Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 7
- Od: 31 sty 2013, o 18:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Witam, dzięki tak poglądowym materiałom wreszcie i ja znalazłam sposób na uratowanie przechowywanej pelargonii. Właśnie chciałam ją, po wstępnym przeglądzie, wyrzucić bo była wciśnięta w kąt i zapomniana, ale teraz widzę że zaczyna powolutku wracać do życia. Super wątek. Dziękuję
- mamafrania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3864
- Od: 13 paź 2011, o 13:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowieckie
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Jesienia zrrobiłam sadzonki z moich pelargonii.ponieważ miałam ich sporo ,miałam wyrzucić zdrewniałe łodygi.Ale trochę szkoda mi ich było.Wyniosłam te badylki do kotłowni,wsadziłam w pudełeczko od lodów,wlałam troszkę wody i właściwie przez całą zimę nie podlewałam.Częśc sadzonek jesiennych mi się zmarnowało,ale badylki pięknie puściły młode sadzoneczki,więc zamierzam pobrać z nich nowe szczepki .
Bardzo przydatne sposoby Aniu pokazałaś.na pewno je przetestuję,bo kocham pelargonie,a jednocześnie nie lubię marnować tego co da się uratować .
Bardzo przydatne sposoby Aniu pokazałaś.na pewno je przetestuję,bo kocham pelargonie,a jednocześnie nie lubię marnować tego co da się uratować .
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Witam serdecznie forumowiczów. To mój pierwszy wpis, jeśli się powiedzie. Od jakiegoś czasu szukam w necie informacji na temat pelargonii, przez przypadek trafiłam na forum i ten temat. Ciekawe i co najważniejsze wypróbowane sposoby Aniu. Zamierzam wykorzystać w praktyce. W tym roku mam kilaka pelargonii tulipanowych i kaktusową. Jeszcze nie wiem, czy będą warte aby pokusić się o ich przechowanie do następnego sezonu. Czy ktoś ma jakieś doświadczenie z takimi pelargoniami?
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Jak wytrzymała na mróz jest pelargonia? Nie miałam czasu ich zabrać z balkonu i ciut mi je zeszkliło... myślicie, że przeżyją gdy poraniło trochę liście a gałązki są zdrowe?
- zjawka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1029
- Od: 28 paź 2010, o 20:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
W zeszłym roku Appleblossom wytrzymała -5 trochę odchorowała ale dała radę.
W tym roku -3,6 bez żadnego uszczerbku a inne już ciut zważyło .
W tym roku -3,6 bez żadnego uszczerbku a inne już ciut zważyło .
- ipako
- 200p
- Posty: 331
- Od: 11 wrz 2013, o 20:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
super temat! bardzo pomocny właśnie szukałam informacji o przezimowaniu pelargonii.
W tym roku (wiosna-lato) zakupiłam jedną sztukę pelargonii (i to moją pierwszą w ogóle to ja poczatkująca jestem i mało się jeszcze znam na uprawie roślin), która do teraz była na dworze i nadal pięknie zielona i kwitnąca na czerwono, ale przestraszyłam się że przyjdzie mróz i mi ona zmarnieje. Pomyślałam, że może istnieje jakiś sposób aby roślinka przetrwała zimę i w przyszłym roku również cieszyła moje oczy na tarasie (ktos tam mi kiedyś powiedział, ze peralgonia jest jednoroczna). Wpadło mi do głowy, aby może uciąć gałązki i je ukorzenić, czyli zrobić z nich sadzonki ale ponieważ mało jeszcze wiem, to nie wiedziałam jak się za to zabrać i jak to ma w ogóle wyglądać.
Teraz już wiem! tzn wiem jak to powinno być (dzięki Aniu :*), nie wiem czy mi się uda no i postanowiłam w dniu dzisiejszym pobrać sadzonki, chociaż już na to za późno wiem, ale trudno - już ciachnięte, nie przykleję.
Matkę pelargonię postawię na poddaszu (użytkowym, ale chwilowo niewykończonym - nie mamy ocieplonego jeszcze dachu i grzejniki sa przykręcone). Temperatura nie jest i nie bedzie przez zime wysoka ale poniżej zera na pewno nie zejdzie - myślę że ok 10 będzie na pewno. Jeden z pokoi jest od strony południowej więc postaram się skrzynkę postawić tak, aby miała jasno. Powinnam uciąć te liscie co zostały w matce? czy nie ma potrzeby?
Z pelargoni mam 6 sadzonek (w tym dwie małe), planuje je wsadzić na początek do wody, po tygodniu pewnie do ziemi i jak radzicie - zrobię z butelki czy innego plastikowego pojemnika mini szklarnię do momentu pojawienia się nowych listków. Oby się udało. Młode sadzonki w doniczkach planuje trzymać na prapecie w domu, ale mam możliwość postawić je pod lampe HPS 250W - to chyba powinno pomóc się ukorzenić?
Trzecie pytanie. Czy długo się czeka aż uschnie miejsce cięcia (przed włożeniem do wody/lub ziemi/)?
już delikatnie robi się białe to miejsce (minęło ok 2godziny) i nie wiem czy teraz wsadzać do wody czy np za kilka godzin (rano), ale z kolei aby nie było za późno.
i na koniec dwa zdjęcia, matki i sadzonek (z obciętymi kwiatami aby było wiadomo jak kwitnie) - skrzynka jeszcze przed podlaniem, wiem że sucho :P
W tym roku (wiosna-lato) zakupiłam jedną sztukę pelargonii (i to moją pierwszą w ogóle to ja poczatkująca jestem i mało się jeszcze znam na uprawie roślin), która do teraz była na dworze i nadal pięknie zielona i kwitnąca na czerwono, ale przestraszyłam się że przyjdzie mróz i mi ona zmarnieje. Pomyślałam, że może istnieje jakiś sposób aby roślinka przetrwała zimę i w przyszłym roku również cieszyła moje oczy na tarasie (ktos tam mi kiedyś powiedział, ze peralgonia jest jednoroczna). Wpadło mi do głowy, aby może uciąć gałązki i je ukorzenić, czyli zrobić z nich sadzonki ale ponieważ mało jeszcze wiem, to nie wiedziałam jak się za to zabrać i jak to ma w ogóle wyglądać.
Teraz już wiem! tzn wiem jak to powinno być (dzięki Aniu :*), nie wiem czy mi się uda no i postanowiłam w dniu dzisiejszym pobrać sadzonki, chociaż już na to za późno wiem, ale trudno - już ciachnięte, nie przykleję.
Matkę pelargonię postawię na poddaszu (użytkowym, ale chwilowo niewykończonym - nie mamy ocieplonego jeszcze dachu i grzejniki sa przykręcone). Temperatura nie jest i nie bedzie przez zime wysoka ale poniżej zera na pewno nie zejdzie - myślę że ok 10 będzie na pewno. Jeden z pokoi jest od strony południowej więc postaram się skrzynkę postawić tak, aby miała jasno. Powinnam uciąć te liscie co zostały w matce? czy nie ma potrzeby?
Z pelargoni mam 6 sadzonek (w tym dwie małe), planuje je wsadzić na początek do wody, po tygodniu pewnie do ziemi i jak radzicie - zrobię z butelki czy innego plastikowego pojemnika mini szklarnię do momentu pojawienia się nowych listków. Oby się udało. Młode sadzonki w doniczkach planuje trzymać na prapecie w domu, ale mam możliwość postawić je pod lampe HPS 250W - to chyba powinno pomóc się ukorzenić?
Trzecie pytanie. Czy długo się czeka aż uschnie miejsce cięcia (przed włożeniem do wody/lub ziemi/)?
już delikatnie robi się białe to miejsce (minęło ok 2godziny) i nie wiem czy teraz wsadzać do wody czy np za kilka godzin (rano), ale z kolei aby nie było za późno.
i na koniec dwa zdjęcia, matki i sadzonek (z obciętymi kwiatami aby było wiadomo jak kwitnie) - skrzynka jeszcze przed podlaniem, wiem że sucho :P
- ipako
- 200p
- Posty: 331
- Od: 11 wrz 2013, o 20:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
3 KOTY, czyli wyrzucałaś pelargonie co roku? Moja na razie ma się dobrze na poddaszu chociaż tam temperatura waha się w granicach 0-10 stopni (zależy czy jest akurat grzane czy nie). Mam jedną jedyną, to moja pierwsza. Też chciałabym aby się nie zmarnowała i aby były z niej młodziutkie na wiosnę roślinki.
Jak na razie moje obcięte sadzonki nie mają jeszcze korzeni, a wczoraj minął tydzień jak są w wodzie.
Nie wiem, więc czy nadal trzymać w wodzie i czekać aż się ukorzenią czy może takie wsadzić już do ziemi i mieć nadzieję, że się przyjmą?
Jak na razie moje obcięte sadzonki nie mają jeszcze korzeni, a wczoraj minął tydzień jak są w wodzie.
Nie wiem, więc czy nadal trzymać w wodzie i czekać aż się ukorzenią czy może takie wsadzić już do ziemi i mieć nadzieję, że się przyjmą?
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Jak siedzą dopiero tydzień to ja jeszcze dała bym im trochę czasu czasu zwłaszcza,że teraz czas na ukorzenianie nie najlepszy.
Moje pelargonie obcięte i czekają w piwniczce na wiosenne . Mam nadzieję, że doczekają.
Moje pelargonie obcięte i czekają w piwniczce na wiosenne . Mam nadzieję, że doczekają.
Pozdrawiam. Ania.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1130
- Od: 7 kwie 2010, o 11:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Tarnów
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Dużo wyrzucałam, a najzdrowsze przechowywałam na stryszku i jeżeli nie zmarnowały się ( co często mi się przytrafiało) ,bo łapało je jakieś choróbsko, żółkły im liście - to robiłam pod koniec lutego sadzonki.
Marta
- mamafrania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3864
- Od: 13 paź 2011, o 13:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowieckie
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Dopiero dwa dni temu zebrałam moje pelargonie z balkonu.Zniosły bez uszczerbku nawet -7* .Do tej pory nie chowałam ich, może się zahartowały ?
- dorkow0
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2616
- Od: 17 sty 2013, o 22:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
Moje siedzą w ciemnej piwnicy, ze dwa razy do roku podleję. Część wyciągam z ziemi, otrzepuję korzenie z ziemi i wkładam pod skosem wszystkie razem w świeżą ziemię i tych nie podlewam całą zimę. Tak co kilka lat robię nowe sadzonki, bo te stare się wyradzają. I tak już ze dwadzieścia lat. Chociaż kilka lat temu, jak była powódź i woda dostała się do piwnicy, to zgniły mi wszystkie stare odmiany, a teraz nie mogę ich zdobyć.
Więc metody opisane przez Twórcę wątku, jak najbardziej się sprawdzają.
Więc metody opisane przez Twórcę wątku, jak najbardziej się sprawdzają.
- ipako
- 200p
- Posty: 331
- Od: 11 wrz 2013, o 20:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Re: Przechowywanie pelargonii-mój eksperyment
To ja dopiero zaczynam, moja jedna jedyna siedzi na poddaszu.
Już pytałam wcześniej, ale zapytam jeszcze raz - czy powinnam tej która zimuję w niższej temperaturze 0-10 stopni (ale w jasnym miejscu) odciąć wszystkie liście? czy to jest niepotrzebne? Czubki jak wczesniej pisałam juz obcięłam, ale zastanawiam się co z resztą
Już pytałam wcześniej, ale zapytam jeszcze raz - czy powinnam tej która zimuję w niższej temperaturze 0-10 stopni (ale w jasnym miejscu) odciąć wszystkie liście? czy to jest niepotrzebne? Czubki jak wczesniej pisałam juz obcięłam, ale zastanawiam się co z resztą