Może jeszcze zdążę się przydać.
Co z tego wybrać to zależy, zwłaszcza od miejsca jakie się ma. Taki np. Ananas Berżenicki dużo miejsca zajmie i długo czekać na plony, które i tak będą małe... Odmiana przydatna na daleką północ, tu bym sadził Grafsztynka czy Kalwile, jak z letnich, no i oczywiście Inflancką jako najwcześniejszą. Wbrew Pomologowi nie kupiłbym Boikena - a to dlatego że mam to znam... Niesmaczny a choruje. Też przydatny gdzieś na północy, gdzie mniej pada. Długo się przechowuje, prawdą jest, w czerwcu wciąż dobry idzie na kompost
Polecam - co lubię:
Reneta Kanadyjska to jedna z lepszych "Szarych Renet", na choroby odporna, dobrze się przechowuje, owocuje corocznie; dla mnie jest smaczniejsza niż np. Boskoop który dziś obowiązuje - a kwaśny i tyle. Nigdzie jej nie spotkałem, więc jak jest to warto wziąć. Boskoopa wszędzie kupi.
Grafsztynek Inflancki zawsze polecam bo to odporne na wszystko i płodne. Letni.
Królową Renet - czyli "Złotą Renetę" (uparli się wszyscy ostatnio przezywać) też polecę, o ile masz ciepłe stanowisko, słońce. Płodna i nie choruje. Obmarza zimą, ale zawsze uprawiali i jakoś było. Czołowa odmiana jeśli o smak chodzi, byle miała dość ciepełka by dojść. Doskonała na przetwory też. Do stycznia przechowa, jak się postarać.
Malinową Oberlandzką też polecę, bo i smak w swoim stylu i odporna, choć też na cieplejsze stanowisko najlepiej, plon średni za to od suszy nie cierpi. Corocznie owocuje, swój smak, zebrana nie za późno da się dotrzymać na upartego do lutego.
Te odmiany mają sens na antonówkach jako duże drzewa, bo na pewno owoce się zjedzą.
Inne - jak komu pasuje:
Kalwile - są smaczne, ale wrażliwsze na mrozy.
Glogierówka jest płodną odmianą, jednakże owocuje przemiennie, owoc niewielki. Wytrzymałość na mróz średnia; na choroby niezbyt odporna. Niemniej potrafiły rosnąć bez ochrony. Dobre w smaku, odmiana jesienna ale da się też przechować. Można, nie żebym doradzał. Sam zamierzam, ale to tak na przerób...
Truskawkowe Nietschnera jest z kolei mrozoodporne i da się przechować chwilę, tak do świąt. Nie mam i nie ocenię, podobno średnio płodne ale to zawsze zależy od warunków, w każdym razie przemienne.
Koksa warta posadzenia dla smaku, drzewo nieduże; jednak plon niewielki, na mróz wrażliwa.
Kosztelę warto mieć, na antonówce też, pancerne drzewo, plon obfity - ale trzeba będzie nań długo zaczekać a drzewo ogromne więc lepiej byłoby mieć półkarłową. Przechowa się. Smak nie każdemu pasuje a na przetwory niespecjalnie się nada - mało kwasów a miąższ ciemnieje. Dla tych którzy lubią.
Niezrównane Peasgooda jest - niezrównane

Wielki owoc, bardzo dobry, ale nieduży plon a silnie rosnące drzewo. Też jeśli masz miejsce, ciekawostka; lepiej jednak mieć skarlony.
Krótkonóżka Królewska też ciekawostka, ale warta posadzenia gdyż jest prawie odporna na mróz i choroby, później kwitnie i unika przymrozków; kłopotu nie sprawia. W zaciszne miejsce bo owoc łatwo jest strącany; ewentualnie na półkarłowej podkładce lepiej. Smaczne, w stylu renetowym, winno-korzenne, dobrze się przechowuje.
Złoty Ryszard. Dokładniej nie powiem bo nie mam, ale mam zamiar - odmiana mrozoodporna i na gorsze warunki siedliska, na parch natomiast choruje. Za to płodny i owoc daje się długo przechować, do wiosny podobno.
Z grusz ciekawsza tu
Józefinka - odmiana zimowa, leży do wiosny, a smaczna i w miarę odporna. I nigdzie dostać nie można. Z tym że
tylko na ciepłą a słoneczną wystawę, bo dojrzewa w październiku. Na podkarpaciu da radę, bardziej na północ nie ten smak. To warto sadzić tylko jak ktoś ma gdzie przechowywać tradycyjną metodą; dzisiejsze odmiany są przeznaczone do trzymania w chłodni, w piwniczce przejrzewaja szybko.
Jules Guyot smakiem nie dorównuje np. Bonkrecie, ale deserowy - a jest wytrzymalszy na mrozy, to byłby powód by się zainteresować.
