Środki na zarazę ziemniaka - dyskusja
Środki na zarazę ziemniaka - dyskusja
Mam wrażenie, że producenci ŚOR, w przypadku ZZ się trochę nie spisują. Niestety, nie ma na rynku ŚOR działającego na ZZ wyniszczająco, bo jak się wczytać, w to co znaczy interwencyjność środka - to znaczy to z grubsza tyle, że działa on tylko do pewnego momentu rozwoju grzybni. Jeśli na roślinie pojawiają się przebarwienia ZZ, to znaczy, że grzybnia już dawno się rozwinęła i że rośnie sobie "grzyb właściwy", a oprysk powinien być wykonany wcześniej.
W przypadku innych roślin uprawnych wyniszczające środki na choroby grzybowe istnieją i są skuteczne.
W przypadku innych roślin uprawnych wyniszczające środki na choroby grzybowe istnieją i są skuteczne.
Pozdrawiam
Adam
Adam
-
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 26
- Od: 21 cze 2012, o 18:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
ABan
Nie wiem czy wynalezienie substancji aktywnej jest takie proste? W końcu przeszukać całą organikę, a są tego miliony, nie jest takie proste. Teraz i tak jest lepiej niż kiedyś, bo sa się "projektuje komputerowo", a w dawnych czasach to się szukało trochę po omacku. Może być trochę twojej racji w tym, że producentom nie do końca jest na rękę znalezienie środka który działał by dość skutecznie interwencyjnie. Ale co po zastosowaniu takiego środka? I tak musimy stosować następne opryski zabezpieczające nowe przyrosty, bo same środki układowe na zz nie dały by chyba raby. I czy taka substancja długo mogła by być na rynku? Jak praktyka pokazuje, chyba nie zbyt długo. Każdy stosował by to na potęgę, w zaawansowanej formie zz, i po kilku latach, już by to nie działało. Stosowanie wyniszczające powoduje najszybsze uodpornienie się grzyba. Dlaczego na niektórych ulotkach preparatów piszą "Nie stosować wyniszczająco". Co miałeś na myśli pisząc że w innych uprawach są środki wyniszczającę? Oczywiście że są. Mogę podać przykłady, parch jabłoni, amerykański mączniak agrestu. Nie wiem czy wiesz ale sadownicy używają fungicydów do ochrony jabłek na potęgę tzn od początku marca praktycznie aż do zbioru, co 5 max 7 dni, więc ile razy w sezonie mogą być użyte niektóre środki? Na niektórych preparatach pisze "Nie stosować częściej niż 2 razy w sezonie", tak tylko 2. Tylko że jak jest zarejestrowane 2 czy 3 preparaty w danej uprawie, to chcąc nie chcąc czasami nie na się tego punktu nie złamać. Ale potem się dziwić że po kilku latach stosowania np dość nowego fungicydu Zato w niektórych sadach powstały formy odporne grzyba. Tak to niestety jest, używa się jeżeli coś jest dobre do oporu, a potem wyrzuca gdy przestanie działać.
Nie wiem czy wynalezienie substancji aktywnej jest takie proste? W końcu przeszukać całą organikę, a są tego miliony, nie jest takie proste. Teraz i tak jest lepiej niż kiedyś, bo sa się "projektuje komputerowo", a w dawnych czasach to się szukało trochę po omacku. Może być trochę twojej racji w tym, że producentom nie do końca jest na rękę znalezienie środka który działał by dość skutecznie interwencyjnie. Ale co po zastosowaniu takiego środka? I tak musimy stosować następne opryski zabezpieczające nowe przyrosty, bo same środki układowe na zz nie dały by chyba raby. I czy taka substancja długo mogła by być na rynku? Jak praktyka pokazuje, chyba nie zbyt długo. Każdy stosował by to na potęgę, w zaawansowanej formie zz, i po kilku latach, już by to nie działało. Stosowanie wyniszczające powoduje najszybsze uodpornienie się grzyba. Dlaczego na niektórych ulotkach preparatów piszą "Nie stosować wyniszczająco". Co miałeś na myśli pisząc że w innych uprawach są środki wyniszczającę? Oczywiście że są. Mogę podać przykłady, parch jabłoni, amerykański mączniak agrestu. Nie wiem czy wiesz ale sadownicy używają fungicydów do ochrony jabłek na potęgę tzn od początku marca praktycznie aż do zbioru, co 5 max 7 dni, więc ile razy w sezonie mogą być użyte niektóre środki? Na niektórych preparatach pisze "Nie stosować częściej niż 2 razy w sezonie", tak tylko 2. Tylko że jak jest zarejestrowane 2 czy 3 preparaty w danej uprawie, to chcąc nie chcąc czasami nie na się tego punktu nie złamać. Ale potem się dziwić że po kilku latach stosowania np dość nowego fungicydu Zato w niektórych sadach powstały formy odporne grzyba. Tak to niestety jest, używa się jeżeli coś jest dobre do oporu, a potem wyrzuca gdy przestanie działać.
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
protioko
Choć nie jestem ekspertem, ale świadomość tego, że jeśli opracowanie środka wyniszczającego byłoby łatwe, to prawdopodobnie by on już był na rynku mam. Rozumiem zagrożenia wynikające z nadużywania ŚOR, ale z drugiej strony brak środka wyniszczającego powoduje to, że należałoby co te 7-10 dni robić opryski zapobiegawcze i z tego co się orientuję na przemysłowym uprawach pomidorów gruntowych tak się właśnie robi. Co tydzień zbiór i oprysk (karencja na pomidora to zazwyczaj 7 dni).
Choć nie jestem ekspertem, ale świadomość tego, że jeśli opracowanie środka wyniszczającego byłoby łatwe, to prawdopodobnie by on już był na rynku mam. Rozumiem zagrożenia wynikające z nadużywania ŚOR, ale z drugiej strony brak środka wyniszczającego powoduje to, że należałoby co te 7-10 dni robić opryski zapobiegawcze i z tego co się orientuję na przemysłowym uprawach pomidorów gruntowych tak się właśnie robi. Co tydzień zbiór i oprysk (karencja na pomidora to zazwyczaj 7 dni).
Pozdrawiam
Adam
Adam
-
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 26
- Od: 21 cze 2012, o 18:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
No i tak mniej więcej wygląda, tylko jeszcze pogoda może sporo namieszać. U mnie pada i od niedzieli spadło 32 mm.
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
wątpieABan pisze:protioko
jeśli opracowanie środka wyniszczającego byłoby łatwe, to prawdopodobnie by on już był na rynku
Mam wrażenie, że nie chodzi tu o to, by zajączka złapać, ale by go cały czas gonić.
-
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 26
- Od: 21 cze 2012, o 18:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
Tak w dzisiejszych czasach na to by wyglądało. Bo to jest mniej więcej tak: jedna firma wrzuca na rynek sa z nowej grupy, a za rok, 2 lata inna lepszą z tej samej grupy chemicznej. I tak wyścig zbrojeń trwa, a my na to wszystko płacimy.
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
"Kasa, misiu, kasa"
Dokładnie o to w tym chodzi.
Kiedyś śmiałem się z tego, że na początku PRL-u, amerykanie zrzucili nam stonkę. Uważałem, że to propaganda.
Dziś już z tego się nie śmieję.
Jeśli tak było naprawdę, myślę, że nie chodziło o zagłodzenie tubylców, ale o wciśnięcie im środka do jej zwalczania
Chyba, że takich środków wtedy jeszcze nie było ? Wtedy mogło by chodzić o wciśnięcie nam produktu finalnego.
Dokładnie o to w tym chodzi.
Kiedyś śmiałem się z tego, że na początku PRL-u, amerykanie zrzucili nam stonkę. Uważałem, że to propaganda.
Dziś już z tego się nie śmieję.
Jeśli tak było naprawdę, myślę, że nie chodziło o zagłodzenie tubylców, ale o wciśnięcie im środka do jej zwalczania
Chyba, że takich środków wtedy jeszcze nie było ? Wtedy mogło by chodzić o wciśnięcie nam produktu finalnego.
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
http://www.youtube.com/watch?v=ky6jeUuVNgowinterek pisze:amerykanie zrzucili nam stonkę
Ta dyskusja już przybiera wymiar absurdu.
Stonka występowała w Europie zachodniej już przed wojną.
http://www.progress.plantprotection.pl/ ... 9-2-73.pdfPierwsze żywe chrząszcze na okrętach przypływających do Europy z USA stwierdzono
w 1876 r., natomiast od roku 1877 obserwowano częste występowanie ognisk
szkodnika głównie w Niemczech oraz w portach morskich. Kosztem dużych nakładów
finansowych były one niszczone. Inwazja stonki w Europie rozpoczęła się po roku
1922, kiedy to w okolicach Bordeaux we Francji stwierdzono występowanie szkodnika
na powierzchni około 250 km2. Należy przypuszczać, że szkodnik trafił tam wraz z zaopatrzeniem
dla amerykańskiego wojska biorącego udział w I. wojnie światowej. Do
roku 1938 szkodnik praktyczne opanował teren Francji i rozpoczął inwazję na inne
kraje europejskie, posuwając się kilkoma odrębnymi szlakami
Re: Pomidory - choroby i szkodniki - cz.7
Bogu dzięki, że stonka pomidorów nie jada, przynajmniej ze smakiem. Choć może i stonka zmutuje Odpukać!
Pozdrawiam
Adam
Adam
-
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 26
- Od: 21 cze 2012, o 18:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie
Re: Środki na zarazę ziemniaka - dyskusja
To żebyś się nie zdziwił
http://www.wprost.pl/ar/339393/Japonski ... Fukushima/
Jak przyleci coś do Polski to będzie wiadomo czyja to robota.
http://www.wprost.pl/ar/339393/Japonski ... Fukushima/
Jak przyleci coś do Polski to będzie wiadomo czyja to robota.
Re: Środki na zarazę ziemniaka - dyskusja
Nie mam wielkiego doświadczenia w uprawie pomidorów, bo uprawiam pierwszy raz, ale jakieś pierwsze przemyślenia mam.
Przeczytałam trochę publikacji na temat grzyba, mnóstwo Waszych postów z wielu lat o zz, zobaczyłam po datach kiedy zaczyna występować, jak się przetacza przez Polskę i pierwsza decyzja, że będę swoje pomidory pryskać chemią.
Tyle tylko, że mi zależało na profilaktyce. Bardzo mi pomogły posty forumowicz w tym link do prognozy pogody, no i ten dla mnie najważniejszy:
Jednak najtrudniejsze było dla mnie wstrzelenie się w odpowiedni termin i pogodę ? i to jest niestety sprawa bardzo indywidualna. Możecie się śmiać, ale jak ukazał się pierwszy komunikat PRIORiN o zz w kraju to ja sobie zaznaczyłam w kalendarzu kiedy do mnie dotrze. W dość ciekawej publikacji znalazłam info żeby profilaktyczny oprysk na zz był skuteczny, to powinien być wykonany przynajmniej 2 tyg. wcześniej zanim grzyb się pojawi. Mnie to przekonało i tak zrobiłam.
6.06 zrobiłam pierwszy oprysk Mildexem.
No i zonk, końcówka czerwca u mnie wg tej prognozy pogody miała być i była horrorystyczna ? ciągłe deszcze i temp 12/13C i znowu trudna decyzja, ale zrobiłam 20.06 kolejny oprysk tym razem Tanosem. Nie obrywałam w tym czasie żadnych wilków itp, żeby nie ranić krzaków.
W lipcu tylko oglądałam krzaki ? zero śladu jakichkolwiek chorób
Zdecydowałam się na 3 oprysk dopiero 30.07 Mildexem, tak mi najlepiej pasowało, bo zbiory u mnie dopiero teraz się powoli zaczynają, czyli w połowie sierpnia.
Bardzo mile jestem zaskoczona Tanosem, przeczytałam Twój post protioko jaki opad deszczu wytrzymają środki chemiczne, myślę, że Tanos na pewno więcej niż 40mm.
Pryskać już nie planuję, ale sama jestem ciekawa na ile te środki stosowane profilaktycznie powstrzymają chorobę.
Sorki za długi post, ale to takie moje pierwsze przemyślenia i doświadczenia na temat ŚOR też
Przeczytałam trochę publikacji na temat grzyba, mnóstwo Waszych postów z wielu lat o zz, zobaczyłam po datach kiedy zaczyna występować, jak się przetacza przez Polskę i pierwsza decyzja, że będę swoje pomidory pryskać chemią.
Tyle tylko, że mi zależało na profilaktyce. Bardzo mi pomogły posty forumowicz w tym link do prognozy pogody, no i ten dla mnie najważniejszy:
Po ukazaniu się komunikatu PRIORiN lub zauważeniu objawów na wczesnych ziemniakach trzeba bacznie kontrolować radarową mapę opadów:
http://www.meteox.com/forecastloop.aspx?type=1
Pierwszy oprysk przed spodziewanym opadem deszczu należy wykonać z takim wyprzedzeniem, by preparat zdążył na liściach wyschnąć. Niezależnie od tego, czy na roślinie są zmiany czy nie.
Jednak najtrudniejsze było dla mnie wstrzelenie się w odpowiedni termin i pogodę ? i to jest niestety sprawa bardzo indywidualna. Możecie się śmiać, ale jak ukazał się pierwszy komunikat PRIORiN o zz w kraju to ja sobie zaznaczyłam w kalendarzu kiedy do mnie dotrze. W dość ciekawej publikacji znalazłam info żeby profilaktyczny oprysk na zz był skuteczny, to powinien być wykonany przynajmniej 2 tyg. wcześniej zanim grzyb się pojawi. Mnie to przekonało i tak zrobiłam.
6.06 zrobiłam pierwszy oprysk Mildexem.
No i zonk, końcówka czerwca u mnie wg tej prognozy pogody miała być i była horrorystyczna ? ciągłe deszcze i temp 12/13C i znowu trudna decyzja, ale zrobiłam 20.06 kolejny oprysk tym razem Tanosem. Nie obrywałam w tym czasie żadnych wilków itp, żeby nie ranić krzaków.
W lipcu tylko oglądałam krzaki ? zero śladu jakichkolwiek chorób
Zdecydowałam się na 3 oprysk dopiero 30.07 Mildexem, tak mi najlepiej pasowało, bo zbiory u mnie dopiero teraz się powoli zaczynają, czyli w połowie sierpnia.
Bardzo mile jestem zaskoczona Tanosem, przeczytałam Twój post protioko jaki opad deszczu wytrzymają środki chemiczne, myślę, że Tanos na pewno więcej niż 40mm.
Pryskać już nie planuję, ale sama jestem ciekawa na ile te środki stosowane profilaktycznie powstrzymają chorobę.
Sorki za długi post, ale to takie moje pierwsze przemyślenia i doświadczenia na temat ŚOR też
Re: Środki na zarazę ziemniaka - dyskusja
monika
Sory, ale nie wydaje mi się to wiarygodne. Po tych dwóch tygodniach środek ochrony roślin przestaje już mieć maksymalną skuteczność i prawdopodobieństwo zarażenia wzrasta.W dość ciekawej publikacji znalazłam info żeby profilaktyczny oprysk na zz był skuteczny, to powinien być wykonany przynajmniej 2 tyg. wcześniej zanim grzyb się pojawi.
Pozdrawiam
Adam
Adam
Re: Środki na zarazę ziemniaka - dyskusja
To była naukowa publikacja, anglojęzyczna, o pomidorowym DNA i takich tam bio..i chemii systemicznej
Dodam, że mam pomidory w gruncie ponad 20 krzaków, wokół mnie zz robi miejscami u okolicznych rolników spustoszenie ogromne. Nie wiem, wg Twojej opinii zz powinna zaraz dorwać się do moich krzaków. Nie jestem hipokrytką i jeśli tak się stanie przyznam ci rację
Dodam, że mam pomidory w gruncie ponad 20 krzaków, wokół mnie zz robi miejscami u okolicznych rolników spustoszenie ogromne. Nie wiem, wg Twojej opinii zz powinna zaraz dorwać się do moich krzaków. Nie jestem hipokrytką i jeśli tak się stanie przyznam ci rację