Nowa to ja nie jestem, ale zdjęcia to ja lubię robić kaktusom, storczykom, Portosowi. Unikam obiektywu i dlatego nie tak łatwo z gąszcza fotek było mi znaleźć swoją twarz.
Zaglądam tu i podziwiam wasze twarze. Jestem na forum od lipca 2008 roku za sprawą pierwszego w życiu storczyka, o którego życie trzęsłam się jak galareta. Dopiero potem rozglądając się po forum znalazłam Was - kaktusiarzy i odtąd wsiąkłam z małymi przerwami (z braku czasu i innych okresowo życiowych priorytetów).
To ja:
Moja miłość do kaktusów rozwija się dzięki Wam. Ja na prawdę nie spotkałam do tej pory tak miłego towarzystwa. Od samego początku byłam w szoku jeśli chodzi o uczynność, wrażliwość i delikatność zgromadzonych tu osób. Gdy nieśmiało zadałam pierwsze pytania to byłam mile zaskoczona reakcją Tomka (blabla), którego zanim założyłam wątek zidentyfikowałam jako nielada fachowca i znawcę oraz niebywałego pasjonata. Byłam zaskoczona, że takiemu znawcy chce się odpowiadać jakiejś parapetowej ignorantce, która wprawdzie może i "lubi" kolczaste, ale zielonego pojęcia o nich nie ma. Potem zaczęłam zauważać, że miłośnicy kolców albo zarażają się nawzajem nie tylko kaktusomanią, ale i życzliwością. A może w przeciwwadze do swych pupili sami właśnie kolców nie mają.
I jeszcze jedno spostrzeżenie - kwiatki to przeważnie domena kobiet. Sporo mężczyzn uprawia ogrody, ale miłość do zielonych w domu to rzadkość wśród tej płci. I tu zaskoczenie - bardzo wielu miłośników kaktusów to mężczyźni. Wczoraj gościłam koleżankę z jej mężem, którego zaraziłam kaktusową chorobą - ona zupełnie nie pojmuje tego, jak to się stało, że jej mąż mógł tak "zgłupieć" na punkcie kolczaków.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wszystkie rady, pomoc i za to, że zawsze można tu na Was liczyć.
Danka