Czego by nie mówić, to "różyczka" jest chyba najbardziej zakaźną chorobą ogrodową
Ja wczoraj podstępnie namówiłam jeszcze dwie osoby na zakup róż
i pozostaję tym samym w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. A jednocześnie oparłam się kolejnej pokusie powiększenia własnego zamówienia
to już coś!
Justi, ja chyba jakoś nie kojarzę...
co jest u Ciebie za płotem?
Majka - naprawdę nie mogę się doczekać!
Ewa, ja też już dawno nie liczyłam swoich róż...wczoraj jakoś tak zajrzałam do zapisków i dokonałam podsumowania...no wygląda na to, że tę magiczną setkę przekroczyło kilka osób równocześnie
Ja na jesień też mam jeszcze kilka w planie, ale muszę wcześniej dokonać jakiejś czystki - nie lubie się pozbywać kwiatów, ale kilka róż dostaje tego roku ostatnią szansę, trudno. Częśc wśród nich to takie róże "przypadkowe", kupione bez większego namysłu i wiedzy na ich temat, albo takie, które od kogoś dostałam.
Romek, na szczęście chyba taka świadomość nam nie grozi - zawsze zdarzy się jakieś nowe odkrycie roślinne i okaże się, że to coś po prostu
musimy mieć!
Krysiu jedyne zasady w tej konkurencji chyba są takie, że
nie o to chodzi by złowić króliczka...
Tadziu...ale kusić Cię i tak bedziemy...