A ja już wiem jak się suszy tykwy.
Wcale nie trzeba czekać z otwarciem. Jeśli tylko tykwa jest w miarę dojrzała, tzn. jej... ekhmmm, egzokarp (hłe, hłe, hłe) jest zdrewniały, spokojnie można otwierać i po wyjęciu środkowych części nic się nie stanie. Trzeba tylko pilnować, żeby nie pleśniało. Ja suszyłam na ciepłym grzejniku i płukałam chlorowym preparatem. Butelka schła dłużej (zdjęcie na poprzednich stronach) bo nie mogłam dokładnie wydrapać środka. Natomiast miska wyschła błyskawicznie, ani śladu pleśni. Niczym nie musiałam odkażać. Wydrapałam jej środek do czysta taką ostrą łyżką.
Mam też kolejne tykwy, które otworzyłam i suszę puste, ale już widzę, że nie były dość dojrzałe, bo jednej zapadła się "szyjka". Drewienko w niej jest cieniutkie, więc nie utrzymało. Jeszcze jedna, na razie się trzyma. Zobaczymy, ale też nie była zbyt dojrzała, bo w ogóle za późno je zasiałam
Zastanawiam się, jak ci, którzy suszą tykwy bez otwierania, czyszczą potem środek

który robi się po wyschnięciu potwornie twardy.