2. Róże. (2008.05 - .... 07.2016)
- judyta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4060
- Od: 10 lut 2008, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Dzięki Krysiu..bo już po wcześniejszym poście Hanki na temat dziczków jakoś się przeraziłam..i pomyślałam, że skoro szaleją na moich różach wszystkie plagi egipskie, to dlaczego jeszcze nie to..chyba zaczynam wpadać w obsesję normalnie jakby ktoś otworzył w tym roku Puszkę Pandory
serdecznie pozdrawiam, judyta.
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Hihiihihii, Jazz ruszyła na całego !
Pewnie jej czegoś dobrego zadałaś, co?
Przyznaj się Judytko
Dziczki podkładki są zwykle zielone , drobnolistne i półmatowe ( multiflory, caniny, etc.).
Czerwony barwnik chroni przed słońcem i jak to u maluchów, z czasem wypeirany jest przez zielony chlorofil. To normalny, zdrowy objaw róży, która poczuła , że żyje .
Załóż wreszcie proszęęęęęęę, swój watek ogródkowy Judytko!
Matyldo, włos mi się jeży tu i ódzie, jak czytam Twoje doniesienia.
Widziałam kiedyś bruzdownice, ale to były pojedyncze dwa, trzy pędy. I tyle.
Jeśli pryskasz wywarem z pokrzywy 1 ;10, to pamiętaj, że to musi być młody macerat, maxymalnie dwudniowy. Potem kwas mrówkowy ( to co pali) rozkłada się i zostaje dużo azotu z gnijących łodyg.
Tu, o innych sztuczkach, skutecznie zniechęcających mszyce do wysysania roślin:
http://nastrojowyogrod.blogspot.com/200 ... zania.html
Pewnie jej czegoś dobrego zadałaś, co?
Przyznaj się Judytko
Dziczki podkładki są zwykle zielone , drobnolistne i półmatowe ( multiflory, caniny, etc.).
Czerwony barwnik chroni przed słońcem i jak to u maluchów, z czasem wypeirany jest przez zielony chlorofil. To normalny, zdrowy objaw róży, która poczuła , że żyje .
Załóż wreszcie proszęęęęęęę, swój watek ogródkowy Judytko!
Matyldo, włos mi się jeży tu i ódzie, jak czytam Twoje doniesienia.
Widziałam kiedyś bruzdownice, ale to były pojedyncze dwa, trzy pędy. I tyle.
Jeśli pryskasz wywarem z pokrzywy 1 ;10, to pamiętaj, że to musi być młody macerat, maxymalnie dwudniowy. Potem kwas mrówkowy ( to co pali) rozkłada się i zostaje dużo azotu z gnijących łodyg.
Tu, o innych sztuczkach, skutecznie zniechęcających mszyce do wysysania roślin:
http://nastrojowyogrod.blogspot.com/200 ... zania.html
- judyta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4060
- Od: 10 lut 2008, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Hanka-tylko kompost,nawóz kurzęcy i gnojówka z najlepiej udających mi się ostatnio pokrzyw
Gdybym założyła swój wątek ogrodowy to w każdym poście obowiązującym dla mnie znakiem byłaby emota gdyż nie jestem w stanie poradzić sobie na tych hektarach z zielskiem lepiej chyba nie stawać w szeregi z tak wypieszczonymi ogrodami i zaradnymi Ogrodnikami...eh
Cieszę się, że pokazany krzaczor Jazzowy nie skompromitował mnie i oprócz mszyc nic mu nie dolega-baa nawet bruzdownicom sie opiera-jak na razie
Gdybym założyła swój wątek ogrodowy to w każdym poście obowiązującym dla mnie znakiem byłaby emota gdyż nie jestem w stanie poradzić sobie na tych hektarach z zielskiem lepiej chyba nie stawać w szeregi z tak wypieszczonymi ogrodami i zaradnymi Ogrodnikami...eh
Cieszę się, że pokazany krzaczor Jazzowy nie skompromitował mnie i oprócz mszyc nic mu nie dolega-baa nawet bruzdownicom sie opiera-jak na razie
serdecznie pozdrawiam, judyta.
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
Haniu, wywar z pokrzyw był 1-dniowy, bo na stronie http://dom.gazeta.pl/ogrody/1,72078,4148791.html jest napisane, że taki wywar może być najwyżej 1-dniowy. Mam nadzieję, że ten włos nie jeży Ci się z powodów moich nieporadnych ogrodniczych działań .
Judyta - masz zapewne rację z tą "puszką Pandory". Wprawdzie jestem świeżo upieczoną "różaną ogrodniczką" (od wiosny) i przedtem na oczy ani mszyc, ani bruzdownic, ani innego paskudztwa nie widziałam (baaa, nawet o niektorych istnieniu nie byłam świadoma), ale myślę, że słaba zima i wiosna bez przymrozków zrobiły swoje. W zeszłym roku i zima była mroźniejsza i w maju były duże przymrozki, które dużo robactwa wymroziły. W tym roku pierwszy raz odkąd tu mieszkamy zakwitło jakieś okropne drzewo , które ma takie "żółte włochate gąsienice", które zrzuca na moją działkę i których mój pies setki (dosłownie) przynosi do domu . Oszaleć można!!! A przedtem nie miałam pojęcia, że coś takiego tu rośnie .
A napiszę, że moje niektóre róże też mają takie czerwone pędy z czerwonymi liśćmi. Pięknie to wygląda. Cieszę się też , że przesadzanie przez 3 lata jest dozwolone, bo ja w przyszłym roku też zapewne będę przesadzać .
Krysiu, myślę potraktować niestety róże chemią, bo sama widzę, że inaczej nie da rady. Myślę, że to wina tego, że wiele moich róż była słaba i miała zbyt wybujałe pędy - wszystko przez ten stryszek, na którym miesiąc siedziały - a takie osobniki są dużo częsciej atakowane przez szkodniki. No nic, myślę, że w przyszłym roku będzie lepiej, ale i tak nie mogę narzekać, bo wiele jest naprawdę pięknych, zdrowych i mocnych .
Judyta - masz zapewne rację z tą "puszką Pandory". Wprawdzie jestem świeżo upieczoną "różaną ogrodniczką" (od wiosny) i przedtem na oczy ani mszyc, ani bruzdownic, ani innego paskudztwa nie widziałam (baaa, nawet o niektorych istnieniu nie byłam świadoma), ale myślę, że słaba zima i wiosna bez przymrozków zrobiły swoje. W zeszłym roku i zima była mroźniejsza i w maju były duże przymrozki, które dużo robactwa wymroziły. W tym roku pierwszy raz odkąd tu mieszkamy zakwitło jakieś okropne drzewo , które ma takie "żółte włochate gąsienice", które zrzuca na moją działkę i których mój pies setki (dosłownie) przynosi do domu . Oszaleć można!!! A przedtem nie miałam pojęcia, że coś takiego tu rośnie .
A napiszę, że moje niektóre róże też mają takie czerwone pędy z czerwonymi liśćmi. Pięknie to wygląda. Cieszę się też , że przesadzanie przez 3 lata jest dozwolone, bo ja w przyszłym roku też zapewne będę przesadzać .
Krysiu, myślę potraktować niestety róże chemią, bo sama widzę, że inaczej nie da rady. Myślę, że to wina tego, że wiele moich róż była słaba i miała zbyt wybujałe pędy - wszystko przez ten stryszek, na którym miesiąc siedziały - a takie osobniki są dużo częsciej atakowane przez szkodniki. No nic, myślę, że w przyszłym roku będzie lepiej, ale i tak nie mogę narzekać, bo wiele jest naprawdę pięknych, zdrowych i mocnych .
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22038
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Ubawiłaś mnie setnie Matyldo Droga!Matylda pisze: W tym roku pierwszy raz odkąd tu mieszkamy zakwitło jakieś okropne drzewo , które ma takie "żółte włochate gąsienice", które zrzuca na moją działkę i których mój pies setki (dosłownie) przynosi do domu . Oszaleć można!!! A przedtem nie miałam pojęcia, że coś takiego tu rośnie .
Proszę wstaw zdjęcie tego okropnego drzewa ,które ma "żółte włochate gąsienice"
Jestem bardzo ciekawa co to za drzewo tak Ci umila zycie...
W sprawie róż... no cóż,czasy sa okropne ,również z powodu braku typowych zim,choroby i szkodniki mnożą sie w zastraszającym tempie,
na stosowanie metod wyłącznie ekologicznych w walce z nimi jest moim zdaniem już za późno.
Takie inicjatywy należało podnosić 30 lat temu kiedy to w całym naszym życiu preferowano chemie i inne ulepszacze zamiast metod naturalnych.
Dzis chcąc mieć przyjemność z tego co uprawiamy musimy w pewnym momencie również sięgnąć po nią.
Plagi robactwa i chorób jednocześnie,nie pozbędziemy sie z naszych ogrodów wyciągiem z czosnku,pokrzyw i kto wie jeszcze czego.
Jednak to sprawa indywidualna,ja wybieram zdrowe ,kwitnące krzewy róż- po to je przecież sprowadziłam do siebie.
Jeśli trzeba będzie będę używać przeznaczonej do tego chemii.
Nie zrażaj sie jednak tak łatwo Matyldo ...lada moment nadejdzie słońce,ciepło i sucho czyli to co lubią róże i będzie pięknie.
Zobaczysz sama .
Powodzenia
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
I dlatego, że chemia jest łatwa i szybka, mamy tak słabe rośliny.
Jestem z pokolenia , w którym antybiotyk był dobry na wszystko, choroba za chorobą, antybiotyki po kolei zmieniane, flora bakteryjna rozwalona, a odpornośc organizmu taka, że po wietrzyku - angina murowana.
Dokładnie tak samo mamy z roślinami.
"Holenderki" w których zamiast soku płynie chemia, od razu wywalają się w ogrodzie - łapią wszelkie możliwe grzyby, przemarzają i ulegają poparzeniom.
Chemia nie znika, spływa do ziemi i tam niszczy mikroorganizmy.
Zadany punktowo choćby siarczan amonu- spali żywcem dżdżownicę ( zróbcie doświadczenie!), preparaty grzybogbójcze - zabiją także pożywteczne grzyby biorące udział w procesie rozkładu materii, wiec pośrednio w robieniu przyswajalnego pokarmu ze ściólki.
W efekcie- stoi sobie Rh, czy róża w kompości/ oborniku/ korze ale nie może wykorzystać pokarmu ze ściólki, bo tam nie ma już albo jest przerwane życie organiczne.
Więc znów chemia nawozowa, a za moment- rozdęte azotem tkanki i grzyby.
I znów ochrona chemiczna. I znów robale.
I gdzie tu miejsce na odporność ?
“Zachowanie insektów ma na celu usunięcie ze środowiska rośliny słabe, źle odżywione i zdeformowane” mówi znany autorytet Dr. Arden Anderson w bardzo przystępny sposób objaśniający związki pomiędzy dobrą ziemią, dobrym zdrowiem i dobrym życiem.
Mechanizm jest następujący: zaburzenia turgoru czyli ciśnienia wody w komórkach rośliny powodują wysięki na zewnątrz liści i łodyg. W tym wysiąkającym płynie znajdują się cukry proste, azot i proste aminokwasy. Ponieważ substancje te sąobecne na roślinie, mszyce pojawiają się na bezpłatną wyżerkę, o którą nawet nie muszą się starać.
(Informacje pochodzą z www.mosesorganic.org)
za http://nastrojowyogrod.blogspot.com/200 ... zania.html
Gnojówkami ze skrzypu całkiem dobrze poradziłam sobie w zeszłym roku z chorą na plamistość Rumbą. W tym roku- znowu porażona.
Tylko ona.
Czy będę męczyła się ze skrzypem - nie wiem.
Może pójde na łatwiznę i prysnę ją Amistarem, ale...
wiedząc , że to pierwszy krok do Krainy Wiecznego Kwitnienia.
Mszyce rozgniatam lub ( póki są nielotami) pryskam wodą.
Nimółka krzywdy krzewom nie czyni, a nie muszę mieć idealnie prostych liści.
Na bukszpanie miodówkę - trzepię skutecznie
Wobec braku oprysków przeżyją i larwy biedronek i innych pożytecznych owadów, które zwykle giną przy opryskach.
( czy wiecie, że od powojnia, populacja trzmieli w Polsce zmalała o 90% !
Zginęły wraz z osłoną herbicydowo-pestycydową)
I .... pokrzywy 4 mi rosną ! :P
Jestem z pokolenia , w którym antybiotyk był dobry na wszystko, choroba za chorobą, antybiotyki po kolei zmieniane, flora bakteryjna rozwalona, a odpornośc organizmu taka, że po wietrzyku - angina murowana.
Dokładnie tak samo mamy z roślinami.
"Holenderki" w których zamiast soku płynie chemia, od razu wywalają się w ogrodzie - łapią wszelkie możliwe grzyby, przemarzają i ulegają poparzeniom.
Chemia nie znika, spływa do ziemi i tam niszczy mikroorganizmy.
Zadany punktowo choćby siarczan amonu- spali żywcem dżdżownicę ( zróbcie doświadczenie!), preparaty grzybogbójcze - zabiją także pożywteczne grzyby biorące udział w procesie rozkładu materii, wiec pośrednio w robieniu przyswajalnego pokarmu ze ściólki.
W efekcie- stoi sobie Rh, czy róża w kompości/ oborniku/ korze ale nie może wykorzystać pokarmu ze ściólki, bo tam nie ma już albo jest przerwane życie organiczne.
Więc znów chemia nawozowa, a za moment- rozdęte azotem tkanki i grzyby.
I znów ochrona chemiczna. I znów robale.
I gdzie tu miejsce na odporność ?
“Zachowanie insektów ma na celu usunięcie ze środowiska rośliny słabe, źle odżywione i zdeformowane” mówi znany autorytet Dr. Arden Anderson w bardzo przystępny sposób objaśniający związki pomiędzy dobrą ziemią, dobrym zdrowiem i dobrym życiem.
Mechanizm jest następujący: zaburzenia turgoru czyli ciśnienia wody w komórkach rośliny powodują wysięki na zewnątrz liści i łodyg. W tym wysiąkającym płynie znajdują się cukry proste, azot i proste aminokwasy. Ponieważ substancje te sąobecne na roślinie, mszyce pojawiają się na bezpłatną wyżerkę, o którą nawet nie muszą się starać.
(Informacje pochodzą z www.mosesorganic.org)
za http://nastrojowyogrod.blogspot.com/200 ... zania.html
Gnojówkami ze skrzypu całkiem dobrze poradziłam sobie w zeszłym roku z chorą na plamistość Rumbą. W tym roku- znowu porażona.
Tylko ona.
Czy będę męczyła się ze skrzypem - nie wiem.
Może pójde na łatwiznę i prysnę ją Amistarem, ale...
wiedząc , że to pierwszy krok do Krainy Wiecznego Kwitnienia.
Mszyce rozgniatam lub ( póki są nielotami) pryskam wodą.
Nimółka krzywdy krzewom nie czyni, a nie muszę mieć idealnie prostych liści.
Na bukszpanie miodówkę - trzepię skutecznie
Wobec braku oprysków przeżyją i larwy biedronek i innych pożytecznych owadów, które zwykle giną przy opryskach.
( czy wiecie, że od powojnia, populacja trzmieli w Polsce zmalała o 90% !
Zginęły wraz z osłoną herbicydowo-pestycydową)
I .... pokrzywy 4 mi rosną ! :P
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22038
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Haniu rozumiem Twoje rozgoryczenie,Twój punkt widzenia i Twoje metody uprawy Twoich roślin.
Ja mam własne i ... sama świata ani nie zgubię ani nie zbawię.
Na szczęście moje krzewy nie są uzależnione od chemii,
bardzo rzadko ją stosuję .... i jeśli już to wyłącznie do róż i nie na mszyce .
Oby tylko tak mi sie dalej udawało jak do tej pory.
Ja mam własne i ... sama świata ani nie zgubię ani nie zbawię.
Na szczęście moje krzewy nie są uzależnione od chemii,
bardzo rzadko ją stosuję .... i jeśli już to wyłącznie do róż i nie na mszyce .
Oby tylko tak mi sie dalej udawało jak do tej pory.
- judyta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4060
- Od: 10 lut 2008, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Hanka-masz absolutną i moim zdaniem nie podlegającą dyskusjom rację, ale...
wszystko to jest pięknie łatwo i przyjemnie przy niewielkich ogrodach-koneweczka, gnojóweczka, opryskiwacz i hejeczka
a z puszki Pandory u mnie wypełzło w jednym czasie:
mszyce na różach 48 krzaków, na modrzewiach, na brzozach, śliwach
inne mszyce na kalinach, bobie
skoczek różany
bruzdownice
pchełka na rzodkiewce+ jakieś nicienie
rdza malwy
monilioza wiśni i migdałka
kędzierzawość liści brzoskwini
przędziorek na dębie
lichy na kapuście
kwieciak jabłonkowiec
szara pleśń na piwoniach
spodziewam się jeszcze mszyc na wiciokrzewach
mączniaka i innej zarazy na ogórkach
"zgnilizny"-zarazy ziemniaczanej pomidorów
szarej pleśni truskawek
o dziwo kwieciak truskawki był łaskawy i tylko kilka kwiatów było zaatakowanych-więc można pominąć
i na aronię ciągle nie ma pasożyta
a wszystko to na 22 arach
Ale póki co- ciągle odkładam opryski chemią-choć w którymś momencie będą konieczne-a może nie będą
Trudno sobie dać radę przy wielokrotnych opryskach z taką różnorodnością zarazy..mam wrażenie, że tylko latam i psikam te małpy czymś , co ich nie wybija raz na ludowo, tylko tak sobie...i ciągle są-więc kiedy kończę-muszę praktycznie zaczynać od nowa.
wszystko to jest pięknie łatwo i przyjemnie przy niewielkich ogrodach-koneweczka, gnojóweczka, opryskiwacz i hejeczka
a z puszki Pandory u mnie wypełzło w jednym czasie:
mszyce na różach 48 krzaków, na modrzewiach, na brzozach, śliwach
inne mszyce na kalinach, bobie
skoczek różany
bruzdownice
pchełka na rzodkiewce+ jakieś nicienie
rdza malwy
monilioza wiśni i migdałka
kędzierzawość liści brzoskwini
przędziorek na dębie
lichy na kapuście
kwieciak jabłonkowiec
szara pleśń na piwoniach
spodziewam się jeszcze mszyc na wiciokrzewach
mączniaka i innej zarazy na ogórkach
"zgnilizny"-zarazy ziemniaczanej pomidorów
szarej pleśni truskawek
o dziwo kwieciak truskawki był łaskawy i tylko kilka kwiatów było zaatakowanych-więc można pominąć
i na aronię ciągle nie ma pasożyta
a wszystko to na 22 arach
Ale póki co- ciągle odkładam opryski chemią-choć w którymś momencie będą konieczne-a może nie będą
Trudno sobie dać radę przy wielokrotnych opryskach z taką różnorodnością zarazy..mam wrażenie, że tylko latam i psikam te małpy czymś , co ich nie wybija raz na ludowo, tylko tak sobie...i ciągle są-więc kiedy kończę-muszę praktycznie zaczynać od nowa.
serdecznie pozdrawiam, judyta.
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
- dtlissa
- 200p
- Posty: 383
- Od: 29 mar 2007, o 22:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wroclaw
Jydyto....
a dlaczego przeszkadzaja Ci mszyce na tych wszystkich drzewach, np. brzozie??
W naturze tez atakuja je mszyce a one sobie radza.
Ech... mi co roku mszyce podjadaja kaline i inne rosliny ozdobne - ale nie pryskam tego szkoda mojego zdrowia zostawiam to.
Usuwam mszyce tylko z roz i bardzo mlodych roslinek, ktore by sobie nie poradzily z plaga mszyc.
p.s. pryskajac mszyce chemia... pozbywamy sie ich tez na krotki czas...bo te paskudy wracaja wiec ja wybieram pryskanie ciepla woda 8) efekt taki sam, nie truje siebie i nie marnuje pieniedzy - a za zaoszczedzone w ten sposob pieniadze kupuje sobie roslinki
a dlaczego przeszkadzaja Ci mszyce na tych wszystkich drzewach, np. brzozie??
W naturze tez atakuja je mszyce a one sobie radza.
Ech... mi co roku mszyce podjadaja kaline i inne rosliny ozdobne - ale nie pryskam tego szkoda mojego zdrowia zostawiam to.
Usuwam mszyce tylko z roz i bardzo mlodych roslinek, ktore by sobie nie poradzily z plaga mszyc.
p.s. pryskajac mszyce chemia... pozbywamy sie ich tez na krotki czas...bo te paskudy wracaja wiec ja wybieram pryskanie ciepla woda 8) efekt taki sam, nie truje siebie i nie marnuje pieniedzy - a za zaoszczedzone w ten sposob pieniadze kupuje sobie roslinki
Witam w ogrodzie... (NL1)
- judyta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4060
- Od: 10 lut 2008, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Powiem szczerze, że trochę mi przeszkadza nawet na brzozie-mam taką odmianę brzozy o bardzo delikatnych listkach-dalecarlica, a mszyce strasznie uszkadzają jej liście co prowadzi do zamierania pączków liściowych-stąd małe przyrosty.Na kalinie strasznie deformują liście.Na róże wracają z uporem maniaka.A Wy jak sobie radzicie z mszycami na różach?Ja ciągle jeszcze stosuję roztwór octowy
serdecznie pozdrawiam, judyta.
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
U judyty na prowincji ; jud-linki
nadwyżki ogrodowe i parapetowe;
- dtlissa
- 200p
- Posty: 383
- Od: 29 mar 2007, o 22:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wroclaw
Judytko...
ja tez w occie siedze... bo czy to chemia czy ocet i tak mszyce wracaja!!!!
ja tez w occie siedze... bo czy to chemia czy ocet i tak mszyce wracaja!!!!
Witam w ogrodzie... (NL1)