Marysiu, poszłam spać zaraz po napisaniu posta, grzeczna ze mnie dziewczynka

. Rano miałam o 5 pobudkę, ale póki co lepiej się czuję niż wczoraj. Zimno się zrobiło w porównaniu z tymi tropikami sprzed tygodnia...brrr
Beatko - no to nie masz, aż tak źle. Ja bym chętnie końmi się zajmowała, bo koniara jestem od dziecka. Marzy mi się, że kiedyś będę mieć swojego, ale to odległe marzenia. Są nawet fundacje od których możesz adoptować bezpłatnie konia, musisz mu tylko godziwe warunki zapewnić- już wąchałam w tym temacie

. Póki co finanse i warunki lokalowe mnie wstrzymują przed taką adopcją.
Szkoda tych koni, co to tak stoją w słońcu na łące, mają szczęście, że jesteś blisko i czuwasz. Widzisz konie można uwiązać, a sarenek nie, zajęcy tym bardziej. Może zrobię choć takie ogrodzenie z desek.
Oczywiście reflektuję na gałęzie z wierzby w przyszłości
A teraz zdjęcia mojego odkrycia, co to za kwiatki? Rosną w ogródku babcinym. Zarośnięte totalnie przez marcinki. A niedaleko mnie całe łany białego tego jest. Może znacie tą roślinkę?
Moje wczorajsze sadzenie dziwaczków, nasturcji i powojnika. Był jeszcze groszek, kobea i inne pnące w tej mieszance, ale nie wyszły. Wreszcie uwolniłam je z doniczek i do ziemi

Rozsadę robiłam sama. Niestety podsuszyłam ją, to co ocalało wczoraj posadziłam.
Może zdąrzą zakwitnąć i się rozsiać?
Na koniec rumian żółty z rumiankiem polnym. Prawda, że śliczny duet?
