O mamo! a ja dzisiaj pikowałam moje pelasie, które wysiałam 15 stycznia (!) - niektóre to dopiero jeden listek właściwy mają

Biedne były w tym roku. Kiedy tylko ledwo wzeszły, małż któregoś wieczoru zostawił im uchylone okno (nie zauważyłam w porę

), a w nocy przymrozek był. Kiedy się zorientowałam, kuwetki były oblodzone

część siewek zapadła wtedy chyba w jakiś sen zimowy i właśnie mi się budzą, większość oczywiście nie przetrwała. Wyrzucić ich nie miałam jakoś serca - jak dobrze pójdzie, to doczekam się pelargonii kwitnących w listopadzie
W ubiegłym roku sąsiadki zatrzymywały się przed naszym domem i pytały skąd mam takie ładne pelargonie, a ja pękałam z dumy, gdy mówiłam, że sama wyhodowałam je z nasionek. W tym roku ze spuszczoną głową pokornie będę musiała podreptać na rynek po gotowe sadzonki, bo z tych wysianych, to ojjj...