaczny niż drugi i jego owoc bardziej cierpi na jakości z powodu braku słońca? Czy może jednak zarówno malina powtarzająca jak i zwykła rosnące w cieniu dają owoce o podobnej jakości?Rossynant pisze:czy aby te drzewa rosną w linii północ południe? A rowy na maliny też? Bo jak tak to problemu nie widzę.
Winorośle już miałem (wiele odmian) i wszystko przemarzło, tak tak wiem że są pancerne hybrydy mieszańcowe ale nie mówcie mi że to deserowy owoc. Mam jakąś starą odmianę, marznie co roku cierpi od przymrozków ale jakoś rośnie i owocuje, z tym że te owoce to jedynie na przeróbkę bo do bezpośredniego spożycia się nie nadają. Planuję też miejsce na miniwinnicę ale to w przyszłości jak mi trochę działka zarośnie, co trochę powstrzyma niszczącą siłę zimowych wiatrów. U mnie na gołym polu to buki, klony i kasztanowce mają znaczące ślady przemrożeń po tej i po wcześniejszej zimie, więc jak te mroźne wiatry nawet drzewa leśne niszczą to co dopiero z winoroślą.ArturK pisze:@SHAD. Aż się prosi posadzić w tych rowach winorośle ;)