Masz racje, każda ma inna spódniczkę.
Pierwszy raz mam pelargonie ale nie przypuszczałam, że tak je mszyce kochają. A jakie wypasione!!
Zaczynam walke z nimi, wiem że to walka z wiatrakami, w domu nic co by paskudy od razu pozabijało. Więc skoro świt - do ogrodniczego.
Passiflora solidnie zapączona, widać ta pogoda jej odpowiada.
A to biedactwo twardy sen ma, wschód słońca go nie obudził.
