W tym roku było trudno dopasować ilość wody do ostro zmieniających się warunków pogodowych. Faktycznie przenawożonych upraw trafiło się niewiele, za to dużo osób przegapiło właściwy moment na zwiększenie podlewania, w efekcie czego pomidory albo się zasoliły, albo zagłodziły z braku możliwości pobrania wystarczającej ilości składników. Jeśli brakuje wody, nie ma znaczenia jakiego rodzaju nawozy były użyte. Przy niedostatecznym podlewaniu, sucha zgnilizna owoców wystąpi zarówno w uprawach na oborniku, przy nawożeniu kombinowanym i wyłącznie mineralnym.
Może na przyszłość trzeba pomidory trzeba potraktować jak siebie samego (względem picia wody, tudzież innych płynów). Jakoś w upał nie umiem sobie wyobrazić picia raz na kilka dni, przy stole zastawionym suchym jadłem. A pomidory pod osłonami tak właśnie miały, dlatego urosły cienkie jak nitki i potraciły kwiaty.
Trzeba na przyszłość pamiętać, że kilkudniowe przesuszenie w czasie upału skutkuje dwutygodniowym zahamowanie wzrostu, pomimo zwiększonego podlewania. ,,Przysuszenie'' pomidorów jest dobre na wiosnę, aby nie rosły zbyt wegetatywnie, później przynosi straty w plonie.
Błędy są przypisane do uprawy pomidorów, każdy je robi, różnica jest tylko w rozmiarze

.
Pozdrawiam, kozula