Marysiu, chodź na spacerki, sama lubię, ale wiesz jak to teraz jest z czasem, życie tak szybko leci i wszystko w biegu. Choć u mnie na wsi jakoś spokojniej jest niż w wielkim mieście. Studiowałam w Łodzi i zawsze chora wracałam do domu, bo hałas, zgiełk i w ogóle.
W domu hałas też mam, bo lotnisko i nasze F16 skutecznie utruwają życie, ale to tylko przy ładnej pogodzie, jak pada to nie latają.
Misiu, wędrowniczek przez nianię wyćwiczony, bo chodzi z nim na długie spacery, biega po chustawkach, zjeżdżalniach. Bardzo fajną mamy ciocię Kasię, najlepsza niania na świecie
Szyszki mam spod swoich sosenek- nie nadąrzam ich zbierać. Z lasu wolę nie brać, bo leśniczego mamy nawiedzonego i ostatnio jak złapał starszego człowieka z reklamówką szyszek, to kolegium chciał mu zakładać. Teraz robią drogę ekspresową S8 koło nas i nawet gałązek nie można brać, on to wszystko sprzedaje po zmieleniu
Powój u siebie też wyrywam i królikom daję, bardzo go lubią, ale na rowie, czy w lesie mogę popodziwiać
Krysiu, cieszę się, ze spacer się podobał. Dziś będą ciekawostki z tego spaceru, bo niektóre rzeczy szczególnie zwróciły moją uwagę. Roślinek w ogródku mam jak na lekarstwo, więc choć o lesie mogę się rozpisywać
Marysiu 
, niech dobrze rosną i cieszą oko. Trafiłyśmy z pogodą, to powinny się bez szczególnej troski poprzyjmować, mają naturalne podlewanie.
Zapraszam więc na ciekawostki z lasu
W dębowym lesie grzybów nie było, ale choć chuby znalazłam
Taki okaz pięknie na skalniaku by się prezentował
Czas w lesie ma swóją miarkę
Tu musiało upłynąc go bardzo dużo
Brzózka- kózka w pniu sosny zrobiła sobie kwietnik i rośnie w najlepsze
Na koniec zwykły żarnowiec. Co dziwne w lesie- na skraju rośnie super i odradzają się. Implantowałam jesienią do siebie. Praktycznie przeniosłam parę metrów. Te na granicą dzałki nietknięte, te przesadzone do mnie zające ogryzły. Oczywiście moje po zimie znikły, a te dzikie rosną i mają się dobrze.
