Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Interesujacy temat gdzie każdy(a) z nas ma swoja racje i co najwazniejsze jest w 99% przekonany ze postapil slusznie.
Przepraszam za brak polskich znaków diakrytycznych
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42279
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Nie podejrzewam autora o zniechęcenie to tylko brak czasu - pewnie!!survivor26 pisze:No właśnie, niech się autor nie zniechęca, że fani skłonni do dyskusji i się pokłócić lubiąra_barbara pisze:A mnie tam brakuje na bieżąco Twoich rozważań i tego co próbujesz nam przedstawić.Jestem Twoją fanką i mój M któremu czytam Twoje felietony
pozdrawiam
Janusz może dorzucisz swój punkt widzenia?
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
każdy(a) z nas dokonal wyboru bez wzgledu na to co spowodowalo taka czy inna decyzje i w jakich latach to nastapilo.
Znam osoby, rodziny ktore zyjac jakis czas poza Polska z roznych powodow wrocily do kraju i pozniej opuscily go ponownie. Inni z kolei nigdy nie zadeklarowali checi wyjazdu nawet wtedy kiedy finansowo, moralnie czy psychicznie nie powodzilo im sie zadowalajaco.
każdy z nich, każdy z nas ma swoja racje decydujac nie tylko o sobie ale takze w pewnym okresie czesto za swoich bliskich i dla swoich bliskich.
Emigracja nie jest pojeciem nowym, nie nalezy jej potepiac bez wzgledu na to czy miala lub ma ona podloze finansowe, polityczno-patriotyczne czy np. rodzinne. Gdyby kazdemu zylo sie w swoim kraju dobrze pewnie emigracja bylaby marginesem. Od pewnego czasu wiele niemieckich rodzin decyduje sie z roznych wzgledow, najczesciej finansowych na emigracje.
każdy z nas ma tylko jedno zycie i decydujac sie na emigracje wiekszosc mimo to zdaje sobie sprawe ze nie ma na swiecie idealnego panstwa. Jednakze setki tysiecy, miliony opuszczaja co roku swoj kraj osiedlajac sie w innym miejscu. W przeszlosci dziesiatki, setki, tysiace znanych i nieznanych ludzi takze to uczynili i w przyszlosci beda czynic.
Znam osoby ktore zyjac i mieszkajac z wyboru poza Polska sa (nikogo nie urazajac) bardziej polscy niz wielu Polakow w Polsce.
Znam osoby, rodziny ktore zyjac jakis czas poza Polska z roznych powodow wrocily do kraju i pozniej opuscily go ponownie. Inni z kolei nigdy nie zadeklarowali checi wyjazdu nawet wtedy kiedy finansowo, moralnie czy psychicznie nie powodzilo im sie zadowalajaco.
każdy z nich, każdy z nas ma swoja racje decydujac nie tylko o sobie ale takze w pewnym okresie czesto za swoich bliskich i dla swoich bliskich.
Emigracja nie jest pojeciem nowym, nie nalezy jej potepiac bez wzgledu na to czy miala lub ma ona podloze finansowe, polityczno-patriotyczne czy np. rodzinne. Gdyby kazdemu zylo sie w swoim kraju dobrze pewnie emigracja bylaby marginesem. Od pewnego czasu wiele niemieckich rodzin decyduje sie z roznych wzgledow, najczesciej finansowych na emigracje.
każdy z nas ma tylko jedno zycie i decydujac sie na emigracje wiekszosc mimo to zdaje sobie sprawe ze nie ma na swiecie idealnego panstwa. Jednakze setki tysiecy, miliony opuszczaja co roku swoj kraj osiedlajac sie w innym miejscu. W przeszlosci dziesiatki, setki, tysiace znanych i nieznanych ludzi takze to uczynili i w przyszlosci beda czynic.
Znam osoby ktore zyjac i mieszkajac z wyboru poza Polska sa (nikogo nie urazajac) bardziej polscy niz wielu Polakow w Polsce.
Przepraszam za brak polskich znaków diakrytycznych
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42279
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Janusz ja nawet jestem przekonana
, że tak jest ! wynika to z tęsknoty. Bardziej kochamy bliskich będąc w oderwaniu od nich to samo jest z ojczyzną, matką itdosoby ktore zyjac i mieszkajac z wyboru poza Polska sa (nikogo nie urazajac) bardziej polscy niz wielu Polakow w Polsce.
- ra_barbara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2180
- Od: 15 sty 2010, o 10:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Już świętokrzyskie
- Kontakt:
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Ja mieszkając ok.200km. od dzieci w kraju ojczystym, też tęsknię, ale by do nich przyjechać potrzeba mi ok.4 -5 godzin jak mam dobre połączenia, autem też różnie bywa bo jak nie w Siewierzu d****y korek to w Częstochowie. A nasz kuzyn ze Szkocji tyle samo czasu potrzebuje by wpaść do Polski.Zresztą pościągał całą rodzinę tam.Tu pracował za marne grosze i decyzję wyjazdu podjął będąc już nie takim młodym.
Mądruje się(?) a w życiu nigdzie poza granicami kraju nie byłam
Mądruje się(?) a w życiu nigdzie poza granicami kraju nie byłam
Abyście tylko potrafili położyć kwiaty pomiędzy smutnymi liśćmi życia! aktualny Co w trawie piszczy-2014-2017
Cz.1. cz.2. cz.3.Dziergam...bo lubię
Cz.1. cz.2. cz.3.Dziergam...bo lubię
-
- 100p
- Posty: 199
- Od: 30 sie 2012, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Brandenburgia
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Henecio faktycznie utrudniam trafienie do siebie, a poniewaz jak każdy facet jestem lasy na wyrazy uznania, musze to zmienic. Juz wczytuje sie w instrukcje jak to zrobic, bo komputery wynaleziono co prawda jakis czas po moim urodzeniu, ale rozwinely sie one szybciej niz ja.
EDIT: Bedzie lipa, nie mam kwadratowych nawiasöw na klawiaturze. Juz mnie zaczynyjä te niemieckie wynalazki wk....
ra barbara dziekuje za uznanie, czuje sie ciut zaklopotany Twojä opiniä i moze ciezko w to uwierzyc, ale nie znajduje odpowiednich slöw zeby a vista cos sensownego napisac.
Pat, autor sie nie zniecheca, tylko producent mi nawywijal i mialem reklamacje na towar, w zwiäzku z czym w te pieknä, snieznä, mroznä, slonecznä, wiosne trza mi bylo do Hamburga gnac i organizowac wszystko tak, zeby każdy byl zadowolony a ja zebym nie stracil za duzo. W koncu po to tutaj jestem, czyz nie? A ze czytajäcy sklonni sä od czasu do czasu sie poklöcic to dobrze, przynajmniej wirtualnie będę wsröd swoich
alphax swiete slowa, każdy z nas uwaza ze jego postepowanie jest najlepsze. Przeciez jakby uwazal ze tak nie jest, to postepowalby inaczej. Inteligentny czlowiek nie bedzie tkwil w sytuacji dla siebie niewygodnej czy wrecz zlej, tylko postara sie te sytuacje zmienic.
A propos, syn jakis czas temu wyjasnil mi na czym polega röznica miedzy czlowiekiem mädrym, a inteligentnym.
Otöz czlowiek inteligentny znajdzie wyjscie z kazdej sytuacj. Nawet z takiej, w jakä czlowiek mädry nigdy by sie nie uwiklal.
To jego nauczyciel historii, jeszcze w liceum takie wisty mial.
Marysiu, czy ty mi zamontowalas w kompiuterze GPS, ze wiesz z jakiego powodu mnie nie ma na forum? No chyba czas zebym sie zaczäl zachowywac poprawnie.
A tak powaznie. Chyba.
Powody dla ktörych wyjechalismy, wröcilismy, nie wyjechalismy sä tak samo rözne jak my. Nie ma ich co oceniac, bo dobre dla Ziutka bedzie niedobre dla mnie i na odwröt.
Ja jestem stosunkowo nowym emigrantem, a w poröwnaniu z kuzynem ktöry wyjechal w latach 60, kiedy to ja z gazety na podloge skakalem i dziwil mnie snieg i slonce, to w ogöle pikus jestem. I dlatego z gorliwosciä neofity nie mam wätpliwosci zadnych i na caly swiat glosze ze moja decyzja byla najlepsza. Nie wiem czy staram sie przekonac do tego caly ten swiat, czy siebie tylko? Okaze sie za pare lat.
Ale ciekaw jestem niezmiernie opinii tych co za granicä mieszkajä juz dlugo, tych co wröcili i tych co ich obserwowali w Polsce.
Pamietam jak 10 lat temu wröcili do Polski ze Stanöw nasi znajomi. Oj im to sie naprawde powiodlo, On stworzyl duzä firme spedycyjnä, mieli piekny dom pod Chicago, zona pierwsze 10 lat pracowala u obcych a potem pilnowala razem z mezem interesu i na starosc, jak firme przekazali w rece syna postanowili wröcic.
Najpierw przyjechala Ona, bo Ona wlasnie byla srubä calego pomyslu. Znalazla pieknä dzialke, dom powstal w ciägu kilku miesiecy, co tam dom, rezydencja. A trop w trop za Niä, przyjechal On.
Na gotowe, z trzema kontenerami klamotöw i jednym kontenerem aut. Nawet lodöwke przytargal, nöwka sztuka we folijce i strasznie sie dziwil ze wtyczki sä inne.
On nie bardzo byl przekonany do powrotu, ale firma juz syna, kasa za dom w USA wzieta, ubezpieczenie uesanskie takie sobie, a zdröwko swoje niestety tez. No i dawal wyraz swojemu niezadowoleniu wszedzie gdzie sie dalo. cokolwiek sie dzialo, zaraz byla riposta "a u nas w Stanach to" i tu nastepowal wywöd dluzszy lub rzadziej krötszy. W koncu nikt juz nie pamietal jak On mial na imie, wszyscy möwili o nim "u nas w Stanach".
I Ona i On bywali u moich rodzicöw, bo wiekowo bylo im blizej do nich, niz do mnie i ku utrapieniu mojej matki opowiadali godzinami o Chicago i röznicy w zawieszeniu ciezaröwek z USA i tych z Europy. Oczywiscie "u nas w Stanach" przedkladal te amerykanskie monstra nad te europejskie wypierdki z naczepami 13,6 metra, co to na nie raptem jeden kontener wejdzie.
No i traf chcial ze zlapalem szczupaka. Nie jakiegos tam szczupaka, tylko tego jednego, wypatrzonego, upolowanego, takiego co juz moze nigdy w zyciu nie zlapie.
114 centymetröw, gruby jak kloda, z paszczä ze möglby pozrec caly swiat i dumny z siebie niemozebnie, targajäc z przodu szczupaka a z tylu rozpostarty do granic bölu pawi ogon wystajäcy z woderöw, wkroczylem bo nie wszedlem przeciez z takim okazem, do rodzicöw.
I kiedy wszyscy sie zachwycali, robili zdjecia, wbijajäc mnie w jeszcze wieksze samouwielbienie, On nawet nie wstal z fotela na trawie. Podrapal sie po wlochatej klacie sprytnie omijajäc paluchami lancuch z krzyzem wielkosci oryginalu, odstawil szklanke na stolik i powiedzial "nooo, nawet nawet, ale u nas w Stanach......."
Nie zdzierzylem wtedy "wiem- odpowiedzialem- u was w Stanach wszystko ogromne. Nawet golebie na Kapitolu majä po 15 kilo a slyszalem ze trafiajä sie okazy" . Wziälem szczupaka i pojechalem do domu przygotowac go w koperku i z cytrynä.
To byla sobota, na niedziele zaprosilem rodzine i znajomych na rybie miesko i male co nieco. Najedlismy sie wszyscy, tluszczyk kapal po brodach, nikt nic nie möwil, wszyscy mlaskali cmokali i popijali.
Ani Ona, ani On nie przyszli. Zapomnialem ich zaprosic. Poza tym na takie zdziebko ich ciägnäc? Faux pas.
EDIT: Bedzie lipa, nie mam kwadratowych nawiasöw na klawiaturze. Juz mnie zaczynyjä te niemieckie wynalazki wk....
ra barbara dziekuje za uznanie, czuje sie ciut zaklopotany Twojä opiniä i moze ciezko w to uwierzyc, ale nie znajduje odpowiednich slöw zeby a vista cos sensownego napisac.
Pat, autor sie nie zniecheca, tylko producent mi nawywijal i mialem reklamacje na towar, w zwiäzku z czym w te pieknä, snieznä, mroznä, slonecznä, wiosne trza mi bylo do Hamburga gnac i organizowac wszystko tak, zeby każdy byl zadowolony a ja zebym nie stracil za duzo. W koncu po to tutaj jestem, czyz nie? A ze czytajäcy sklonni sä od czasu do czasu sie poklöcic to dobrze, przynajmniej wirtualnie będę wsröd swoich
alphax swiete slowa, każdy z nas uwaza ze jego postepowanie jest najlepsze. Przeciez jakby uwazal ze tak nie jest, to postepowalby inaczej. Inteligentny czlowiek nie bedzie tkwil w sytuacji dla siebie niewygodnej czy wrecz zlej, tylko postara sie te sytuacje zmienic.
A propos, syn jakis czas temu wyjasnil mi na czym polega röznica miedzy czlowiekiem mädrym, a inteligentnym.
Otöz czlowiek inteligentny znajdzie wyjscie z kazdej sytuacj. Nawet z takiej, w jakä czlowiek mädry nigdy by sie nie uwiklal.
To jego nauczyciel historii, jeszcze w liceum takie wisty mial.
Marysiu, czy ty mi zamontowalas w kompiuterze GPS, ze wiesz z jakiego powodu mnie nie ma na forum? No chyba czas zebym sie zaczäl zachowywac poprawnie.
A tak powaznie. Chyba.
Powody dla ktörych wyjechalismy, wröcilismy, nie wyjechalismy sä tak samo rözne jak my. Nie ma ich co oceniac, bo dobre dla Ziutka bedzie niedobre dla mnie i na odwröt.
Ja jestem stosunkowo nowym emigrantem, a w poröwnaniu z kuzynem ktöry wyjechal w latach 60, kiedy to ja z gazety na podloge skakalem i dziwil mnie snieg i slonce, to w ogöle pikus jestem. I dlatego z gorliwosciä neofity nie mam wätpliwosci zadnych i na caly swiat glosze ze moja decyzja byla najlepsza. Nie wiem czy staram sie przekonac do tego caly ten swiat, czy siebie tylko? Okaze sie za pare lat.
Ale ciekaw jestem niezmiernie opinii tych co za granicä mieszkajä juz dlugo, tych co wröcili i tych co ich obserwowali w Polsce.
Pamietam jak 10 lat temu wröcili do Polski ze Stanöw nasi znajomi. Oj im to sie naprawde powiodlo, On stworzyl duzä firme spedycyjnä, mieli piekny dom pod Chicago, zona pierwsze 10 lat pracowala u obcych a potem pilnowala razem z mezem interesu i na starosc, jak firme przekazali w rece syna postanowili wröcic.
Najpierw przyjechala Ona, bo Ona wlasnie byla srubä calego pomyslu. Znalazla pieknä dzialke, dom powstal w ciägu kilku miesiecy, co tam dom, rezydencja. A trop w trop za Niä, przyjechal On.
Na gotowe, z trzema kontenerami klamotöw i jednym kontenerem aut. Nawet lodöwke przytargal, nöwka sztuka we folijce i strasznie sie dziwil ze wtyczki sä inne.
On nie bardzo byl przekonany do powrotu, ale firma juz syna, kasa za dom w USA wzieta, ubezpieczenie uesanskie takie sobie, a zdröwko swoje niestety tez. No i dawal wyraz swojemu niezadowoleniu wszedzie gdzie sie dalo. cokolwiek sie dzialo, zaraz byla riposta "a u nas w Stanach to" i tu nastepowal wywöd dluzszy lub rzadziej krötszy. W koncu nikt juz nie pamietal jak On mial na imie, wszyscy möwili o nim "u nas w Stanach".
I Ona i On bywali u moich rodzicöw, bo wiekowo bylo im blizej do nich, niz do mnie i ku utrapieniu mojej matki opowiadali godzinami o Chicago i röznicy w zawieszeniu ciezaröwek z USA i tych z Europy. Oczywiscie "u nas w Stanach" przedkladal te amerykanskie monstra nad te europejskie wypierdki z naczepami 13,6 metra, co to na nie raptem jeden kontener wejdzie.
No i traf chcial ze zlapalem szczupaka. Nie jakiegos tam szczupaka, tylko tego jednego, wypatrzonego, upolowanego, takiego co juz moze nigdy w zyciu nie zlapie.
114 centymetröw, gruby jak kloda, z paszczä ze möglby pozrec caly swiat i dumny z siebie niemozebnie, targajäc z przodu szczupaka a z tylu rozpostarty do granic bölu pawi ogon wystajäcy z woderöw, wkroczylem bo nie wszedlem przeciez z takim okazem, do rodzicöw.
I kiedy wszyscy sie zachwycali, robili zdjecia, wbijajäc mnie w jeszcze wieksze samouwielbienie, On nawet nie wstal z fotela na trawie. Podrapal sie po wlochatej klacie sprytnie omijajäc paluchami lancuch z krzyzem wielkosci oryginalu, odstawil szklanke na stolik i powiedzial "nooo, nawet nawet, ale u nas w Stanach......."
Nie zdzierzylem wtedy "wiem- odpowiedzialem- u was w Stanach wszystko ogromne. Nawet golebie na Kapitolu majä po 15 kilo a slyszalem ze trafiajä sie okazy" . Wziälem szczupaka i pojechalem do domu przygotowac go w koperku i z cytrynä.
To byla sobota, na niedziele zaprosilem rodzine i znajomych na rybie miesko i male co nieco. Najedlismy sie wszyscy, tluszczyk kapal po brodach, nikt nic nie möwil, wszyscy mlaskali cmokali i popijali.
Ani Ona, ani On nie przyszli. Zapomnialem ich zaprosic. Poza tym na takie zdziebko ich ciägnäc? Faux pas.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 15&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42279
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
I takiego Cię lubię. Wpadnij w samouwielbienie, bo historia cudna i opowiedziana z Tobie właściwym humorem. Dobrego dnia !to mogę zrobić teraz coś pożyteczniejszego niż błąkać się po FO
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Nie koniecznie ta bardzo widoczna polskosc jest zwiazane to z bliskimi pozostawionymi w kraju. Sa ludzie ktorzy cala swoja najblizsza rodzine maja obok siebie i czesto manifestuja swoje pochodzenie bedac dumni ze sa Polakami.Maska pisze:Janusz ja nawet jestem przekonana że tak jest ! wynika to z tęsknoty. Bardziej kochamy bliskich będąc w oderwaniu od nich ...
Cos zupelnie innego to tesknota za przyjaciolmi, za szczegolnymi miejscami w kraju. Tesknota za jezykiem polskim naturalnie takze ma miejsce, inaczej nie byloby mnie tutaj. Taki kontakt z jezykiem polskim z Polakami to cos szczegolnego, cos innego niz nasze codzienne, rodzinne rozmowy na obczyznie gdzie poslugujemy sie najczesciej jezykiem polskim.
Mimo to jestem takiego samego zdania jak Greta "jestem tu i tu zostanę" moja najblizsza rodzina jest z nami i to jest dla nas najwazniejsze.
Przepraszam za brak polskich znaków diakrytycznych
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
-
- 100p
- Posty: 199
- Od: 30 sie 2012, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Brandenburgia
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
A jak widzisz niewirtualne kontakty z rodakami ? Z tego co wiem w Hannoverze jest spora grupa Polaköw. Czy ma miejsce jakies wspölcostam?
Nie mam na mysli polskich inicjatyw na poziomie landu, bo o tych to mozna w gazecie poczytac, ale takie normalne ,miedzyludzkie kontakty.
Nie mam na mysli polskich inicjatyw na poziomie landu, bo o tych to mozna w gazecie poczytac, ale takie normalne ,miedzyludzkie kontakty.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 15&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Zgadza sie okolo 25 tys. Polakow i osob polskiego pochodzenia mieszka w Hannoverze i jego okolicach. Kontakty sa rozne w zaleznosci od samych zainteresowanych. Osobiscie mamy wielu przyjaciol i pierwszych sasiadow z ktorymi utrzymujemy regularne kontakty i organizujemy imprezy od ponad 25 lat. Naturalnie tak jak wszedzie na calym swiecie, w Polsce i wsrod Polonii rozrzuconej po swiecie zdarzaja sie zawisci, wzajemna wrogosc i zacietrzewienia.Jerome pisze:A jak widzisz niewirtualne kontakty z rodakami ? Z tego co wiem w Hannoverze jest spora grupa Polaköw. Czy ma miejsce jakies wspölcostam?
Nie mam na mysli polskich inicjatyw na poziomie landu, bo o tych to mozna w gazecie poczytac, ale takie normalne ,miedzyludzkie kontakty.
Przepraszam za brak polskich znaków diakrytycznych
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
... nie akceptuję nietolerancji, zawiści i kłamstwa - Janusz
- survivor26
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4397
- Od: 31 sty 2012, o 14:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ok. Lwówka Śl.
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Jak w każdej dziedzinie życia i emigracyjnie nie jest jednoznacznie, jak widać z Waszych opinii i moich doświadczeń z emigrantami:
z jednej strony jest wielu znajomych rodziców, którzy wyjeżdżali na przełomie lat 70. i 80. i dążyli do pełnej asymilacji z nowym krajem, co jest o tyle śmieszne, ze w tymże nowym kraju nigdy za 'swoich' uznani nie zostali. Klasycznym przykładem jest przyjaciółka mojej mamy, która języka 'zapomniała' już parę lat po wyjeździe i teraz mówi po polsku jak Benedykt XVI a po niemiecku...z wyraźnym polskim akcentem Ona należy właśnie do grupy 'u nas w Chicago"...u niej w Hamburgu trawa jest zieleńsza, słońce bardziej żółte, a ptaszki każdego dnia o poranku tęczę nad jej domem malują...co ciekawe z oszczędności wysłała do Polski na studia córkę: wbrew woli tej ostatniej, która słowa w języku ojczystym wówczas nie znała, bo urodziła się już tam i rodzice dążyli do pełnej germanizacji i Polska była dla niej równie dzikim krajem co Kazachstan...pech (dla matki) chciał, że się dziewczyna tu zakochała, wyszła za mąż i za chiny do Niemiec wrócić nie chce...po polsku mówi już lepiej od matki, z tąże matką wojny toczy, bo matka ją krytykuje, że do wnuka po niemiecku nie mówi i historia wywinęła numer
A z drugiej strony znam paru wojennych emigrantów, między innymi Żyda, którego moi pradziadkowie w czasie wojny ukrywali: pan obecnie 88-letni, wyjechał w roku 1946 bez zamiaru powrotu, języka polskiego nie używał przez 55 lat, po czym, jak naszą rodzinę po 55 latach ponownie odnalazł to się okazało, że mówi po polsku prawie bez akcentu, przepięknym przedwojennym językiem
Powyższy wywód ma służyć potwierdzeniu tezy, że kwestia wynarodowienia/zapomnienia jest kwestią wyboru, a nie naturalnym stanem rzeczy (jak twierdzi wielu znajomych moich rodziców, tłumacząc, czemu języka własnego w gębach pozapominali )
z jednej strony jest wielu znajomych rodziców, którzy wyjeżdżali na przełomie lat 70. i 80. i dążyli do pełnej asymilacji z nowym krajem, co jest o tyle śmieszne, ze w tymże nowym kraju nigdy za 'swoich' uznani nie zostali. Klasycznym przykładem jest przyjaciółka mojej mamy, która języka 'zapomniała' już parę lat po wyjeździe i teraz mówi po polsku jak Benedykt XVI a po niemiecku...z wyraźnym polskim akcentem Ona należy właśnie do grupy 'u nas w Chicago"...u niej w Hamburgu trawa jest zieleńsza, słońce bardziej żółte, a ptaszki każdego dnia o poranku tęczę nad jej domem malują...co ciekawe z oszczędności wysłała do Polski na studia córkę: wbrew woli tej ostatniej, która słowa w języku ojczystym wówczas nie znała, bo urodziła się już tam i rodzice dążyli do pełnej germanizacji i Polska była dla niej równie dzikim krajem co Kazachstan...pech (dla matki) chciał, że się dziewczyna tu zakochała, wyszła za mąż i za chiny do Niemiec wrócić nie chce...po polsku mówi już lepiej od matki, z tąże matką wojny toczy, bo matka ją krytykuje, że do wnuka po niemiecku nie mówi i historia wywinęła numer
A z drugiej strony znam paru wojennych emigrantów, między innymi Żyda, którego moi pradziadkowie w czasie wojny ukrywali: pan obecnie 88-letni, wyjechał w roku 1946 bez zamiaru powrotu, języka polskiego nie używał przez 55 lat, po czym, jak naszą rodzinę po 55 latach ponownie odnalazł to się okazało, że mówi po polsku prawie bez akcentu, przepięknym przedwojennym językiem
Powyższy wywód ma służyć potwierdzeniu tezy, że kwestia wynarodowienia/zapomnienia jest kwestią wyboru, a nie naturalnym stanem rzeczy (jak twierdzi wielu znajomych moich rodziców, tłumacząc, czemu języka własnego w gębach pozapominali )
-
- 100p
- Posty: 199
- Od: 30 sie 2012, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Brandenburgia
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Wynaradawianie sie to jest juz zupelnie inna para kaloszy. każdy mieszka tam gdzie mu odpowiada, ale robienie z siebie tubylca jest po prostu smieszne.
W Polsce mieszkalem dlugie lata w miescie, a potem wywialo mnie na wies. Wies takä prawdziwä, sklep przyjezdzal raz dziennie, a jak zasypalo to nie przyjezdzal, ludzie surowi ale wspaniali, jak sie wieczorem siadlo na ganku to mialo sie wrazenie ze gwiazdy w calej swej ogromnej ilosci spadnä ci na glowe. I bylo nas w tej wiosce trzy rodziny skäds tam. Jedni wröcili z Amsterdamu, jedna pani z Krakowa i my. Nie integrowalismy sie na sile i nie zaczelismy möwic dialektem tej wsi, ale zawsze docenialismy i zwyczaje na tej wsi obowiäzujäce i jezyk.
Zresztä nawet gdybysmy tam pomieszkali kilkadziesiät lat to byloby wiadomo ze "to te, co z Lodzi sie sprowadzili", podobnie jak byla "Sucha Krakowska" i "Holendry". Holendry byli faktycznie z Bialegostoku, ale nikogo to nie obchodzilo.
I w innym kraju jest tak samo. Nikomu sie nie wmöwi ze "my som Germany", bo my nie som.
Mialem kuzyna w Danii, wysylalem mu krzyzöwki takie po 1000 diagramöw w numerze, Przekröj, Polityke, ksiäzki, wszystko po to, ze chcial miec kontakt z jezykiem. Mimo ze wyemigrowal w latach 60-tych, möwil doskonale po polsku i zawsze przedstawial sie jako Polak mieszkajäcy w Danii, mimo ze jego paszport twierdzil urzedowo ze jest on obywatelem tego wietrznego pölwyspu.
A tu w Niemczech? Jest nas duzo, w Brandenburgii nawet bardzo duzo. Röznie jest, niektörzy zapominajä jezyka w momencie jak podpiszä umowe kredytowä na dom, inni starajä sie möwic po niemiecku bez wzgledu na okolicznosci, jeszcze inni wykorzystujä kazdä mozliwosc spotkania na polskie pogaduchy.
Wiadomo ze mieszkajäc w innym niz rodzinny kraju, trzeba möwic w jezyku tego kraju bez tego sie nie da, mozna co najwyzej egzystowac. Zdarza sie ze Polacy w Niemczech rozmawiajäc miedzy sobä wplatajä slöwka niemieckie do rozmowy. Jest po prostu prosciej powiedziec ze mam Teilcasco niz "ubezpieczenie samochodu wykluczajäce niektöre ryzyka z polisy". Ale jest to wlasciwe srodowisku i nie dziwi, natomiast uzywanie takich zwrotöw w rozmowie z Polakiem w Polsce uwazam za przejaw bucowatosci i wywyzszania sie, mimo ze Polacy w kraju nagminnie uzywajä anglicyzmöw.
Jak w Polsce chce kupic na stacji papierosy i prosze o slabe, to zawsze pada pytanie: "lajty?" -Jes, of kors-lajty
Napöj z niskä zawartosciä cukru tez jest "lajt" a poza tym jest "kul" i "wery dobrze".
Bez wzgledu na miejsce zamieszkania zawsze bedziemy przedstawicielami kraju w ktörym sie wychowalismy, i dobrze byloby sie nie osmieszac.
W Polsce mieszkalem dlugie lata w miescie, a potem wywialo mnie na wies. Wies takä prawdziwä, sklep przyjezdzal raz dziennie, a jak zasypalo to nie przyjezdzal, ludzie surowi ale wspaniali, jak sie wieczorem siadlo na ganku to mialo sie wrazenie ze gwiazdy w calej swej ogromnej ilosci spadnä ci na glowe. I bylo nas w tej wiosce trzy rodziny skäds tam. Jedni wröcili z Amsterdamu, jedna pani z Krakowa i my. Nie integrowalismy sie na sile i nie zaczelismy möwic dialektem tej wsi, ale zawsze docenialismy i zwyczaje na tej wsi obowiäzujäce i jezyk.
Zresztä nawet gdybysmy tam pomieszkali kilkadziesiät lat to byloby wiadomo ze "to te, co z Lodzi sie sprowadzili", podobnie jak byla "Sucha Krakowska" i "Holendry". Holendry byli faktycznie z Bialegostoku, ale nikogo to nie obchodzilo.
I w innym kraju jest tak samo. Nikomu sie nie wmöwi ze "my som Germany", bo my nie som.
Mialem kuzyna w Danii, wysylalem mu krzyzöwki takie po 1000 diagramöw w numerze, Przekröj, Polityke, ksiäzki, wszystko po to, ze chcial miec kontakt z jezykiem. Mimo ze wyemigrowal w latach 60-tych, möwil doskonale po polsku i zawsze przedstawial sie jako Polak mieszkajäcy w Danii, mimo ze jego paszport twierdzil urzedowo ze jest on obywatelem tego wietrznego pölwyspu.
A tu w Niemczech? Jest nas duzo, w Brandenburgii nawet bardzo duzo. Röznie jest, niektörzy zapominajä jezyka w momencie jak podpiszä umowe kredytowä na dom, inni starajä sie möwic po niemiecku bez wzgledu na okolicznosci, jeszcze inni wykorzystujä kazdä mozliwosc spotkania na polskie pogaduchy.
Wiadomo ze mieszkajäc w innym niz rodzinny kraju, trzeba möwic w jezyku tego kraju bez tego sie nie da, mozna co najwyzej egzystowac. Zdarza sie ze Polacy w Niemczech rozmawiajäc miedzy sobä wplatajä slöwka niemieckie do rozmowy. Jest po prostu prosciej powiedziec ze mam Teilcasco niz "ubezpieczenie samochodu wykluczajäce niektöre ryzyka z polisy". Ale jest to wlasciwe srodowisku i nie dziwi, natomiast uzywanie takich zwrotöw w rozmowie z Polakiem w Polsce uwazam za przejaw bucowatosci i wywyzszania sie, mimo ze Polacy w kraju nagminnie uzywajä anglicyzmöw.
Jak w Polsce chce kupic na stacji papierosy i prosze o slabe, to zawsze pada pytanie: "lajty?" -Jes, of kors-lajty
Napöj z niskä zawartosciä cukru tez jest "lajt" a poza tym jest "kul" i "wery dobrze".
Bez wzgledu na miejsce zamieszkania zawsze bedziemy przedstawicielami kraju w ktörym sie wychowalismy, i dobrze byloby sie nie osmieszac.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 15&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- delosperma
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2421
- Od: 20 mar 2012, o 00:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Cytat :No i sie zdrzaznilem i dzisiaj do pracy nie pojechalem. Odsniezajä u nas na wsi dopiero kolo 10 i stwierdzilem ze nogi mam jedne i nie będę ryzykowal. Przejechalem o siödmej rano 5 kilometröw, albo nawet nie i zawröcilem. Chrzanie takä wiosne, a jeszcze prognozy paskudne na najblizszy tydzien.
Czyli z odśnieżaniem podobnie jak w Polsce, to gdzie ta różnica. Polska też ma dobre strony, a zagranica nie we wszystkim taka idealna.
Mam szwagierkę we Francji, mieszka tam od stanu wojennego . Często ją odwiedzam nie z doskoku, ale na dłuższy pobyt , a ona co roku jest w Polsce.Na pewno nie chciałabym tam mieszkać, a i ona chętnie by do Polski wróciła, ale związała się z Francuzem i już nie ma możliwości. Zaznaczam, że nie jest osobą niezaradną, wyjeżdżając znała język , a teraz utrzymuje rodzinę, bo mąż ciągle na bezrobociu.
Mam też kuzyna, który ma w Norwegii firmę. Dobrze mu się wiedzie w Polsce, bo wszystko co zarobi / oprócz kosztów utrzymania/, ładuje w Polsce w nieruchomość i chociaż chwali jak mu dobrze za granicą i lekceważy Polskę, to na stare lata chce być tu. Bardzo dobrze jest zarabiać za granicą, a wydawać w Polsce /różnica kursów/ i patrzeć z góry na tych, co zostali i borykają się, z różnych powodów, z niedostatkiem.
Tak to widzę, patrząc z boku, nie neguję zdania innych, bo każdy ma prawo do swojej oceny.
Czyli z odśnieżaniem podobnie jak w Polsce, to gdzie ta różnica. Polska też ma dobre strony, a zagranica nie we wszystkim taka idealna.
Mam szwagierkę we Francji, mieszka tam od stanu wojennego . Często ją odwiedzam nie z doskoku, ale na dłuższy pobyt , a ona co roku jest w Polsce.Na pewno nie chciałabym tam mieszkać, a i ona chętnie by do Polski wróciła, ale związała się z Francuzem i już nie ma możliwości. Zaznaczam, że nie jest osobą niezaradną, wyjeżdżając znała język , a teraz utrzymuje rodzinę, bo mąż ciągle na bezrobociu.
Mam też kuzyna, który ma w Norwegii firmę. Dobrze mu się wiedzie w Polsce, bo wszystko co zarobi / oprócz kosztów utrzymania/, ładuje w Polsce w nieruchomość i chociaż chwali jak mu dobrze za granicą i lekceważy Polskę, to na stare lata chce być tu. Bardzo dobrze jest zarabiać za granicą, a wydawać w Polsce /różnica kursów/ i patrzeć z góry na tych, co zostali i borykają się, z różnych powodów, z niedostatkiem.
Tak to widzę, patrząc z boku, nie neguję zdania innych, bo każdy ma prawo do swojej oceny.
Maria motyczką dziabnięta
Moje wątki Aktualne: https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 4850Wiosna" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje wątki Aktualne: https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 4850Wiosna" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- 100p
- Posty: 199
- Od: 30 sie 2012, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Brandenburgia
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Röznica polega na tym, ze plugi na mojä wies docierajä kolo 10 rano i potem droga jest czarna. Sciezka rowerowa obok tez.
W Polsce tez mieszkalem na wsi, fotki zimowe wstawic? A moze tegoroczne zdjecia z Lodzi kilka dni po opadach sniegu?
Nie wynaleziono jeszcze nigdzie skutecznej metody sprzätania sniegu w trakcie sypania, wazny jest czas w jakim robi sie to po ustaniu opadöw.
Powiadasz ze kuzyn lekcewazy Polske? Szkoda, nie ma co lekcewazyc kraju ktöry dal nam wyksztalcenie i w ktörym sie wychowalismy.
Moze po prostu widzi niedoskonalosci i zdaje sobie z nich sprawe? Moze niedoskonalosci norweskie na jego etapie zycia sä mu mniej dotkliwe niz niedoskonalosci polskie?
Widze tu w Niemczech, ze coraz wiecej ludzi aktywnych, przedsiebiorczych i kreatywnych przyjezdza z Polski i dzialajä z powodzeniem placäc podatki w landzie w ktörym mieszkajä. Nie jest to lekcewazenie Polski, tylko optymalne wykorzystanie mozliwosci jakie niesie nam wspölczesny swiat. Poza tym latwiej i chetniej placi sie podatek widzäc ze faktycznie sluzy to poprawie twojego zycia, bezpieczenstwa, komfortu, zdrowia, a nie wyplacaniu kosmicznie wysokich premii notablom ktörzy stwierdzajä ze w tym roku to musisz jeszcze bardziej zacisnäc pasa.
Podatek nie jest formä represji za to ze masz mozliwosc aktywnego zycia na jakims terenie, jest po prostu oplatä za zarzädzanie, zapewnienie bezpieczenstwa, zdrowia i komfortu. jeśli jedna strona wywiäzuje sie ze zobowiäzan placäc, a druga nie wywiäzuje sie z obietnic ochrony zdrowia, zapewnienia bezpieczenstwa, mozliwosci poruszania sie bez ryzyka zlamania nogi czy urwania zawieszenia , to jest to oszustwo i wyludzenie.
Zresztä niebawem zacznie sie kampania wyborcza, wsluchaj sie i fachowcy dokladnie powiedzä na co zamierzajä przeznaczyc podatki. Tylko potem skonfrontuj to z tym co robiä.
Wybierajäc do zycia wojewödztwo malopolskie nie znaczy ze lekcewazy sie lubuskie. Po prostu okolicznosci zycia, mozliwosci, checi,przypadek czasem, a ponadto mnöstwo innych czynniköw determinuje wybör naszego miejsca na swiecie.
Ja napisze z pelnym przekonaniem "lubie mieszkac w Brandenburgii bo........." i tu lista powodöw
Kto inny napisze tez z pelnym przekonaniem "lubie mieszkac na Mazurach bo....." i tu jego lista powodöw.
A jeszcze inny napisze "Nie lubie mieszkac w Lizbonie bo....." i poda milion powodöw
Ale zeby lekcewazyc z tego powodu säsiadöw? A fuj.
A kuzynce moze po prostu latwiej utrzymac rodzine we Francji? Czemu nie wezmie za cztery litery bezrobotnego chlopa i w domysle gromadke dzieci i nie przyjedzie do Polski?
Moze jej glosno deklarowana chec powrotu ma cicho w myslach dopowiedziany warunek "jak sie poprawi"?
W Polsce tez mieszkalem na wsi, fotki zimowe wstawic? A moze tegoroczne zdjecia z Lodzi kilka dni po opadach sniegu?
Nie wynaleziono jeszcze nigdzie skutecznej metody sprzätania sniegu w trakcie sypania, wazny jest czas w jakim robi sie to po ustaniu opadöw.
Powiadasz ze kuzyn lekcewazy Polske? Szkoda, nie ma co lekcewazyc kraju ktöry dal nam wyksztalcenie i w ktörym sie wychowalismy.
Moze po prostu widzi niedoskonalosci i zdaje sobie z nich sprawe? Moze niedoskonalosci norweskie na jego etapie zycia sä mu mniej dotkliwe niz niedoskonalosci polskie?
Widze tu w Niemczech, ze coraz wiecej ludzi aktywnych, przedsiebiorczych i kreatywnych przyjezdza z Polski i dzialajä z powodzeniem placäc podatki w landzie w ktörym mieszkajä. Nie jest to lekcewazenie Polski, tylko optymalne wykorzystanie mozliwosci jakie niesie nam wspölczesny swiat. Poza tym latwiej i chetniej placi sie podatek widzäc ze faktycznie sluzy to poprawie twojego zycia, bezpieczenstwa, komfortu, zdrowia, a nie wyplacaniu kosmicznie wysokich premii notablom ktörzy stwierdzajä ze w tym roku to musisz jeszcze bardziej zacisnäc pasa.
Podatek nie jest formä represji za to ze masz mozliwosc aktywnego zycia na jakims terenie, jest po prostu oplatä za zarzädzanie, zapewnienie bezpieczenstwa, zdrowia i komfortu. jeśli jedna strona wywiäzuje sie ze zobowiäzan placäc, a druga nie wywiäzuje sie z obietnic ochrony zdrowia, zapewnienia bezpieczenstwa, mozliwosci poruszania sie bez ryzyka zlamania nogi czy urwania zawieszenia , to jest to oszustwo i wyludzenie.
Zresztä niebawem zacznie sie kampania wyborcza, wsluchaj sie i fachowcy dokladnie powiedzä na co zamierzajä przeznaczyc podatki. Tylko potem skonfrontuj to z tym co robiä.
Wybierajäc do zycia wojewödztwo malopolskie nie znaczy ze lekcewazy sie lubuskie. Po prostu okolicznosci zycia, mozliwosci, checi,przypadek czasem, a ponadto mnöstwo innych czynniköw determinuje wybör naszego miejsca na swiecie.
Ja napisze z pelnym przekonaniem "lubie mieszkac w Brandenburgii bo........." i tu lista powodöw
Kto inny napisze tez z pelnym przekonaniem "lubie mieszkac na Mazurach bo....." i tu jego lista powodöw.
A jeszcze inny napisze "Nie lubie mieszkac w Lizbonie bo....." i poda milion powodöw
Ale zeby lekcewazyc z tego powodu säsiadöw? A fuj.
A kuzynce moze po prostu latwiej utrzymac rodzine we Francji? Czemu nie wezmie za cztery litery bezrobotnego chlopa i w domysle gromadke dzieci i nie przyjedzie do Polski?
Moze jej glosno deklarowana chec powrotu ma cicho w myslach dopowiedziany warunek "jak sie poprawi"?
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 15&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42279
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Na emigracji ogrodowo i nie tylko.
Akurat w pewnym sensie zgadzam się z Twoim ostatnim postem, ale nie możesz porównywać naszego kraju do innych w Europie, bo to że tak dobrze dzieje się im, a tak źle jest u nas to jest również ich wina. Złożono nas w ofierze komunie i ona cofnęła nas w rozwoju o 50 lat, a nawet jak obserwujemy z M to w niektórych sprawach jeszcze dalej. Bo spaczyła społeczeństwu i tak nie najlepsze charaktery i nie da się tego wykorzenić. I tu musiałabym napisać bardzo długi wywód, ale są święta i nie bardzo mi się chce pisać o rozgrabianiu, o kolesiostwie, o w pełni akceptowanym kradzieżom, sprzeniewierzeniom itd i itp .... i przede wszystkim o braku honoru !
Wesołych Świąt!
Wesołych Świąt!