Joleńko, już za późno, niestety. Zrezygnowałam z hoi jakiś czas temu. Moje koty naprawdę potrzebowały miejsca na parapetach, hoje co chwilę lądowały na ziemi, dlatego zostawiłam sobie głównie kaktusy, sukulenty, które mogę trzymać na balkonie, a zimą (jeśli chodzi o kaktusy) - w piwnicy.
Została mi jeszcze jedna roślina, z którą koniecznie muszę się rozstać -
dorodna, regularnie kwitnąca, pomarańczowa kliwia. Malutki kot stale mi ją podgryza, co może mu zaszkodzić. Gdyby ktoś chciał się wymienić na dorosłego kaktusa, też chętnie kwitnącego - to zapraszam do negocjacji.
Obłędnie pokochałam też ostatnio grubosze. Wszystkie. Zwłaszcza marzy mi się hottentot. Gdyby ktoś podarował mi za kliwię dorosłego grubosza, też bym przyjęła z pocałowaniem rączki. Chciałabym się pobawić w formowanie bonsai z crassulek.
Tymczasem zakwitła mi lobivia:
I nowy grudnik:
