Ja mam sentyment do orlika. Parę lat temu gdy byłam jeszcze niewtajemniczona ogrodowo (dzieliłam rośliny na chwasty i kwiaty) przywiozłam z Rumunii nasiona "tajemniczej" rośliny. Zainteresowała mnie, bo rosła bujnie przy spróchniałej ławce na jakimś zapomnianym cmentarzu. Nasienniki wyglądały złowrogo - bujna wyobraźnia mówiła mi, że zawierają pewnie jakaś okropną truciznę. Darowałam mamie nasionka, po roku okazało się, że ta tajemnicza roślina to orlik

Tak mu się spodobało, że wysiewa się wszędzie w ogrodzie rodziców. A kwitnie na piękny cukierkowy róż
