A jesteś pewna że chcesz i
musisz lać chemią młody trawnik? To na wystawę czy murawa do piłki nożnej? Oczywiście każdy orze jak może, ale trawniki istniały od wieków, bez chemii - ale też bez pośpiechu...
Możesz pryskać kiedy chcesz, efekt i tak będzie taki sobie bo nie o to chodzi. Trawka ucierpi nieznacznie - a chwasty też nie znikną
I dobrze że nie zabiłaś wszystkiego randupem, będzie lepiej trawka rosła, a że i inne rzeczy też... Co należało zrobić natomiast, to po zaoraniu ziemi przeuprawiać, np. nawozy zielone przez miesiąc-dwa, by chwasty zdążyły się wyszaleć. Trawnik lepiej siać na nieorane. Teraz proponowałbym cierpliwość, wszelkie nasiona wydobyte orką muszą wykiełkować, trudno. Że rosną szybciej niż trawa - też normalne, taka definicja słowa 'chwast'.
Będą koszone to zginą, bo większość (jak komosa) to rośliny
roczne: chodzi o to by nie dać im wyrosnąć, zakwitnąć - i tyle. Herbicydem zaś i tak nie zniszczysz tego co jeszcze nie wyrosło.
Duże nie przeżyją koszenia, stopniowo padną (nie w tydzień ani miesiąc, zresztą jeszcze będą nowe kiełkować, cierpliwości); te leżące na ziemi owszem, kłopot, ale tylko dla kogoś kto nie lubi przyrody... Trawnik nie dywan w salonie.
Za rok zobaczysz czy ładnie i jak coś to wtedy bym się zastanawiał.
Gleba potraktowana ciężką chemią zdrowie traci, potem czytuję na forum zdumiewające opisy kłopotów z trawnikami - sam bym nigdy nie wpadł że takie są możliwe
Dodajmy że takie tam jak szczaw czy bylica są odporne na chwastox. Mniszek zwalcza, owszem.
![heya :wit](./images/smiles/witaj.gif)