Faktycznie, dzisiaj to zgłupiałam (złośliwi powiedzieliby, że do reszty:)). Bo tak, wyłazimy z domu, w końcu wszyscy na galowo, K prowadzi Laurę, ja tuptam za Państwem Ojciec i Córa. Z garami tuptam, oraz kapciami Laury w torebce, pieluszką, chusteczkami, bidonem, figurką tygrysa Lego Duplo i książką o Kaczce Dziwaczce (Margo, jak to jest, że Ojciec i Dziecię to dostojność, a matka jak kwatermistrz wojska??). Ale odbiegam od tematu, to tak kroczymy i tuptamy, a tu 6 stopni na plusie. WIELKA RADOŚĆ - ludzie, TO JUŻ. Jest wiosna. Dojeżdżamy do celu (dom Mamy K) - z nieba cóś leci. Pytam rozkojarzona (bo nie jestem pewna, czy wzięłam 2 kapcie do pary): już akacja kwitnie? - Śnieg pada, kochanie. - odpowiada K.
Kwatermistrzu, to na pewno śnieg a nie akacja.
A co do Twoich uwag to szczera prawda, jak moje dzieci były małe i gdzieś się do wyjazdu szykowałam, to swoje rzeczy pakowałam w 10 minut, a dzieci z listą a i tak trwało to kilka godzin.
Lubię Cię, lubię ludzi z podobnym poczuciem humoru.
A akacje też kiedyś zakwitną......
Lubię Cię, lubię ludzi z podobnym poczuciem humoru.
Dokładnie to samo chciałam powiedzieć. A bałagan, czy raczej nieład - są rzeczy ważne i ważniejsze, a podstawowym kryterium jest - przeszkadza lub nie. Patrząc jednak na zdjęcia myślę, że z tym Twoim nieładem nieco przesadzasz. Działkowo fajnie się zapowiada, więc ... zostaje
Witam Gości serdecznie, no to cóż, Dziewczyny, pchamy dalej ten wózek, nie? A raczej taczkę ze śniegiem. Na pocieszenie zamówiłam sobie i posadziłam w doniczce tuberozy. Ładna nazwa, przedwojenna taka. Może urosną i zapachną, bo tak mnie zmyliła ta zima, ze ani dalii w doniczkach nie mam podpędzonych, ani cynobrówki, a myślicie, że jakieś jednoroczne zdążą zakwitnąć? Jak nie, to nie będę miała żadnego wypełniacza i naga prawda na wierzch wyjdzie, trzeba będzie cieszyć oko tym, co jest stałe, na wieki wieków posadzone. Jeśli nie wymarzło.
Stare chińskie przysłowie mówi, że jeśli do sierpnia śnieg nie stopnieje, to lato będzie krótkie:)
Ale za to jakby jesień była długa, to mi to pasuje, bo jakoś do tej wiosny nie jestem przygotowana. Dobrze mi schowanej w dużej kurtce i buciorach. No fakt, kolorów to mi brak, każdego krokusa na spacerze witam z uśmiechem i mówię mu cześć, ale nawet nie wiem, czy u mnie jakieś są na działce. A sama działka mi się kojarzy z bieganiem za Dzióbkiem, niewygodą i wyciąganiem jej z błota, wodzeniem wzrokiem za zaniedbanymi rabatami, pilnowaniem pory posiłków, kombinowaniem, czym zająć córeczkę, bo może da wyrwać choć 2 chwasty. Jak ktoś chciał tu znaleźć poczucie humoru, to pewnie teraz zawiedziony. Bywało ciężko w zeszłym sezonie i kłótnie się zaczęły na temat "bo ty sobie robisz, co zaplanowałeś, a ja nic, o!". No to tyle o sławnych ciemnych stronach macierzyństwa.
Hehe, dobre, widziałam też takie teksty: kwiecień plecień bo przeplata, czapka, szalik i łopata:) albo: w maju tak się ociepli, że będziemy w klapkach po śniegu biegać.
Jest już trochę stron, na których opisałam, jak pracowałam w ogrodzie, ale głównie były tam różne przypisy o życiu w ogóle, didaskalia i poematy dygresyjne. Niniejszym proszę o zamknięcie tego wątku, bo w nowym chcę pisać i pokazywać ogród, a nie siebie:)
Nie dane Ci zaknąć wątek.
Musisz pisac dalej
Wcale Ci sie nie dziwie, że teraz masz wręcz niechęc do ogródka.
Ale jak zaświeci słoneczko, podniesie temperature to i te puchowe kurteczki zaczną Ci przeszkadzać.
A z dzieciątkiem w ogródku bedzie co rok lepiej.