I dlatego, że chemia jest łatwa i szybka, mamy tak słabe rośliny.
Jestem z pokolenia , w którym antybiotyk był dobry na wszystko, choroba za chorobą, antybiotyki po kolei zmieniane, flora bakteryjna rozwalona, a odpornośc organizmu taka, że po wietrzyku - angina murowana.
Dokładnie tak samo mamy z roślinami.
"Holenderki" w których zamiast soku płynie chemia, od razu wywalają się w ogrodzie - łapią wszelkie możliwe grzyby, przemarzają i ulegają poparzeniom.
Chemia nie znika, spływa do ziemi i tam niszczy mikroorganizmy.
Zadany punktowo choćby siarczan amonu- spali żywcem dżdżownicę ( zróbcie doświadczenie!), preparaty grzybogbójcze - zabiją także pożywteczne grzyby biorące udział w procesie rozkładu materii, wiec pośrednio w robieniu przyswajalnego pokarmu ze ściólki.
W efekcie- stoi sobie Rh, czy róża w kompości/ oborniku/ korze ale nie może wykorzystać pokarmu ze ściólki, bo tam nie ma już albo jest przerwane życie organiczne.
Więc znów chemia nawozowa, a za moment- rozdęte azotem tkanki i grzyby.
I znów ochrona chemiczna. I znów robale.
I gdzie tu miejsce na odporność ?
“Zachowanie insektów ma na celu usunięcie ze środowiska rośliny słabe, źle odżywione i zdeformowane” mówi znany autorytet Dr. Arden Anderson w bardzo przystępny sposób objaśniający związki pomiędzy dobrą ziemią, dobrym zdrowiem i dobrym życiem.
Mechanizm jest następujący: zaburzenia turgoru czyli ciśnienia wody w komórkach rośliny powodują wysięki na zewnątrz liści i łodyg. W tym wysiąkającym płynie znajdują się cukry proste, azot i proste aminokwasy. Ponieważ substancje te sąobecne na roślinie, mszyce pojawiają się na bezpłatną wyżerkę, o którą nawet nie muszą się starać.
(Informacje pochodzą z
www.mosesorganic.org)
za
http://nastrojowyogrod.blogspot.com/200 ... zania.html
Gnojówkami ze skrzypu całkiem dobrze poradziłam sobie w zeszłym roku z chorą na plamistość Rumbą. W tym roku- znowu porażona.
Tylko ona.
Czy będę męczyła się ze skrzypem - nie wiem.
Może pójde na łatwiznę i prysnę ją Amistarem, ale...
wiedząc , że to pierwszy krok do Krainy Wiecznego Kwitnienia.
Mszyce rozgniatam lub ( póki są nielotami) pryskam wodą.
Nimółka krzywdy krzewom nie czyni, a nie muszę mieć idealnie prostych liści.
Na bukszpanie miodówkę - trzepię skutecznie
![Smile :-)](./images/smiles/icon_smile.gif)
Wobec braku oprysków przeżyją i larwy biedronek i innych pożytecznych owadów, które zwykle giną przy opryskach.
( czy wiecie, że od powojnia, populacja trzmieli w Polsce zmalała o 90% !
Zginęły wraz z osłoną herbicydowo-pestycydową)
I .... pokrzywy 4 mi rosną ! :P