karthyer pisze:Normalnie się idzie załamać. Pół dnia piszę o tym, pięć minut mnie nie było przy kompie i znów ten sam problem: "czy środek działający dziesięć dni działa przez trzydzieści dni". Jaka może być odpowiedź?
monika pisze:Z dzisiejszej lekcji
środek działający dziesięć dni nie działa przez trzydzieści dni
i grzyb może już się zagnieździć chociaż jeszcze tego nie widzimy na krzaku (zwłaszcza jak jest aktywny komunikat).
Ja natomiast chciałbym wyjaśnić mylne przekonanie(jeśli takie istnieje), że środek działa np. 10 dni i basta! Myślę, że lepszym stwierdzeniem będzie, że po tych już wspomnianych dniach środek ma mniejszą skuteczność. Działanie takiego środka w przypadku niewielkiej presji patogena może trwać np. nawet 30 dni(zwłaszcza może tak być w przypadku środków zawierających składnik kontaktowy i trudno zmywalnych przy okazji). Powtarzam może, ale nie musi - wszystko zależy od warunków pogodowych. Częstotliwość oprysków podawana w ulotce powinna zapewnić skuteczną ochronę roślin przed patogenem.
Osobiście myślę, że w takim przypadku, gdy ostatnie dni nie były zbyt sprzyjające infekcji, a nie widać jej objawów całkiem skuteczny może być oprysk środkiem profilaktycznym o pewnym działaniu interwencyjnym zamiast pryskania środkiem typowo interwencyjnym, czyli już ciężkiego kalibru.
Swoją drogą dziwicie/martwicie/zastanawiacie* się, że coś ma 3 dni karencji na ogórka - a czy zwróciliście uwagę jak szybko rośnie taki ogórek od zapylenia? W ciągu 3-4 dni z zapylonego kwiatka mamy ogórka o masie i powierzchni skórki kilkadziesiąt razy większej niż zawiązek - nie trudno się domyślić, że ta ilość preparatu, która pojawiła się na jednodniowym zawiązku, po tych kilku dniach będzie na całym ogórku czyli będzie go znacznie mniejszy udział w stosunku do masy ogórka(w porównaniu do innych, wolniej rosnących roślin).
* - niepotrzebne skreślić
Niestety akurat na chorobach pomidorów zbyt dobrze się nie znam(właściwie to pierwszy rok świadomie je uprawiam - kilkanaście krzaczków), ale powyższą teorię przeniosłem z innych roślin. Tu mam pytanie do
forumowicz który jest niewątpliwie bieglejszy w tej kwestii: co sądzisz o sensie stosowania środka Ranman przeciw zarazie ziemniaczanej? Wiem, że to środek kontaktowy(z adiuwantem krzemoorganicznym, który zapewnia dobrą przyczepność) - który swoją drogą w zeszłym roku otrzymał akceptację ministerstwa - ale widzę, że tu na forum panuje ogólna niechęć do środków kontaktowych, a akurat mam go pod ręką obok Amistara, przy czym zbliża się czas na drugi oprysk, po pierwszym wykonanym Tanosem(czyli powinien to teraz być środek z innej grupy).
Gdyby ktoś mógł podać namiary na jakiś dobry artykuł traktujący o biologii grzyba powodującego zarazę ziemniaczaną, to byłbym bardzo wdzięczny.
Pozdrawiam, Jakub.
Uwaga: Post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych, oraz wiele substancji uznawanych za niebezpieczne - wskazana ostrożność!