To ja może uzupełnię choć trochę, skoro masz tu wracać,
Dufin(ko)
Wywołałyście mnie, dziewczyny, do tablicy... U mnie w sumie nic nowego, stan posiadania bez zmian, dalej kwitną hybrydy; ale w tym roku zimowe kwitnienia wyjątkowo mi się udały, a konkretnie oprócz tego, co zwykle, zakwitło mi kilka "uparciuszków" (pachnące woskowce, głównie w żółtych odcieniach) - co szalenie mnie cieszy i w ogóle, zakochałam się na dobre we wszelkich żółtych
![serduszko ;:167](./images/smiles/heart.gif)
Jakoś w sumie dużo ich mam, jak tak wszystkie naraz zakwitły
Zimą są nieocenione! Podobnie zresztą jak pomarańczowe.
Co do tej pielęgnacji "od niechcenia", to sama nie wiem jak to jest; może nie tyle one lepiej rosną jak się je zaniedbuje, co po prostu nam się wydaje, że "rosną same", bo nie siedzimy wciąż przy nich, nie czekamy, nie wyglądamy przyrostów- czas oczekiwania się tak nie dłuży... Druga sprawa, że one im starsze, tym lepiej kwitną, dlatego czasem trudno ocenić, co zadziałało.
Być może pewniejszą opinię będę mogła wydać latem... Ostatnio, zimą, wyjątkowo je zaniedbałam; przesychały mi już naprawdę "na wiór", jak nigdy wcześniej, włącznie z maluchami w sphagnum. Podlewałam, jak już nie miałam wyjścia, jak już widziałam, że są na granicy...
![hmm ;:131](./images/smiles/blush.gif)
[Problem z czasem, nie wyrabiam] Najgorzej chyba potraktowałam vandy: w styczniu namoczyłam je dokładnie raz, w połowie miesiąca, w lutym ani razu, przelałam tylko wodą koszyczki 2 razy i raz polałam korzenie letnią wodą z prysznica. W marcu jak dotąd namoczone były raz. Co z tego będzie- obaczym. Na razie żyją
A może to je właśnie zmobilizuje do jeszcze lepszego kwitnienia..? Podobno lubią czasem ekstremalne warunki. Tylko pytanie czy aż tak
Mała aktualizacja "na szybko"; oto kilka zdjęć z dzisiaj:
Teraz najciekawsze: tak wyglądała ta sama cattleya (!) świeżo po otwarciu pąka. Byłam w szoku, ale w sumie zadowolona, bo bardzo mi się podoba ta żółta wersja. Stwierdziłam, że pewnie rok temu została jakoś sztucznie podbarwiona na pomarańcz, a teraz już taka zostanie, a tu minęły 2-3 tygodnie i cattleya odzyskała swój płomień sprzed roku
![Very Happy :D](./images/smiles/icon_biggrin.gif)
I w sumie nadal jestem zadowolona, fajnie tak mieć 2 w 1, bo chyba nie potrafiłabym wybrać, która ładniejsza:
Inne:
To te ciekawsze kwitnienia teraz, najlepsze w tym wszystkim jest to piękne słoneczko, ech, nareszcie wiosna idzie!
***
I jeszcze kilka wcześniejszych zdjęć (grudzień/styczeń):
Na początek kolejny szok, jaki przeżyłam; tak zakwitł mój domniemany ewentualny wymarzony "Pink Panther"
Co lepsze, identycznego już miałam, tu kwitną oba
![wybij ;:124](./images/smiles/bangin.gif)
:
I takie tam widoki ogólne (nie krzyczeć za ten kurz na liściach- tak właśnie "dbam" o moje storczyki
![Embarassed :oops:](./images/smiles/icon_redface.gif)
):
Odpowiem jeszcze na zaległe pytania i przepraszam, że tak późno:
Magdziu, podobno to bardzo kapryśna krzyżówka, to jest rodzina phalaenopsis deborah. Kiedyś była dyskusja na ten temat na forum, chyba u Rysi albo Lucyny, wszyscy się na nie skarżyli, że wooolno rosną, często chorują albo w ogóle padają. Ale zawsze warto spróbować
Margolciu, dostałam je od Mamy, Mama od ciotki, która miała je u siebie kupę lat
![Wink :wink:](./images/smiles/icon_wink.gif)
Ale niedawno widziałam takie w którymś sklepie, nawet chyba kilka razy; pojawiają się widać w handlu, szukaj wśród oncidiowatych, albo tzw. "orchidea mix".
Maniu, Kingarobert, d. firebird bywają w sklepach, ale fakt, niezbyt często. Jedno keiki już wydałam, drugie mam zaklepane, będę pewnie miała kolejne, ale to za dobre pół roku, bo im strasznie wolno korzonki rosną; na razie to jeszcze małe przyrościki po 2-3 cm. Jeśli do tej pory nie zdobędziecie, dowiadujcie się u mnie jesienią
Wszystkim dziękuję za dobre słowo i zapraszam na przyszłość
![heya :wit](./images/smiles/witaj.gif)