Moniko, nie obrażając Ciebie, ale pewnie jestem duuużo starsza od Ciebie, a na pewno Ty młodsza od Mojej Mamy i od Mojej Babci, ogórki robię tak jak one, więc przepis ma pewnie około 70 lat, tylko u nas w domu podstawowym słoikiem jest WECK z gumką, sprężynką i przykrywką. Wszystko wygotowane w wielkim garze, ja upraszczam oczywiście i robię to w zmywarce, ale gumki gotuję jednak w garnuszku. Zalewa: sól kamienna KONIECZNIE niejodowana, dużą łychę jak masz taką wagę to około 20 gram na 1 litr wody, to zagotuj. Oprócz tego do każdego litrowego słoja dwa kawałki chrzanu ok. 5 cm długości i pięć ząbków naprawdę dużego czosnku, czosnku nie obierasz z pojedynczych łusek, tylko jedynie myjesz i dłonią zgniatasz na desce, teraz wstawiasz dokładnie umyte ogórki, zawsze ciemną stroną do dołu, trzeba je upchnąć bardzo ściśle, ale żeby ich przy tym nie pokaleczyć, jeśli jest dużo miejsca u góry, bo np. ogóreczki były małe, to można dołożyć, malutkie ogóreczki u góry w poziomie, ale tak żeby nam zostało ze 4 cm wolnej przestrzeni, i na to układamy baldachy dokładnie opłukanego kopru( DUŻO), ma być do samej góry, możemy jeszcze mniejsze gałązki upchnąć między ogórki, ale trzeba uważać, żeby ogórków nie uszkodzić. To zalewamy solanką, może być zimna, może być ciepła to nie ważne. Teraz dokładnie wycieramy ranty słoików, układamy suche gumki, sprawdzając czy nie są zbyt rozlazłe( a po paru sezonach mogą być), jeśli mamy słoiki wiekowe( bo ja mam też poniemieckie) to trzeba sprawdzić czy rant w słoiku i w przykrywce do siebie w miarę pasują, i teraz nakładamy gumkę, nakłady przykrywkę i zaciskamy sprężynkę. Trzymamy w domu co najmniej 5 dni, jak przestaną bulgotać wynosimy do piwnicy( jeśli ją mamy), warto popatrzeć jeśli ubyło zalewy, że widzimy górę ogórków i baldachy kopru, trzeba dolać znowu zalewy do samej góry, umyć ranty i dać świeże suche gumki. Podstawa, nic nie może wystawać z "zalewy" to prawdopodobnie jest przyczyną psucia się ogórków z własnych upraw, gdzie jesteście pewni, że chemii w nich nie ma. Ja robię tak ogórki od praktycznie urodzenia, bo jako dziecko to był rodzinny zwyczaj, później bo pomagałam Babciom, a później, że chciałam i uwierzcie mi, mimo, że robiłam zawsze z jednego przepisu, bo u babć i mamy, mój Tato kiedyś powiedział, że zrobiłam je lepsze niż mama, to był dla mnie największy komplement, od lat nie mam ogórków od Taty z ogródka, kupuję je w lokalnym warzywniaku( nigdy w markecie) i nadal każdy kto u mnie je jadał pyta, Beata masz ogórki kiszone ?monika pisze:OsTatnia szansa faktycznie do tych sztywnych zasad można by dodać odpowiednia ilość soli i dokładne zalanie solanką wszystkiego co jest w słoiku. Ja tych zasad nie wymyśliłam - to książka
Pytasz mnie o piwnicę, ja mam to szczęście bo mam pomieszczenie, w którym nigdy temperatura nie przekracza 12C. Wymieniłam to:
- jak najniższa temperatura fermentacji (ok 10-12C) zaraz po zalaniu ogórków gorącą solanką.
Ja zalewam gorącą (czasem ciepłą) solanką i zaraz tego samego dnia wynoszę. Fermentacja w takiej temperaturze przebiega baaaardzo wolno. Zauważ że podczas fermentacji wydziela się dwutlenek węgla (widać takie bąbelki ). Dwutlenek węgla jest cięższy od powietrza i rozpuszcza się w wodzie na styku z wodą. Jakby to zobrazować - pod nakrętką masz poduszkę powietrza, potem poduszkę CO2 i pod nią wodę. Przy niskiej temperaturze CO2 rozpuszcza w wodzie bardzo wolno i ten proces przebiega na styku CO2-woda. Jeśli fermentacja przebiega szybko to bąbelki CO2 rozdymają ogórki w środku (dlatego są one puste) i ze słoika kipi. Na rozdymanie jest sposób jaki Ci podała siostra, albo też można ściąć trochę przy ogonku, ale to połowiczne sposoby, raz się uda raz nie.
Ale najskuteczniejszym sposobem jest nie doprowadzenie do burzliwej fermentacji, czyli niska temperatura. Fermentacja z czasem ustaje, to czysta chemia
Mam niby piwnicę, ale kradną z niej wszystko, więc jesienią zrobiłam razem w trzech rzutach tylko około 30 słoików, bo pod parapetem mam w kuchni takie "zimne" półki, ogórki są twarde i smaczne, więc myślę, że przechowywanie koniecznie w zimnej piwnicy nic nie daje, a ważniejsza jest czystość w czasie robienia przetworów i czas na ukiszenie w cieple.
.